Nord Stream 2 coraz bardziej dzieli niemieckich polityków

11 grudnia 2018, 13:45 Alert

Podczas niedawnych wyborów na przewodniczącego CDU, sporo miejsca w debacie zajął Nord Stream 2. W związku z incydentami na Morzu Azowskim i coraz bardziej agresywną polityką Kremla, chadecy zastanawiali się, czy warto brnąć dalej w projekt, który może zaszkodzić Ukrainie, a później być może i samym Niemcom.

reichstag Niemcy Berlin
fot. Wikipedia/CC

„Popieranie Nord Stream 2 jest coraz bardziej dziwne”

Niemcy, wbrew Stanom Zjednoczonym i wielu państwom członkowskim Unii Europejskiej, są zaangażowane w budowę drugiej nitki gazociągu biegnącego po dnie Bałtyku. Friedrich Merz, Annegret Kramp-Karrenbauer oraz Jens Spahn – trójka kandydatów na przewodniczącego partii – dali do zrozumienia, że Niemcy powinny ponownie rozważyć ten projekt i uzależnić go od zachowania Rosji na arenie międzynarodowej. Merz poszedł dalej; powiedział, że z powodu prowokacji Rosji na Ukrainie, popieranie Nord Stream 2 jest „coraz bardziej dziwne”: – Im bardziej ten konflikt eskaluje, tym więcej musimy rozmawiać o tym, czy budowa gazociągu jest słuszna. Putin musi wiedzieć, że przynajmniej to rozważymy, jeśli nadal będzie się tak zachowywał – powiedział w piątek Merz.

„Niemcy zaczynają widzieć to, co widzą wszyscy”

Coraz bardziej krytyczni wobec tego projektu są inni politycy CDU: minister gospodarki Peter Altmaier napisał na jednym z portali społecznościowych, że w pełni popiera budowę pierwszego niemieckiego terminala LNG, który pozwoli uniezależnić się od gazu z Rosji. Kandydat Europejskiej Partii Ludowej na szefa Komisji Europejskiej po przyszłorocznych wyborach Manfred Weber (również z CDU) powiedział w rozmowie z Wall Street Journal, że „projekt jeszcze bardziej uzależniający Europę od rosyjskiego gazu to krok w złą stronę i dlatego musi być ponownie rozważony”. Podobnego zdania jest ambasador USA w Berlinie Richard Grenell: – Wielu ludzi w Niemczech zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, co widzą wszyscy poza Niemcami – to niemądre, dawać Rosji większy wpływ na europejskie bezpieczeństwo energetyczne – powiedział dyplomata.

„Niemcy to nie bananowa republika”

Z kolei minister spraw zagranicznych Haiko Maas z SPD odrzucił te pomysły i powiedział, że z Nord Stream 2 Niemcy nie mogą się wycofać z powodów prawnych, ale projekt mógłby zostać użyty przez Berlin jako argument w negocjacjach z Moskwą na temat bezpieczeństwa Ukrainy. Z kolei były kanclerz Niemiec z ramienia SPD Gerhard Schröder jest jednym z ojców chrzestnych gazociągu. W podobnym tonie co szef niemieckiego MSZ wypowiada się rzecznik spółki Nord Stream 2 AG Steffen Ebert: – Bacznie śledzimy polityczną debatę, ale mamy wszystkie wymagane zgody i działamy na mocnym gruncie prawnym. Niemcy nie są bananową republiką, w której politycy mogą zatrzymywać projekty komercyjne. Mamy tu prawo i porządek – powiedział Ebert.

Wall Street Journal/Twitter/Michał Perzyński