Niemcy boją się odejścia od węgla. Populiści zacierają ręce

15 stycznia 2019, 12:15 Alert

Przed niemiecką komisją węglową stoi trudne zadanie polegające na znalezieniu kompromisu między odejściem od najbardziej emisyjnego źródła energii a uspokojeniem wyborców obawiających się utraty pracy. Na społecznych niepokojach zyskuje radykalna AfD, która goni duopol CDU-SPD w sondażach.

Na niepokojach zyskują populiści

AfD, która jest szczególnie popularna w landach wchodzących w skład byłej NRD, sprzeciwia się transformacji energetycznej i przechodzeniu na źródła odnawialne. Na radykalizacji nastrojów najbardziej traci socjaldemokratyczna SPD, której wyborcy skłaniają się nie tylko ku AfD, ale też postkomunistycznej Die Linke. Sprawy nie ułatwia spowolnienie gospodarcze w Brandenburgii, Saksonii i Saksonii-Anhalt, gdzie na początku września odbędą się wybory lokalne.

Odejście od węgla będzie jednym z największych wyzwań gospodarczych dla wschodnich landów od czasu zjednoczenia Niemiec. Władze lokalne oświadczyły, że do zniwelowania skutków odejścia od węgla potrzebna będzie pomoc w wysokości 60 miliardów euro. Minister gospodarki Nadrenii-Północnej Westfalii Andreas Pinkwart powiedział, że na podniesienie gospodarki tylko w jego landzie po zamknięciu elektrowni węglowych należących do Unipera, RWE czy STEAG potrzebne będzie 10 miliardów euro.

Bloomberg/Michał Perzyński