Mikulska: Polityka musi wspierać rozwój rynku gazu (ROZMOWA)

27 lutego 2018, 07:31 Energetyka

Dr Anna Mikulska z Centrum Badań Energetycznych Baker Institute for Public Policy na Rice University w Houston opowiada o tym jak aktywna polityka gazowa może wesprzeć rozwój rynku gazu skroplonego, na przykład w Polsce.

Anna Mikulska. Fot. autorki
Anna Mikulska. Fot. autorki

BiznesAlert.pl: Teza o rychłym rozwoju eksportu LNG bazuje na założeniu, że pojawią się inwestycje w nowe moce eksportowe. Czy to jest realne w warunkach rosnącej nadpodaży?

Anna Mikulska: Przewidywania Międzynarodowej Agencji Energii i innych organizacji mogą się nigdy nie spełnić, ale pokazują pewien trend. Tego typu analizy pozwalają firmom ustalić czynniki wpływające na popyt. Jeżeli najwięksi gracze inwestują teraz w te moce, to oznacza, że przewidują długoterminowy wzrost zainteresowania LNG, który zagwarantuje zainteresowanie ich gazem. Z ich punktu widzenia to się opłaca. Te firmy patrzą poza 2020 rok, na lata trzydzieste i czterdzieste.

Czy na tym polega natura tego biznesu?

Tak samo działają inwestorzy w wydobycie głębinowe. Oni inwestują teraz pomimo taniej ropy naftowej, bo spodziewają się zysku za dziesięć, piętnaście lat. Co do LNG, potwierdzeniem są inwestycje USA, Kataru i Australii. Warto także patrzeć na kraje rozwijające się jak Chiny i Indie, które także liczą na LNG. Będą używały nadal dużo węgla, ale inwestują w sektor gazowy. Państwo Środka rozwija nie tylko import u siebie, ale także w terminale eksportowe w Indonezji, Rosji, czy Australii. To pokazuje, że chcą mieć pewność dostępu do gazu skroplonego.

To jest jeden z argumentów krytyków LNG ze Stanów. Według nich większość gazu skroplonego popłynie do Azji, więc niewiele zostanie dla Europy.

Przez to, że określony wolumen dotrze do Azji, więcej gazu zostanie w Europie, co zwiększy podaż na tym rynku. Handel przemieści się z Azji do Europy. LNG z rosyjskiego projektu Yamal LNG realizowanego przez Novatek może być na tyle konkurencyjne, że wyprze dostawy gazociągowe…

…z Siły Syberii konkurenta Novateku, czyli Gazpromu?

Tak. Albo inne wolumeny. Najważniejszy będzie dostęp do gazu, który pozwoli skorzystać z okazji. Można wyobrazić sobie sytuację, w której ze względu na istotną podaż w Azji na rynku jest dostępna rosnąca ilość gazu skroplonego z USA, która jest sprzedawana z rabatem i korzystają na tym klienci w Europie. Do tego niezbędna jest infrastruktura przesyłowa i dlatego inwestują w nią kraje Unii Europejskiej, jak Polska.

Jaki będzie wpływ tego czynnika na formuły cenowe w Europie? Polski minister energii zdradził, że w umowie PGNiG-Centrica cena jest uzależniona od poziomu giełdowego.

Takie będą trendy. Ceny giełdowe i spot będą w coraz większym stopniu punktem odniesienia. Indeksacja do cen ropy jest sztuczna i została wprowadzona ze względów historycznych. Będzie ona zanikać. Ceny w Europie ulegają rewizji. Dzieje się to także w Europie Wschodniej. Rosyjski gaz traci monopol. Infrastruktura warunkuje wybór. LNG może trafić dziś do Polski, a z niej będzie mógł w przyszłości docierać do klientów w całej Europie Środkowo-Wschodniej, tam, gdzie będzie niedobór. Gazprom traci dominującą pozycję przetargową, bo nie może zachować się niewłaściwie wobec klientów. W takiej sytuacji ci szybko uciekną do konkurencji.

Z drugiej strony Gazprom śpi na gazie i ma najtańsze wydobycie na świecie. Czy może stosować dumping w nieskończoność?

Gaz w Rosji jest tani w wydobyciu, ale nie służy jedynie zarabianiu pieniędzy przez Gazprom. Ma także zapewnić przychody państwu i realizować cele polityczne. Jeżeli ta firma będzie efektywnie obniżać ceny gazu, wpływy do budżetu i dźwignia polityczna będą słabnąć. Gaz przestanie spełniać  swoje zadanie, co pociągnie za sobą negatywne implikacje ekonomiczne i polityczne.

Jaką wytrzymałość na tę presję ma Gazprom?

