Stępiński: Premier kontra prezes

7 marca 2019, 07:30 Energetyka

Narasta spór między rządem a prezesem Naftogazu. Premier Ukrainy zapowiedział ogłoszenie konkursu na nowego prezesa spółki. Na konflikcie mogą skorzystać Rosjanie – pisze Piotr Stępiński, redaktor BinzesAlert.pl.

Siedziba Naftogazu. fot. Piotr Stępiński/BiznesAlert.pl
Siedziba Naftogazu. fot. Piotr Stępiński/BiznesAlert.pl

Rząd ukraiński zapowiedział 6 marca ogłoszenie konkursu na nowego prezesa Naftogazu. Ma ruszyć 23 marca, a więc dzień po zakończeniu kadencji obecnego szefa spółki Andrieja Kobolewa. Informację tę ogłosił premier Wołodymyr Hrojsman. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie obserwowany od dłuższego czasu konflikt między nim a władzami Naftogazu. Do grona skonfliktowanych z ekipą Kobolewa należy również minister energetyki i przemysłu węglowego Ihor Nasałyk.

Premier chce nowego prezesa Naftogazu

– Zwrócimy się do rady nadzorczej Naftogazu, w sprawie propozycji kontraktu dla nowego prezesa, który będzie wybrany w sposób transparentny i zgodnie ze wszystkimi wymogami – mówił Hrojsman.

Nieco ponad tydzień wcześniej rada nadzorcza Naftogazu podjęła decyzję o przedłużeniu współpracy z dotychczasowym prezesem spółki Andriejem Kobolewem, z pensją na poziomie 2,08 mln hrywien miesięcznie (ok. 300 tys. złotych). Tym samym wyszła naprzeciw oczekiwaniom premiera, który domagał się rewizji warunków zatrudnienia, ale nie zmieniła wysokości uposażeń prezesa. Kobolew zapowiedział, że całość dochodów uzyskanych do końca 2019 roku przeznaczy na cele charytatywne. Ukraiński premier zareagował stwierdzeniem, że państwo jako akcjonariusz spółki nie podjął żadnych decyzji sugerujących potrzebę przeprowadzenia konkursu na nowego prezesa.

Obecny nie zrezygnuje

W odpowiedzi Kobolew stwierdził, że zgodnie z ustawą o spółkach akcyjnych warunki zatrudnienia to wyłączne kompetencje ich rad nadzorczych, więc akcjonariusz nie może łamać prawa. Z technicznego punktu widzenia kontrakt Kobolewa nie został przedłużony, ponieważ decyzja rady nadzorczej określiła tylko warunki na jakich miało to nastąpić. Wygląda na to, że próbując regulować pensję prezesa Naftogazu rząd postanowił wypowiedzieć umowę Kobolewowi, co de facto stało się wczoraj, gdy Hrojmsan ogłosił konkurs na nowego prezesa państwowego koncernu. Nie szczędził sobie przy tym uszczypliwości pod adresem szefa Naftogazu, stwierdzając m.in., że sukcesy spółki przed trybunałem arbitrażowym w sporze z Gazpromem to nie zasługa jego, tylko armii prawników.

Stępiński: Gaz z Rosji wróci na Ukrainę? Nie tak szybko

Wszystko wskazuje na to, że prezes Naftogazu nie zamierza opuszczać swojego stanowiska. Pytany podczas wczorajszej konferencji prasowej o to, czy będzie brał udział w konkursie na szefa spółki stwierdził, że czeka na opinie prawników w tej sprawie. Jego zdaniem prezesura jest potrzebna mu do realizacji celów stojących przed spółką. Wśród nich wymienił nowy kontrakt przesyłowy z Gazpromem, utrzymanie dostaw gazu przez Ukrainę po 2019 roku oraz zwiększenie przejrzystości na ukraińskim rynku gazu. Jednocześnie wyraził nadzieję, że w opisywanym sporze zwyciężą rządy prawa i zasady, które obowiązują w cywilizowanym świecie.

Napięcie rośnie

Zamieszanie wokół Naftogazu to kolejny epizod sporu między rządem a prezesem spółki trwającego od 2016 roku. Jest on szczególnie widoczny w relacjach między Kobolewem a ministrem energetyki. Różnie oceniali możliwość wznowienia bezpośrednich zakupów rosyjskiego gazu czy skalę niezbędnych inwestycji w ukraiński system przesyłu błękitnego paliwa, co jeszcze w styczniu 2018 roku opisywałem na łamach BiznesAlert.pl. Wówczas czarę goryczy przelał apel prezesa Naftogazu o uwolnienie cen gazu na Ukrainie, będące jedną z reform niezbędnych do dalszego kredytowania firmy przez instytucje zagraniczne. Oznaczałoby konieczność wstrzymania subsydiów do sprzedaży gazu. Wzrosłaby jego cena dla odbiorców końcowych. Na to nie mogli się zgodzić Nasałyk i Hrojsman przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi. Te pierwsze odbędą się już 31 marca, a kolejne w listopadzie.

