Musiałek: Podatek łupkowy musi uwzględniać rzeczywistość

6 maja 2013, 11:40 Energetyka

Biznes Alert: W kontekście propozycji podatku od kopalin który został przedstawiony w mediach chciałem zapytać czy inwestorzy słusznie na niego narzekają?

Paweł Musiałek (CAEWSE/Klub Jagielloński): Tutaj jest kilka aspektów które należy brać pod uwagę. Oczywiście najczęściej dyskutowana jest sama wysokość podatku, ale nie wyczerpuje ona problemu, ponieważ jest jeszcze co najmniej kilka innych kwestii, które są przez branże dyskutowane. Jeśli mówimy o samej wysokości podatku to należy zwrócić uwagę, że nie znamy jeszcze kosztów wydobycia, które są fundamentalną kwestią przy ocenie ryzyka biznesowego. Te 40 procent na które składają się obciążenia przedstawione w projekcie ministerstwa finansów to kwota, która może się okazać zupełnie oderwana od realiów. Może się okazać, że nawet podatek znacznie niższy będzie oznaczał, że koszta przedsiębiorców są nieproporcjonalne do zysków. Może być zupełnie odwrotnie. W przypadku pozytywnych wyników poszukiwań obciążenie na poziomie 50-60 procent, albo jeszcze wyższym może nie być problemem. Powinien pojawić się komunikat, że na dzień dzisiejszy zostawiamy korzystny podatek wynikający z poprzednich ustaw a podwyższymy go dopiero gdy będziemy znać koszty wydobycia, tak aby mieć gwarancje, że będzie to dla inwestorów opłacalne. Pamiętajmy, że nawet wydobycie nieopodatkowane jest korzystne, ponieważ daje miejsca pracy i zwiększa bezpieczeństwo energetyczne. Nie zgodzę się z argumentem, że pośpiech jest ważny i nawet jeśli wysokość podatku jest dyskusyjna to ważne, aby branża wiedziała „na czym stoi”. W wypadku znaczącej modyfikacji prognozy dotyczącej ilości gazu łupkowego w Polsce, całkiem prawdopodobne jest, że proponowane obciążenie podatkowe będzie nieadekwatne do potrzeb i trzeba będzie dyskutowany projekt ustawy zmienić.

Jeśli chodzi o pozostałe kwestie wskazywane przez firmy to przede wszystkim mam wątpliwości co do zasadności ilości podatków. Przypomnę, że tam jest sześć albo siedem różnych opłat składających się łącznie na 40 procentowy podatek. Obliczenie podatku oraz optymalnej strategii przy tak złożonym systemie podatkowym nie jest łatwe. Tak duża liczba różnych opłat może być niepotrzebnym kosztem dla administracji skarbowej i firm.

Exxon Mobil wycofał się z naszego kraju, są plotki, że opuści go także Talisman Energy. Jak ocenia Pan nasze otoczenie biznesowe w Polsce?

Oddzieliłbym sprawę tych firm od oceny otoczenia biznesowego. Decyzje o ich wyjściu z Polski wiążą się z ich strategią globalną. Polskie koncesje wypadły prawdopodobnie z priorytetów w danym momencie. Co do samej oceny otoczenia uważam, że twórcom ustawy o opodatkowaniu (Ministerstwo Finansów) i zmianie prawa geologicznego i górniczego (Ministerstwo  Skarbu) powinna przyświecać świadomość, że dzisiaj na rynku gazowym jest wiele potencjalnych miejsc zasobnych w gaz niekonwencjonalny. Oznacza to, że Polska powinna jak najszybciej przedstawić najbardziej korzystne warunki, przede wszystkim prawno-regulacyjne. Jeżeli tak się nie stanie to firmy mogą zainwestować gdzie indziej, ponieważ obszarów perspektywicznych do zagospodarowania jest na świecie sporo. Jeszcze niedawno państwa posiadające surowce dyktowały warunki firmom, ponieważ główne zasoby surowcowe były skumulowane w kilku regionach. Przedsiębiorcy nie mieli tak szerokiego wachlarza opcji, jak obecnie, po łupkowej rewolucji.

Dlatego uważam, że zarówno przepisy podatkowe, jak i te prawno-regulacyjne powinny zachęcać do jak najszybszego rozpoczęcia odwiertów. Państwo, które najszybciej się przygotuje w Europie do eksploatacji gazu niekonwencjonalnego skorzysta z tzw. renty pioniera. Dobrą propozycją byłoby stworzenie mechanizmu promującego przedsiębiorstwa-pionierów, które najbardziej dynamicznie poszukujące surowców i tym samym podejmują największe ryzyko poszukiwań. Obecny system nie dopinguje firm do szybkich poszukiwań i promuje „wyścig żółwi”, w którym wszyscy boją się ryzykować i firmy przyglądają się działaniom drugiej, czekając na sygnały dotyczące wyników poszukiwań. Poza PGNiG które inwestuje dzięki naciskom Ministerstwa Skarbu Państwa, nikt nie ciągnie biznesu. Tę sytuację należy zmienić. Być może należałoby przeznaczyć pewną pulę finansową będącą ulgą podatkową dla firm, które jako pierwsze rozpoczną poszukiwania. Byłby to system na zasadzie: „kto pierwszy ten lepszy” – kto pierwszy ten dostanie większą ulgę…

…taką propozycję zawarto w propozycji podatkowej MATAX

Dokładnie. Nie wiem, czy wszystkie elementy tego modelu są najbardziej optymalne, ale sama logika pomysłu jest racjonalna. Szkoda, że Ministerstwo z niej nie skorzystało, aczkolwiek w porównaniu do założeń nastąpiła pozytywna modyfikacja. Wysokość specjalnego podatku węglowodorowego została zróżnicowana i wyniesie już nie sztywne 25 procent, ale w zależności od relacji przychód/dochód może on wynieść 12,5 %. To dobry krok w stronę modelu MATAX, ale nie jest on wystarczający.

Mówił Pan, że PGNiG ciągnie wyścig żółwi. Jak Pan ocenia potencjał i wyniki tej firmy w sektorze niekonwencjonalnym?

Na dzień dzisiejszy potencjał nie jest duży w porównaniu do potrzeb. Wszystkie duże spółki energetyczne pod kontrolą Skarbu Państwa mają potencjał na poziomie kilku procent kwoty niezbędnej dla wykonania minimum odwiertów gwarantujących wstępne rozpoznanie zasobów. To pokazuje znaczenie kapitału zagranicznego w tym procesie. Dobrze, że PGNiG jest tym koniem napędowym dzięki któremu proces poszukiwawczy utrzymuje jakąś dynamikę. Natomiast pamiętajmy o tym, że nawet jeśli będzie miał dobre wyniki to nie posiada on wystarczającego potencjału by samodzielnie rozwinąć sektora gazu niekonwencjonalnego w Polsce. Muszą się przyłączyć firmy zagraniczne pompujące duże pieniądze. Dlatego tak ważny jest dobry klimat inwestycyjny.

Istnieje spór o to, czy polskie spółki energetyczne powinny finansować poszukiwania gazu łupkowego. To wielce ryzykowne, aby wszystkie strategiczne polskie firmy sektora energetyczno-paliwowego inwestowały w gaz łupkowy. Ministerstwo Skarbu Państwa włożyło wszystkie jajka do jednego koszyka. Jeżeli poszukiwania zakończą się sukcesem będziemy mieć pokaźne zyski, ale jeżeli się okaże, że rewolucja łupkowa w Polsce nie wypali to te kilka miliardów złotych wydane na inwestycje znajdzie się w ziemi.