Mielczarski: Klimatyczny wrestling

23 października 2014, 12:50 Energetyka

KOMENTARZ

Prof. Władysław Mielczarski

Politechnika Łódzka

Dziś początek rozmów o nowym pakiecie klimatycznym.

Do Brukseli jedzie premier E. Kopacz wspierana przez wice-premiera J. Piechocińskiego w asyście byłego ministra środowiska M. Korolca. Na miejscu są z pewnością przygotowane pozycje obronne przez min. P. Serafina, które kilka dni wcześniej pojechał umacniać min. R. Trzaskowski. Kolejny minister G. Schetyna dla radia TOK FM mówi, że „nie ma lepszej drużyny czy lepszych reprezentantów w tej kwestii” i dodaje „specjaliści porównują ją [Premier Ewa Kopacz] do Angeli Merkel, która jako były minister środowiska jest specjalistą”. No cóż. Trochę łza się oku kręci, jak „nasi” zdołali tak szybko i dobrze przygotować się do energetycznych negocjacji. I może trochę zazdrość, bo my męczymy jednak tych studentów po pięć lat na politechnice i to z różnym skutkiem.

Negocjacje w Brukseli są prezentowane jako rodzaj walki. Będziemy walczyć. Wetować. Nie zgodzimy się. Będzie może bolało, albo nawet więcej, itd. Obserwatorzy krajowi powinni mieć wrażanie, jak bardzo dla nich walczymy i ile wygrywamy. Jednak znający trochę Brukselę wiedzą, że wszystko jest już ustalone, a ta walka negocjacyjna to rodzaj wrestlingu, w którym zawodnicy chcą się popisać przed publicznością, ale też uważają pilnie, aby nie zrobić sobie krzywdy.

W pakiecie klimatycznym z zasadzie prawie wszystko ustalone. Będzie reedukacja CO2, bo to odpowiada największym krajom Europy. Nie do końca wiadomo czy zostanie oficjalnie zapisany cel OZE na 27%, czego nie chcą Anglicy i co nam też odpowiada. Nie ma to jednak znaczenia. Komisja Europejska bardziej lub mniej oficjalnie to 27% OZE przemyci do polityki energetycznej.

Nasi negocjatorzy dostaną obietnicę 10% dodatkowych pozwoleń na emisje CO2, ale ich otrzymanie będzie obwarowane takimi przepisami (small print), że ich wykorzystanie nie będzie możliwe. Podobnie nierealna będzie obietnica przeznaczenia 1-2% przychodów ze sprzedaży pozwoleń dla krajów biedniejszych. W Europie stagnacja. Coraz większe bezrobocie, szczególnie wśród młodych. Rosnąca konkurencja ze strony USA. Kosztowna awantura z Rosją. Fakt, że nowe kraje Europy, jak były biedne (relacje PKB) 10 lat, tak samo biedne są i dziś, ale trudno, zawsze mogą do nas przyjechać. Co prawda zasiłków na dzieci w Polsce nie damy, ale zapraszamy.