Stępiński: Gazowa księżniczka chce wrócić na tron w Kijowie

Na sporze może skorzystać Gazprom

Zamieszanie wokół prezesa Naftogazu może mieć negatywne konsekwencje dla Ukrainy. 2019 rok będzie dla Kijowa szczególny. Nie tylko ze względu na nowe rozdanie w parlamencie oraz zmianę na stanowisku prezydenta, ale również w kontekście energetycznym. W tym roku wygasa umowa na tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy. Dochody z niego pozyskiwane stanowią istotny zastrzyk gotówki dla tamtejszego budżetu, bo stanowią aż 2-3 procent PKB. Prowadzone są rozmowy trójstronne z przedstawicielami Komisji Europejskiej i Gazpromu, w których uczestniczy obecny prezes Naftogazu Andriej Kobolew. Od ich rezultatu ma zależeć przyszłość dostaw gazu przez Ukrainę, a tym samym wysokość wpływów do budżetu. Po za tym, Kobolew wielokrotnie zwracał uwagę na to, że konieczność utrzymania przesyłu jest jednym z nielicznych argumentów, które powstrzymują Rosję przed nowym atakiem militarnym na Ukrainę.

Zmiana w fotelu prezesa Naftogazu byłaby korzystna dla Gazpromu, ponieważ jego nowy szef niekoniecznie musiałby prezentować tak konsekwentną postawę wobec Rosji jak obecny i pójść wobec niej na ustępstwa. Efekty rozmów na temat przesyłu gazu są ważne również dla Gazpromu. Nawet jeżeli, zgodnie z zapowiedziami rosyjskiego giganta energetycznego, 1 stycznia 2020 roku, a więc dzień po wygaśnięciu umowy tranzytowej z Ukrainą, Nord Stream 2 będzie gotowy, to Rosjanie wciąż nie będą mogli fizycznie słać nim gazu. Do tego czasu bowiem nie będzie gotowa lądowa odnoga magistrali w Niemczech – gazociąg EUGAL, a zobowiązania kontraktowe nie znikną. Wobec tego w ostatecznym rozrachunku Gazprom nie będzie miał wyjścia i porozumie się z Ukrainą. Nie wiadomo jednak na jakich warunkach. Z nowym prezesem rosyjski monopolista mógłby ugrać więcej. Trudno jednak oczekiwać, aby Ukraińcom zależało na tym, by ułatwić sprawę Rosjanom, także w kwestii egzekwowania postanowień arbitrażu i zajmowaniu kolejnych aktywów należących do Gazpromu.

Co w razie odejścia Kobolewa stałoby się ze skargą Naftogazu przeciwko Gazpromowi, a którą chce przedłożyć Komisji Europejskiej. Firma zarzuca rosyjskiemu koncernowi łamanie unijnych przepisów antymonopolowych. Według dyrektora ds. handlowych Naftogazu, Jurija Witrenki skarga pomoże Brukseli podjąć niezbędne kroki wobec rosyjskiego monopolisty. Dokument ma zostać złożony w kwietniu, a więc po rozstrzygnięciu konkursu na nowego prezesa. Nie wiadomo też jak długo nowy szef Naftogazu pełniłby tę funkcję, bo układ sił może się zmienić po jesiennych wyborach parlamentarnych.

Jakóbik: Ukraina może targować się z Polską do czasu

Czy Hrojsman się cofnie?

Trwa przeciąganie liny. Nie wiadomo jak zakończy się spór między Kobolewem a premierem i czy rzeczywiście rozpisany zostanie nowy konkurs na prezesa Naftogazu. Mimo kampanii wyborczej, Kijów powinien jednak pamiętać o konsekwencjach ewentualnych zmian w Naftogazie. Podziały nie służą budowaniu silnej pozycji na zewnątrz, zwłaszcza, gdy trzeba rozmawiać z Rosją. Nie należy wykluczyć, że ukraiński premier wycofa się ze swoich planów, bo sytuacja polityczna na Ukrainie często gwałtownie się zmienia.