MEA. Popyt na gaz w dół, dostawy z Rosji nadal kluczowe dla Europy

5 czerwca 2015, 07:37 Alert

(CIRE)

Popyt na gaz ziemny na świecie będzie rósł w ciągu najbliższych pięciu lat w tempie 2 proc. rocznie wynika z opublikowanego w czwartek raportu Międzynarodowej Agencji Energii. Oznacza to spadek w porównaniu do poprzednich prognoz MAE. Jednocześnie agencja wskazuje, że Europa nadal będzie uzależniona od dostaw rosyjskiego gazu.

Jak czytamy w opublikowanym w czwartek raporcie MAE „Medium-Term Gas Market Report”, który zawiera analizy i pięcioletnie prognozy rozwoju zapotrzebowania na gaz ziemny, globalny popyt na błękitne paliwo będzie rósł w tempie 2 proc. rocznie. Poprzednia prognoza MEA zakładała wzrost roczny na poziomie 2,3 proc. Według MAE głównym czynnikiem, który zdecydował o spadku jest słabszy popyt na gaz w Azji, gdzie utrzymujące się wysokie jego ceny skłoniły odbiorców do przejścia na inne źródła energii.

– Jednym z kluczowych i w dużej mierze zaskakującym czynnikiem był w ubiegłym roku słaby popyt na gaz Azji – powiedział dyrektor wykonawczy MAE Maria van der Hoeven.

– Przekonanie, że Azja odbierze, bez względu na cenę, każdą ilość gazu się nie potwierdziło i dostawcy gazu muszą zrozumieć tę niekorzystną dla nich rzeczywistości – dodał dyrektor.
Jednocześnie jak wskazuje raport globalne możliwości eksportowe LNG wzrosną w perspektywie 2020 roku o ponad 40 proc., a w 90 proc. na ten wzrost wpłyną dodatkowe ilości gazu skroplonego z Australii i Stanów Zjednoczonych. W ocenie analityków MAE niższe ceny ropy naftowej stanowią niewielkie zagrożenie dla harmonogramu już rozpoczętych projektów LNG.

Raport zakłada, że do Europy w perspektywie 2020 roku będzie trafiało dwukrotnie więcej LNG niż w 2014 roku, ale jednocześnie według jego autorów nie doprowadzi to zmniejszenia importu z Rosji, który pozostanie nie poziomie 150-160 mld m sześc. rocznie, wobec całkowitego zapotrzebowania na poziomie ok. 500 mld m sześc. Analitycy MEA prognozują również spadek wydobycia gazu w gazu w Europie, gdzie w 2020 roku ma być on niższy o 25 proc. w porównaniu do roku 2010.