Kamiński: Odyseja Mendelejewa (ANALIZA)

24 lipca 2019, 15:00 Energetyka

Sylwester Kamiński, współpracownik BiznesAlert.pl, opisuje hipotetyczną podróż tankowca Mendeleev Prospect, który przysporzył problemów PKN Orlen ze względu na kryzys zanieczyszczonej ropy wywołany przez Rosjan. Opisuje jak Polacy mogli sobie poradzić z kłopotliwym ładunkiem.

Mendeleev Prospect. Fot.: Sovcomflot
Mendeleev Prospect. Fot.: Sovcomflot

Zanieczyszczona ropa

Od 19 kwietnia 2019 roku rurociągiem „Przyjaźń” przez Białoruś płynęła ropa naftowa skażona chlorkami organicznymi, a 24 kwietnia wieczorem Ministerstwo Energii poinformowało, że PERN „czasowo” wstrzymał całkowicie przyjmowanie ropy z tego rurociągu w wężle Adamowo i przekierował wszystkie dostawy na drogę morską. Rosyjski Transnieft operator rosyjskiego odcinka rurociągu odpowiedzialny za dostarczenie dobrej jakościowo ropy do węzła rurociągów w Unieczy na granicy białorusko-rosyjskiej oraz do rosyjskich morskich terminali naftowych, zobowiązany był do kontroli jakości dostarczanej ropy zaledwie raz na 10 dni. Te 10 dni przerwy pomiędzy datami przeprowadzanej przez Transnieft kontroli jakości wystarczyło, aby zanieczyszczona chlorkami organicznymi ropa naftowa dostarczona została również do bałtyckiego terminala naftowego w Ust-Ługa via rurociąg BTS-2 i załadowana na tankowce.

Opisana niżej historia w mojej ocenie nosi dużą dozę prawdopodobieństwa i opiera się na nielicznych informacjach dostępnych w mediach oraz na własnych obserwacjach portali i różnych stron branżowych w sieci, natomiast główni aktorzy tego wydarzenia zachowywali najdalej idącą powściągliwość w udzielaniu informacji na ten temat. Z przyczyn obiektywnych nie sposób w 100% potwierdzić zaistnienie pewnych faktów czy wydarzeń, chociażby ze względu na obejmujące je klauzule  poufność i tajemnicę handlową kontraktu, dlatego można jedynie domyślać się ich przebiegu bazując na tkzw parktyce rynku, co starałem się niżej opisać.

Kłopotliwy ładunek             

24 kwietnia po południu z rosyjskiego terminala naftowego Ust-Ługa wypłynął tankowiec „Mendeleev Prospect” z ładunkiem ok 100.000 ton rosyjskiej ropy, wg standardów handlu międzynarodowego tzw. „benchmarkowej” mieszanki Urals przeznaczony pierwotnie dla francuskiego koncernu petrochemicznego Total. Zakupu dokonano zapewne na warunkach FCA (Free Carrier) port Ust-Ługa, gdzie to na kupującym spoczywa obowiązek organizacji transportu. Tak więc to importer-kupujący wybiera  przewoźnika, negocjuje z nim koszt usługi i zawiera umowę. Do przewozu tego ładunku wybrany został tankowiec „Mendeleev Prospect”, jest to uniwersalny zbiornikowiec klasy „aframax” o nośności 113 189 ton, to nowoczesny statek zbudowany w koreańskiej stoczni Hyundai Heavy Industry i oddany do użytku w 2018 roku, posiada ekologiczny napęd LNG. Jest własnością rosyjskiej firmy Sovcomflot, a zarządzany jest przez SCF Management Services Dubai (dane via Portal Morski) (3). Francuski koncern petrochemiczny Total wykorzystuje od czasu do czasu gdański Naftoport kierując do niego zakupione przez siebie dostawy ropy naftowej na potrzeby posiadanej rafinerii w Leuna k/Lipska. Z tą rafinerią Totalu gdański Naftoport połączony jest bowiem rurociągiem Pomorskim via zachodni odcinek rurociągu „Przyjaźń”. Dlatego nie można wykluczyć, że pierwotnym  portem przeznaczenia dla ładunku ropy naftowej zakupionej przez firmę Total mającego być załadowanym na wyczarterowany  zbiornikowiec „Mendeleev Prospect” był właśnie port w Gdańsku.

W praktyce handlu morskiego produktami naftowymi zakup całego ładunku wraz z przejęciem umowy dotyczącej wykonania usługi transportowej nie jest niczym nadzwyczajnym i pewnie w tym wypadku traderzy PKN Orlen dokonali właśnie takiej transakcji, odkupując od firmy Total ładunek który miał być załadowany na zbiornikowiec „Mendeleev Prospect” z prawdopodobnym portem docelowym w Gdańsku oraz „podczarterowując” (podnajmując, to dopuszczalna forma umowy) ten statek wraz z załogą. Praktyka handlu morskiego wskazuje, że ze względu na to, iż ładunek stanowił towar masowy a nie drobnica, zamiast klasycznego konosamentu zastosowana została tkzw umowa czarterowa polegająca na wyczarterowaniu (wynajęciu) od armatora pojemności ładunkowej statku wraz ze statkiem i załogą z zadaniem dostarczenia ładunku w tym wypadku ropy naftowej do określonego portu przeznaczenia lub geograficznego obszaru z kilkoma portami.

Umowa wyczarterowania tankowca została wg dostępnych informacji zawarta 5 kwietnia 2019r (1), a sam statek podstawił się pod załadunek w terminalu naftowym Ust-Ługa 23 kwietnia o godz 4.50 rano, to znaczy, że najpóźniej do 22 kwietnia (w co wątpię), a realnie pewnie 3-4 dni wcześniej, czyli ok 18-19 kwietnia wszelkie sprawy formalne pomiędzy Totalem a PKN Orlen dotyczące warunków sprzedaży ładunku i podczarterowania statku powinny zostać uzgodnione i potwierdzone. Jak długo mogły trwać same negocjacje od momentu złożenia propozycji, poprzez jej analizę i proces decyzyjny potwierdzający zawarcie transakcji pomiędzy Totalem a PKN Orlen sądzę, że ze względu na wartość transakcji co najmniej tydzień, kolejne 2-3 dni trwały zapewne uzgodnienia kwestii formalnych, technicznych, spedycyjnych, celnych itp chociażby zawarcie umowy z armatorem na podczarterowania statku, czyli łącznie co najmniej 10 dni. To pozwala przypuszczać, że Total złożył propozycję Orlenowi nie później niż 10 kwietnia. Standardowy czas trwania rejsu z prędkością ok 12 węzłów z terminali Ust-Ługa/Primorsk do terminala w Gdańsku trwa ok 2 doby, lecz wyczarterowany zbiornikowiec „Mendeleev Prospect”, który wypłynął z Ust-Ługi  24 kwietnia o godz 15.35  przypłynął do Gdańska dopiero 27 kwietnia i stanął na redzie Naftoportu na kotwicowisku nr 5 (2).

Co było powodem wydłużenia rejsu tankowca o prawie dobę? Otóż jak wyjaśnia PKN Orlen, ładunek tankowca „Mendeleev Prospect” został odkupiony od koncernu Total jeszcze przed powzięciem informacji o skażeniu dostaw rosyjskiej ropy chlorkami organicznymi (4). Wg moich obserwacji via portal MarineTraffic, statek ten skierowany był pierwotnie do rozładunku w litewskim terminalu naftowym Orlenu w Butyndze (5). Przypuszczam, że PKN Orlen po zorientowaniu się, że partia ropy naftowej załadowana na statek może być  skażona chlorkami organicznymi, przekierował podczarterowany tankowiec na kotwicowisko gdańskiego Naftoportu dając sobie bufor operacyjny i czasowy na podjęcie decyzji jak rozwiązać problem z ładunkiem ropy naftowej nie spełniającym kryteriów jakości standardu mieszanki Urals. Z operacyjnego punktu widzenia terminal w Butyndze nie spełniał tych warunków, ponieważ jest to tkzw zakotwiczona pływająca boja przeładunkowa-platforma o średnicy 16 metrów, znajdująca się na pełnym morzu, ponad 7 km od brzegu, połączona rurociągiem ze zbiornikami znajdującymi się na lądzie i dalej bezpośrednim rurociągiem z rafinerią w Możejkach. Do tej platformy-boi cumują tankowce przeładowujące ropę naftową. Stąd prawdopodobna decyzja „PKN Orlen” o przekierowaniu zbiornikowca „Mendeleev Prospect” na gdańską redę.

Ostatecznie po dwóch miesiącach postoju na gdańskim kotwicowisku 24 czerwca rano statek wszedł do Naftoportu i rozładował wg informacji Reutersa ok 30,000 ton ropy, (6) co by się zgadzało z moimi obserwacji via MarineTraffic np mniejszej głębokości zanurzenia tankowca (11-12m), niż maksymalna dla tego typu staków („aframax”) wynosząca 15m z pełnym ładunkiem 100.000 ton ropy i 8m bez ładunku na pusto.Z pozostałym  ładunkiem 25 czerwca w południe statek wypłynął do Kłajpedy i zawinął do terminala naftowego 29 czerwca w południe gdzie rozładował wg Reutersa (4) 70.700 ton ropy. Dalej skażona ropa o prawdopodobnym poziomie stężenia chlorków organicznych 10ppm wg normy GOST (7), będzie transportowana do litewskiej rafinerii Orlenu w Możejkach cysternami kolejowymi w „porcjach” i sukcesywnie rozcieńczana poprzez mieszanie z czystą ropą w takich proporcjach aby poziom stężenia chlorków organicznych nie przekraczał 1-3ppm wg normy GOST, czyli 1 do 4, lub odpowiednio więcej czy mniej w zależności od wyników pomiaru stężenia chlorków organicznych w danej partii ropy naftowej. Istotne w tym wszystkim też jest, że rafineria „PKN Orlen” w Możejkach praktycznie nie była dotknięta problemem dostaw skażonej chlorkami ropy nafowej ze względu na brak połączenia z rurociągiem „Przyjaźń”, które to połączenie odcięła rosyjska firma Transnieft jeszcze w 2006 roku uzasadniając je przeciekami w rurociągu oraz to, że dysponuje w zbiornikach wystarczającą ilością „czystej” ropy naftowej Urals do rozcieńczenia skażonej chlorkami dostawy ponad 70.000 ton z tego statku. Ostatecznie 3 lipca 2019 roku o godzinie 7.10 zbiornikowiec opuścił port w Kłajpedzie i skierował się do rosyjskiego Primorska. To praktycznie zakończyło ponad dwumiesięczną operacyjną i logistyczną bałtycką odyseję statku „Mendeleev Prospect” wraz załogą, ale nie zakończyło całej historii.

Wstrzymanie przez polski PERN i innych operatorów rurociągu „Przyjaźń” wywarło silną presję na rosyjskich dostawców ropy naftowej Transnieft, Rosnieft i Tatnieft i zwiększyło ich elastyczność do akceptowania ekstra upustów za dostarczenie skażonej ropy naftowej. Na przełomie maja i czerwca pojawiły się pierwsze estymacje dotyczące możliwych i oczekiwanych upustów od ceny kontraktowej mieszanki Urals, Patrick Puianne szef rafinerii Total w Leuna na dorocznym spotkaniu akcjonariuszy 29 maja 2019 roku stwierdził, że oczekuje rekompensaty w wysokości 15 USD/baryłkę. Rosjanie aby pozbyć się choć części problemu sprzedali traderom 18 tankowców tj 1,6 mln ton z 4,3 mln ton całkowitej ilości skażonej ropy wg szacunków Transnieftu, podobno z upustem 10 USD/baryłkę z przeznaczeniem w większości na rynek chiński. Czy „Mendeleev Prospect” był jednym z nich, czy też „wypadkiem przy pracy” wynikającym z niedopełnienia obowiązków kontroli jakości dostarczonej do terminalu naftowego w Ust-Ługa ropy naftowej przez rosyjski Transnieft tego nie wiemy. Jak pisze Kommiersant, kraje odbierające ropę z rurociągu Przyjaźń oczekują rabatów w wysokości 20 USD/baryłkę, z tego artykułu (7) wynika, że strona rosyjska prawdopodobnie byłaby gotowa zaakceptować zniżkę na całym wolumenie zanieczyszczonej ropy w wysokości 10 USD/baryłce. Trudność sytuacji PKN Orlen dysponującego ładunkiem nie spełniającym standardu jakości ropy naftowej mieszanki Urals polegała na tym, że właściwie miał trzy wyjścia w tym dwa złe a jedno dobre:

  1. Sprzedać ładunek na otwartym rynku „po kosztach lub poniżej” i pozbyć się kłopotu, co próbował zrobić wg. Reutersa (3),
  2. Zwrócić dostawcy firmie Total czy dalej Rosnieftowi-Transnieftowi nie spełniający norm jakościowych ładunek, co pewnie okazało się niemożliwe do zrealizowania w praktyce, tak jak niemożliwy okazał się rewers skażonej ropy z rurociągu „Przyjaźń”,
  3. Negocjować ze Stroną czyli firmą Total, a właściwie równocześnie z dwiema Stronami: Totat + Rosnieft/Transnieft odpowiedni upust od ceny ładunku, rekompensujący odpowiednio dodatkowe koszty/straty  i przerobić ten ładunek we własnych rafineriach, co moim zdaniem zajęło 2 miesiące, a „zatrzymanie” zbiornikowca na kotwicowisku gdańskiego Naftoportu było jednym z „argumentów” szerszych negocjacji związanych ze skażoną ropą dostarczoną także rurociągiem „Przyjaźń”, vide kalendarz spotkań-negocjacji  polsko-białorusko-rosyjskich.

Wzmiankowany już artykuł Reutersa (8) podkreśla, że tylko kilka firm w Europie dysponuje technologią umożliwiającą przerób zanieczyszczonej chlorkami organicznymi ropy naftowej poprzez rozcieńczanie jej „czystą” mieszanką Urals, są to hiszpański Repsol, szwedzki Preem, fiński Neste i polski PKN Orlen, co stawiało go w mocnej pozycji negocjacyjnej. Decyzja o rozładowaniu części ładunku (30.000ton) skażonej ropy naftowej ze statku „Mendeleev Prospect” w gdańskim Naftoporcie (do zbiorników PERN?) i pozostałej ilości 70.000 ton do zbiorników w terminalu naftowym w Kłajpedzie była moim zdaniem wynikiem uzgodnienia upustu od pierwotnej ceny transakcyjnej w satysfakcjonującej PKN Orlen wysokości i formie jaki udzielił/udzieliły Dostawca Total via Dostawcy Rosnieft/Transnieft lub bezpośrednio strona rosyjska. Spekulacje prasowe informowały o możliwych wysokościach oczekiwanych upustów od 10 USD/baryłce sygnalizowanych przez stronę rosyjską, do 20 USD/baryłce oczekiwanej przez odbiorców ropy dostarczanej rurociągiem „Przyjaźń”, być może w jednostkowym przypadku dostawy tankowcem „Mendeleev Prospect” uzgodniono jeszcze coś ekstra, dodatkowy upust będący z jednej strony wynikiem mocnej pozycji negocjacyjnej PKN Orlen, a z drugiej strony być może swoistym „aktem dobrej woli” dostawcy-dostawców czyli firm rosyjskich domykającym negocjacje cenowe „pierwszego etapu” dla całego wolumenu 700 000-1.000 000 ton skażonej ropy dostarczonej via rurociąg „Przyjaźń”.

„Drugi etap” tych negocjacji dotyczy ewentualnych odszkodowań za zniszczenia w instalacjach (o ile były takowe) i nastąpi po ich kontroli, co może odbyć się dopiero za kilka miesięcy zgodnie z planem remontów, świadczy o tym optymistyczny komunikat ogłoszony podczas konferencji wynikowej PKN Orlen 19 lipca 2019 roku: „Jakość rosyjskiej ropy mającej problemy ze skażeniem/dotkniętej skażeniem na początku tego roku pogarsza się, ale wciąż warto ją przerabiać” Reuters (9) . Jaki w związku z tym mógł być bilans finansowy pechowego ładunku tankowca „Mendeleev Prospect”? Przeliczmy transakcję bazując na informacjach dostępnych w spekulacjach prasowych.

Jednostkowe ceny transakcyjne ropy naftowej liczone są w USD/baryłkę.

– Upust od ceny minimalny sygnalizowany przez Rosjan 10 USD/baryłce,

– Upust od ceny oczekiwany przez odbiorców ropy via „Przyjaźń” 20USD/baryłce,

– Upust ekstra dla dostawy statkiem „Mendeleev Propsect” (moja estymacja) 1/3 ceny transakcyjnej (70USD/baryłkę?) 23 USD/baryłce,

Jedna tona ropy Urals to 7,3 baryłki więc ładunek 100.000 ton ropy dostarczonej przez „Mendeleev Prospect” to w przeliczeniu ok 730.000 baryłek.

Co daje po przeliczeniu następujące kwoty:

-Upust minimalny oferowany przez stronę rosyjską 10 USD x 730.000 baryłek = 7.300.000USD,

-Upust oczekiwany przez odbiorców ropy via „Przyjaźń” 20 USD x 730.000 baryłek= 14.600.000USD,

-Upust ekstra dla dostawy „Mendeleev Prospect” 23 USD x 730.000USD = 16.790.000USD,

Dodatkowe koszty zewnętrzne związane z realizacją tej dostawy, które PKN Orlen musiał ponieść to sygnalizowana we wzmiankowanym artykule Ruetersa (3) 1 mln USD dodatkowej opłaty dla armatora statku SCF Management Services Dubai z tytułu wydłużenia do 2 miesięcy okresu „podczarterowania” tankowca „Mendeleev Prospect”.

Taka moim zdaniem była historia dostawy skażonej ropy naftowej dla PKN Orlen dostarczonej tankowcem „Mendeleev Prospect i jej prawdopodobny szczęśliwy finał.