Jakóbik: Prezes Naftogazu idzie na wojnę

13 marca 2019, 09:00 Energetyka

Wojna prezes Naftogazu kontra premier Ukrainy może rozstrzygnąć o kontynuacji reformy gazowej, a co za tym idzie dalszej integracji z Unią Europejską i stabilności polityczno-ekonomicznej kraju – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Andrij Kobolew i Rick Perry. Fot. Naftogaz
Andrij Kobolew i Rick Perry. Fot. Naftogaz

Konferencja prezesa

Prezes Naftogazu Andrij Kobolew znalazł się na celowniku premiera Wołodymyra Hrojsmana, o czym pisał Piotr Stępiński w BiznesAlert.pl. Chociaż kluczowy menadżer może stracić stanowisko, nie zamiera się poddać bez walki. W działaniach Naftogazu widać coraz silniejszy rys polityczny.

Kobolew napisał na Facebooku, że jego firma robi wszystko, aby po zakończeniu umowy przesyłowej z Rosją został utrzymany jak największy przesył gazu ziemnego przez Ukrainę, co ma znaczenie dla stabilności ekonomicznej, a więc i politycznej tego kraju. – Jednak działania Rosji i części ukraińskich polityków sprawiają, że utrzymanie tranzytu nie jest pewne – napisał prezes. Czy to zawoalowane uderzenie w premiera, który chce go odwołać.

Jeszcze silniejszą sugestią jest zaproszenie na dyskusję o przyszłości rynku gazu wysłane przez Naftogaz dziennikarzom. Możemy w nim przeczytać, że temat rozmowy to „jak chronić prawa detalicznych konsumentów gazu i gdzie szukać prawdy o płatnościach”. W opisie wydarzenia Naftogaz informuje, że od listopada 2018 roku ukraińscy obywatele dostają sprzeczne informacje na temat ceny dostaw gazu. W niektórych lokalach nie ma liczników i pomiary są obliczane na modłę sowiecką, a w innych należności są anulowane „wskutek decyzji rządu z naruszeniem regulacji”. To kolejne uderzenie w polityków.

W rozmowie mają wziąć udział przedstawiciele Niemiec, Naftogazu i organizacji pozarządowej OPORA. Te podmioty stworzyły razem centrum doradcze dla Ukraińców zainteresowanych poprawą jakości usług gazowych. Pytania do dyskusji również można uznać za polityczne: jak połączyć wysiłki społeczeństwa, biznesu i władzy w celu rozwiązania problemu? Jak konsumenci powinni reagować na usługę złej jakości? Jak odzyskać zaufanie obywateli? Nad tym mają się zastanawiać uczestnicy debaty zaplanowanej na 13 marca.

Kluczem do interpretacji działań Naftogazu jest afiliacja OPOR-y, które zajmuje się wzmacnianiem przejrzystości działań w przestrzeni publicznej, m.in. monitorowała wybory parlamentarne na Ukrainie, w tym we wschodniej części kraju na terenach kontrolowanych przez siły sponsorowane przez Rosję, ujawniając przypadki łapownictwa i prowokacji wymierzonych w procedurę wyborczą.

Wybory coraz bliżej

Wygląda więc na to, że prezes Naftogazu nie zamierza się poddawać i sięga po narzędzia polityczne do obrony swej pozycji. Jego pozycja nie jest słaba, bo jest wygodnym partnerem dla Zachodu, z którym znajduje wspólny język jako zwolennik stanowczej reformy gazowej, która wiąże się z dalszym uwalnianiem cen gazu dla gospodarstw domowych. Kobolew proponuje niechętnym obywatelom poprawę jakości usług, a władza, w dobie wyborów prezydenckich, może obiecać nawet obniżki cen, jak jedna z kandydatów, Julia Tymoszenko.

– Decyzja Kijowskiego Sądu Administracyjnego, który uznał wzrost cen gazu wskutek decyzji rządu z 2016 roku jest niesprawiedliwa i nielegalna. Pomogę zmienić cenę gazu – zapowiedziała Tymoszenko na antenie kanału Ukraina TV. Jej zdaniem obywatele powinni płacić 3,50 hrywien zamiast 8,55 hrywien za metr sześcienny. Jej biuro wyliczyło, że taka powinna być cena po zsumowaniu kosztów wydobycia, transportu i podatków, a także marży w wysokości 30 procent potrzebnej do dalszego zwiększania wydobycia krajowego.

Postulat Tymoszenko jest nie do pogodzenia z reformą gazową na Ukrainie prowadzoną we współpracy z Komisją Europejską. Zakłada ona stopniowe uwolnienie cen gazu, które do tej pory były subsydiowane przez państwo. W ten sposób obciążenie budżetu z tego tytułu ma ulec zmniejszeniu, umożliwiając rozwój gospodarczy i ułatwiając inne reformy. Uwolnienie cen gazu jest warunkiem utrzymania pomocy finansowej Zachodu. Los Kobolewa pokaże, czy Ukraina utrzyma kurs na reformy, czy ugnie się pod presją społeczną.

Stępiński: Premier kontra prezes