Makuch: KE i Gazprom szukają kompromisu

5 maja 2015, 09:14 Energetyka

KOMENTARZ

Grzegorz Makuch

www.energetykaipolityka.pl

We wrześniu 2011 r. Dyrekcja Generalna ds. Konkurencji przeprowadziła niezapowiedziane kontrole w firmach branży gazowej w dziesięciu państwach (Czechy: Vemex, Litva: Lietuvos Dujos, Estonia: Eesti Gaas, Łotwa: Latvijas Gaze, Bułgaria: Overgas i Bulgargaz, Słowacja: SPP, Polska: PGNiG, Gaz System, EuRopol Gaz, Niemcy: RWE i E.On, Gazprom Germania, Austria: OMV).

W inspekcji zainicjowanej przez rząd Litwy wzięło udział kilkuset urzędników. W efekcie zgromadzonych informacji w rok później, 4 września 2012 r., KE rozpoczęła postępowanie antymonopolowe przeciwko Gazpromowi. Jego celem było sprawdzenie, czy rosyjska firma nadużywa swojej pozycji na rynku Europy Środkowo-Wschodniej. Dyrekcja Generalna ds. Konkurencji badała, czy Gazprom łamie art. 102 Traktatu o Funkcjonowaniu UE (TFUE), który zakazuje nakładania niesłusznych cen, ograniczanie rynków ze szkodą dla konsumenta i stosowanie nierównych warunków transakcji.

DG ds. Konkurencji, pod kierownictwem Joaquin Almuni, na podstawie art. 102 badała trzy zarzuty: dzielenia rynku, uniemożliwiania dywersyfikacji i narzucania niesprawiedliwych cen. Pierwszy zarzut dotyczył klauzuli przeznaczenia (destination clauses), która uniemożliwiając eksport zakupionego gazu utrudnia rozwój regionalnych rynków gazu. Warto jednak odnotować, że KE w postępowaniu Eni przeciwko Gazpromowi unieważniła tę klauzulę, co zostało potwierdzone w 2005 r. w postępowaniu OMV vs Gazprom. Jednak w EŚW umowy Gazpromu na dostaw gazu wciąż zawierały tę klauzulę.

Poważniejszy zarzut badany przez DG ds. Konkurencji dotyczył uniemożliwiania dywersyfikacji źródeł. Odnosił się on do klauzuli bierz lub płać (take or pay) obligującej firmy do zapłacenia za gaz nawet w sytuacji jego nieodebrania. Jeśli zestawimy tę klauzulę z zapisem o zakazie eksportu okazuje się, że mogą one skutecznie przeciwdziałać dywersyfikacji źródeł poprzez zapychanie rynków krajowych.

Jednak DG ds. Konkurencji badała również zarzut, czy Gazprom blokuje dywersyfikację źródeł poprzez nierespektowanie zasady dostępu stron trzecich (Third-Party Access, TPA). W tym zakresie KE również posiada doświadczenia, bowiem w latach 2001-2004  rozpoczęła postępowanie przeciwko Gasunie, Gaz de France, BEB, Ruhrgas, Thyssengas zarzucając im blokowanie dostępu do infrastruktury europejskiej firmie Marathon. Podobna sprawa miała miejsce w latach 2005-2007 (postępowanie przeciwko Eni, GDF, E.On i RWE dot. niedopuszczania dostawców zewnętrznych do infrastruktury przesyłowej.

DG ds. Konkurencji badała również zarzut dot. niesprawiedliwych cen. Dotyczył on indeksacji cen gazu ropą, co w zestawieniu z upowszechnianiem transportu gazu skroplonego, rozwoju regionalnych giełd gazu i perspektywy podpisania Transatlantyckim Porozumieniem w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP) mogło się wydawać krzywdzącym anachronizmem dla państw EŚW. Zwłaszcza, że już w 2013 r. 45% gazu sprzedanego w Europie stanowiły dostawy spotowe.

22 kwietnia 2015 r. DG ds. Konkurencji pod kierownictwem Margrethe Vesteger ogłosiła wyniki badań. Stwierdziła, że Gazprom utrudnia konkurencję na rynkach ośmiu państw (Litwa, Łotwa, Estonia, Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Bułgaria) poprzez zakaz eksportu i klauzulę przeznaczenia, co utrudnia transgraniczny przepływ surowca i ma negatywny wpływ na cenę gazu. KE postawiła również zarzut prowadzenia nieuczciwej polityki cenowej w pięciu państwach (Litwa, Łotwa, Estonia, Polska, Bułgaria) nie negując jednak samej indeksacji cen gazu do ropy, ale krytykując jej formułę, która pozwala Gazpromowi faworyzować poszczególnych klientów. KE postawiła również Gazpromowi zarzut uzależniania dostaw gazu do Polski i Bułgarii od uzyskania zgody na inwestycje w projekty gazowe proponowane przez Gazprom (udział Bułgarii w budowie South Stream)  lub od zaakceptowania kontroli tego przedsiębiorstwa nad rurociągiem (kontrola Gazpromu nad polskim odcinkiem gazociągu Jamał-Europa).

Trzeba jednak zauważyć, że KE nie utrzymała najpoważniejszego zarzutu, czyli przeciwdziałania dywersyfikacji źródeł poprzez wpisywanie do kontraktów klauzuli take or pay i nierespektowanie zasady TPA. Jak zauważył rosyjski „Kommiersant” zarzuty KE są łagodne, co dla obu stron stanowi dobre pole do szukania kompromisu. Również opinie dot. możliwej maksymalnej kary dla Gazpromu, tj. 10% dochodów wydają się być mało prawdopodobne. Skutkowałoby to karą sięgającą nawet 7 mld USD, co przedłużałoby spór – a celem postępowania DG jest zmiana relacji gazowych Gazpromu i kontrahentów w EŚW, a nie maksymalizacja zysku.

Grzegorz Makuch jest autorem książki „Gaz łupkowy. Wielka gra o bezpieczeństwo energetycznedostępnej przez stronę www.gazlupkowy.net