Gazprom może to wytrzymać do pewnego momentu i być może uda mu się przekonać część Europejczyków do rezygnacji z inwestycji w dywersyfikację. Wtedy Gazprom faktycznie mógłby wyprzeć konkurencję z Europy. Tutaj jednak kluczowa jest rola polityki gazowej w Europie Środkowo-Wschodniej. Należy zwiększać możliwości magazynowania i przesyłu, a ogólnie dostępu do alternatywnych źródeł. Polityka energetyczna musi pomóc rynkowi, który na początku nie będzie sprzyjał tego typu inwestycjom. Jednak to właśnie dzięki nim, nawet jeśli Gazprom zejdzie nisko z cenami, będziemy mogli być pewni, że nie podniesie ich zbyt wysoko, bo będzie nad nim ciążyć groźba wyparcia przez konkurencję czekającą za miedzą.

Najpierw kura, potem jajko. Najpierw infrastruktura, potem niższe ceny.

Ceny gazu w Europie Wschodniej są wyższe niż w Zachodniej. Powinno być na odwrót przez cenę przesyłu. Z czego to wynika? Z różnic w rozwoju infrastruktury. W zachodniej części kontynentu jest ona świetnie rozwinięta, a na Wschodzie nie. Pewnym wyjątkiem są kraje Wspólnoty Niepodległych Państw, jak Ukraina, które w historii cieszyły się niskimi cenami gazu z Rosji. Było to jednak obwarowane koncesjami politycznymi. W zamian za stacjonowanie rosyjskiego wojska na Krymie, umiarkowaną politykę zagraniczną i inne ustępstwa, Ukraina dostawała tani gaz z Rosji. Kiedy Ukraina zaczęła przeć na Zachód, Rosji przestało się opłacać subsydiowanie dostaw do tego kraju i cena została urynkowiona. To było uwarunkowane politycznie, podobnie jak subsydia.

Polacy mogliby spać spokojnie, ale pojawił się projekt Nord Stream 2, który według jego krytyków może doprowadzić do ugruntowania pozycji Gazpromu w naszym regionie.

Bez dywersyfikacji źródeł gazu nowe szlaki nie poprawią sytuacji. Wzrost dostaw z Rosji przez Niemcy pomoże Gazpromowi w walce o rynek. Węgierski think tank REKK oblicza, że powstanie Nord Stream 2 może zaszkodzić rozwojowi rynku w Europie Środkowo-Wschodniej…

…a cena w regionie ostatecznie wzrośnie.

Natomiast w Europie Zachodniej nie będzie oczekiwanej obniżki ceny. Tak może się stać. Jeśli powstanie Nord Stream 2, może spaść ilość inwestycji w nowe źródła dostaw w całej Unii Europejskiej. To rola rozważnej polityki energetycznej państw, które patrzą nie tylko na sam rynek, ale i strukturę dostaw. Jest różnica między działaniami Gazpromu dyktowanymi przez rząd rosyjski, a Cheniere Energy i innych firm prywatnych, które podejmują decyzje niezależnie od polityków. Rząd amerykański może zachęcać do pewnych działań, ale nie może wpływać na politykę takich firm. Handel gazem z USA jest bezpieczniejszy.

Czy ten gaz jest droższy?

Amerykański gaz ziemny jest drogi, jeśli policzymy wszystkie koszty. Jednak w handlu gazem na taką skalę coraz częściej liczone są tylko koszty operacyjne, bo na rynku jest tak dużo gazu, że i tak trzeba go sprzedać. Te zaś są elastyczne i zdarza się, że dostawcy z USA mogą być na tyle elastyczni, że oferują ceny konkurencyjne z europejskiego punktu widzenia.

To po co nam Baltic Pipe, skoro mamy już dostęp do LNG?

Im więcej alternatywnych źródeł dostaw, tym lepiej. W razie hipotetycznej usterki albo innego problemu jest alternatywa. Według części opracowań pełne bezpieczeństwo dostaw gwarantuje tylko dostęp do co najmniej trzech różnych źródeł. To nie zawsze jest kwestia polityki, ale także techniczna. Z punktu widzenia czysto rynkowego nie jest to rentowne, ale ze względu na bezpieczeństwo ma znaczenie. Przekłada się także na niższe ceny na rynku, bo najwięksi dostawcy muszą być elastyczni, co trudno bezpośrednio porównywać. Jedna z naszych studentek w swoich badaniach przedstawia model ekonometryczny, który dokładnie wskazuje na bezpośredni związek inwestycji w terminal FSRU w Kłajpedzie i obniżką cen gazu przez Gazprom. Warto zauważyć, że FSRU w Kłajpedzie nadal ma problemy z rentownością. Jednak z punktu widzenia państwa inwestycja ta mogła się opłacać.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik