Mielczarski: Elektroenergetyka po wyborach

15 października 2015, 08:24 Energetyka

KOMENTARZ

Prof. dr. Inż.  Władysław Mielczarski

Politechnika Łódzka

Niezależnie jakie będą wyniki wyborów za 10 dni, w elektroenergetyce muszą dokonać się istotne zmiany. Okres nic nierobienia, zgody na każdy pomysł klimatyczny Unii Europejskiej, zastraszanie zarządów firm i wymuszanie decyzji inwestycyjnych na niekorzyść podmiotów notowanych na giełdzie z mało budującym spektaklem „Oddajemy gazoport” powinien skończyć się niezależnie kto będzie przy władzy.

Sygnałem ostrzegawczym dla wszystkich powinny być ograniczenia w dostawach energii elektrycznej w sierpniu 2015 roku. PSE SA pokazały, że mają ograniczoną zdolność do wypełnienia nałożonych zadań jakimi są ciągłe i niezawodne dostawy energii elektrycznej dla społeczeństwa i gospodarki.

Zdziwienie może wywoływać czytanie zakresu przetargów jakie ogłasza operator, w których poszukuje on zewnętrznych wykonawców do określenia wpływu sąsiednich systemów czy wyznaczenia miksu energetycznego, posiadając jednocześnie dobrych specjalistów, którzy mogliby takie obliczenia wykonać, jeżeli nie w całości, to w znacznej części. Utrzymywanie praktycznie niezmienionej od 15 lat struktury rynku bilansującego i zasad planowania ruchu, podczas gdy w systemie i jego otoczeniu zachodzą istotne zmiany, też nie najlepiej świadczy o zdolności przystosowywania się do nowych wyzwań. Zmiany w obszarze operatorów sieciowych są obecnie najbardziej istotne dla prawidłowego funkcjonowania polskiego systemu przesyłowego.

Niezłym pomysłem jest powstanie Ministerstwa Energetyki. Obecnie energetyką zajmuje się Ministerstwo Gospodarki, Ministerstwo Skarbu Państwa, Ministerstwo Środowiska i „niezależny” (?) Urząd Regulacji Energetyki, nie licząc różnego rodzaju operatorów rozliczeń. Ministerstwo Skarbu Państwa należy zlikwidować, a nadzór nad całą energetyką powinien być powierzony bądź to Ministerstwu Gospodarki bądź nowemu Ministerstwu Energetyki.

Konieczne jest powołanie na bazie PSE SA oraz Operatorów Systemów Dystrybucyjnych nowego podmiotu Operatora Sieci Elektroenergetycznych, którego organizacja wewnętrzna odpowiadałaby pełnionym funkcjom, a nie wynikała z zaszłości historycznych. Należałoby przeanalizować likwidację oddziałów obszarowych PSE SA, a pełnione przez nie funkcje częściowo przenieść do Operatorów Systemów Dystrybucyjnych, którzy zostaną wydzieleni z pionowo zintegrowanych grup – spełnili tam swoje zadania. Funkcje bieżącego planowania ruchu całej sieci powinna przejąć Krajowa Dyspozycja Mocy powstała na bazie Departamentu Usług Przesyłowych oraz Operatorów Systemów Dystrybucyjnych. Inne spółki nowego Operatora powinny zająć się planowaniem rozwoju sieci, ich rozbudową oraz utrzymaniem sieci i podstacji w odpowiednim stanie technicznym.

Należy przejść na planowanie pracy całej sieci, w którym obszary dystrybucyjne będą pełniły aktywną rolę. Trudno ignorować narastający rozwój generacji rozproszonej i jej wpływ na pracę sieci. Powinny zmienić się zasady bilansowania, w których nowo powstałe Lokalne Obszary Bilansowania będą odgrywały istotną rolę. Budowa dużych bloków energetycznych o mocach 1000 MW wskazuje na konieczność trzyfazowego lub może nawet czterofazowego planowania pracy jednostek wytwórczych w systemie: Month Ahead, Week Ahead, Day Ahead i IntraDay Markets, aby ograniczyć liczbę rozruchów tych dużych jednostek bazowych.

Szczególny nacisk trzeba położyć na rozwój połączeń transgranicznych. W ramach nowego operatora powinna działać spółka zajmująca się właśnie rozwojem tych połączeń. Polska elektroenergetyka zawsze była konkurencyjna i jeżeli będzie odpowiednio zarządzana będzie również konkurencyjna w przyszłości. Połączenia transgraniczne należy rozwijać wykorzystując w miarę możliwości połączenia prądu stałego. Chociaż to jest bardzo kosztowne, to jednak pozwala na pełną kontrolę nad przepływami i własnym bezpieczeństwem oraz zabezpiecza przed innymi, nieodpowiedzialnie zachowującymi się operatorami. Zamykanie się na własnym podwórku ze strachu przed sąsiadami nie jest dobrym pomysłem.

Konieczny jest nowy system Regulacyjnych Usług Systemowych (RUS), w którym premiowana będzie dyspozycyjność, elastyczność regulacji mocy, alokacja oraz zdolności do szybkiego rozruchu i odstawienia. Elastyczność pracy systemu elektroenergetycznego należy uzyskiwać nie tylko w dużych jednostkach wytwórczych, ale także w aktywnych obszarach dystrybucyjnych z wykorzystaniem również szybkich turbin gazowych w stacjach rozdzielczych. Taką koordynację umożliwi powstanie i działanie Krajowej Dyspozycji Mocy. Odpowiedni system RUS powinien być uzupełniany przez system zachęt do budowy nowych mocy wytwórczych uwzgledniający elastyczność nowych jednostek, ich lokalizację i spełnianie odpowiednich standardów technicznych.

Należy również powiązać elektroenergetykę, tę dużą i tę małą z samorządami na terenach, gdzie działają. I nie chodzi o tworzenie samodzielnych energetycznie enklaw, jak to marzy się co poniektórym marszałkom województw, ale stworzenia warunków do harmonijnego i zrównoważonego rozwoju, w których elektroenergetyka jest częścią danego obszaru, a nie obcym, choć płacącym duże daniny, podmiotem. Powiązanie energetyki z samorządami lokalnymi pozwoliłoby na wzrost konkurencyjności elektroenergetyki, w obliczu wzrastających podatków emisyjnych, tak jak to jest bardzo skutecznie realizowane w Niemczech.  

Duże firmy energetyczne skupiające produkcję energii elektrycznej i jej obrót powinny działać jako firmy komercyjne na rynku konkurencyjnym kierując się interesem swoich akcjonariuszy. Ich działanie w zakresie zapewnienia odpowiednich rezerw mocy, elastyczności czy emisyjności powinno wynikać z sygnałów ekonomicznych.

Realizując zmiany w elektroenergetyce należy uważnie czytać regulacje unijne, ale nie na klęczkach. Pytanie, a co powie na to Bruksela, czy raczej Berlin, powinno być stawiane, ale nie może ono paraliżować niezbędnych działań.