Nadal nie ma decyzji o odejściu Niemiec od węgla. Zwiększyłaby zależność od gazu

9 lutego 2018, 07:00 Alert

W rozmowach koalicyjnych w Niemczech trwają rozmowy o jak najszybszej redukcji emisji. Wciąż jednak nie ma deklaracji o terminie porzucenia energetyki węglowej.

Niemcy flaga parlament
Bundestag. Fot. Max Pixels

W dniu 12 stycznia partia CDU/CSU Angeli Merkel i SPD Martina Schulza ogłosiły, że porozumienie koalicyjne Angeli Merkel i Martina Schulza obejmuje zwiększenie obecności energii odnawialnej w miksie elektroenergetycznym z 50 do 65 procent do 2030 roku. Jednocześnie ci politycy są zdeterminowani w celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o 55 procent w stosunku do poziomu z 1990 roku. W 2019 roku mają przedstawić wniosek ustawodawczy w tej sprawie.

Przyspieszenie zwrotu energetycznego

Realizacja powyższego projektu będzie wymagała podejmowania trudnych decyzji politycznych. Umożliwią one sfinansowanie dodatkowych zdolności do wytwarzania energii ze źródeł odnawialnych, piszą w analizie Jon Berntsen i Anders Norden. Wpłyną również znacząco na modernizacje sieci przesyłowych, tak aby mogły one przyjąć więcej mocy wytwarzanej ze źródeł odnawialnych. Dodatkowo chcą także przyspieszyć wdrażanie nowych technologii do rozwoju energetyki odnawialnej, podnosząc docelowy udział tego rodzaju mocy do 65 procent w 2030 roku. Obecnie cel na ten rok wynosi 50 procent. Wyjaśnili, że ukierunkowana na rynek ekspansja odnawialnych źródeł energii jest „warunkiem wstępnym udanej polityki klimatycznej”. Mimo wszystko, według prognoz think tanku Agora Energiwende, Niemcy są na dobrej drodze do osiągnięcia 30-procentowej redukcji do 2020 roku.

Poprzednia koalicja CDU/SPD pod koniec 2016 roku potwierdziła misję specjalnej komisji ds. działań na rzecz klimatu do roku 2050. Członkowie komisji będą musieli zostać wkrótce wyznaczeni, tak aby do końca 2018 roku można było przedstawić harmonogram jej prac, w tym ewentualnego projektu wniosku o całkowitym wycofywaniu węgla z niemieckiej gospodarki. Plan działań na rzecz powstania gospodarki niskoemisyjnej obejmie a) harmonogram, czyli jak głębokie mają być zmiany i jak szybko mają nastąpić oraz b) jaki systemy wsparcia należy wprowadzić, aby wesprzeć węglowe regiony i przeszkolić górników, aby mogli swobodnie zmienić zawód.

Jak obliczył AGEB Energiebalanzen, w 2017 roku w Niemczech około 216 TWh energii elektrycznej zostało wyprodukowanych z odnawialnych źródeł. Stanowi to aż 33 procent z całkowitego wolumenu 654 TWh wygenerowanego w 2017 roku. Jest to ponad dwukrotnie więcej mocy niż w 2010 roku, kiedy udział OZE wynosił zaledwie 16 procent. Zmiana udziału zielonej energii z 50 do 65 procent w 2030 roku oznaczałaby kolejne podwojenie ilości mocy do 420 TWh, przy założeniu niezmiennego poziomu zapotrzebowania na energię elektryczną. Zdaniem Berntsena i Nordena będzie to wymagało podjęcia trudnych decyzji politycznych, umożliwiających sfinansowanie i wykorzystanie dodatkowej zdolności do wytwarzania energii ze źródeł odnawialnych oraz znaczącą modernizację sieci przesyłowej, aby możliwe było przyjęcie zwiększonej ilości wytworzonej ze źródeł odnawialnych energii.

Maksymalizacja udziału gazu

Autorzy artykułu stworzyli dwa modele dla 50-procentowego i 65-procentowego udziału OZE w niemieckim miksie energetycznym:

  •  Wytwarzanie energii jądrowej jest stopniowo wycofywane do 2022 roku.
  • Ze względu na niskie koszty i krótki czas realizacji projektu, w obu scenariuszach energia wiatrowa i słoneczna będzie dominowała w całkowitym wolumenie energii odnawialnej.
  • Biomasa i elektrownie wodne zmniejszą swoje udziały, a znaczenie energii geotermalnej będzie całkowicie zmarginalizowane.
  • Ze względu na surowe normy dotyczące emisji CO2 na poziomie UE, gaz będzie tańszy w porównaniu z węglem. Gaz stanie się najbardziej ekonomicznym paliwem kopalnym, wykorzystywanym do produkcji energii.
  • Całkowite zapotrzebowanie na energię elektryczną w prognozowanym okresie utrzyma się na stałym poziomie.
    Zakładając, że w obu scenariuszach zapotrzebowanie na energię elektryczną będzie wynosić około 650 TWh, w 2030 roku Niemcy będą musiały wyprodukować o 100 TWh więcej energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych.

Ponieważ produkcja energii jądrowej zostanie wygaszona w Niemczech do 2022 roku, lukę energetyczną po zamkniętych siłowniach wypełni produkcja energii elektrycznej z gazu ziemnego.

Berntsen i Norden szacują, że udział błękitnego paliwa w produkcji mocy wzrośnie z obecnych 13 procent do 20 procent w 2025 roku i utrzyma się na tym poziomie aż do 2030 roku. Może się to przełożyć na całkowitą produkcję energii do około 130 Twh. Obecnie Niemcy produkują nominalnie 30 GW z gazu. Jak pokazują oba scenariusze, wykorzystanie tego surowca zostanie zmaksymalizowane. Miałoby to znaczenie wobec niemieckich planów zwiększenia importu gazu ziemnego z Rosji za pośrednictwem kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2, który ma być gotowy do końca 2019 roku.

Twórcy analizy oszacowali, że zwiększona produkcja energii ze źródeł odnawialnych zapełni tylko niszę pozostawioną przez węgiel. W 65-procentowym scenariuszu OZE, węgiel produkuje 100 TWh energii elektrycznej w 2030 roku. W 50-procentowym scenariuszu z tego surowca będzie powstawać mniej niż 200 TWh. Obecnie z węgla produkowane jest 250 TWh. Udział węglowodorów stałych zmniejszy się w związku z tym z 30 do 16 procent, podczas gdy poziom zużycia gazu pozostanie względnie stały.

Jakie są konsekwencje dla niemieckiej emisji i klimatu?

Zakładając zmianę o 100 TWh energii węglowej na odnawialną do 2030 roku, Berntsen i Norden szacują, że emisja gazów cieplarnianych przez przemysł niemiecki zostanie zmniejszona o około 550 Mt CO2eq w całym prognozowanym okresie. To oznacza, że Niemcy przekroczą cel redukcji emisji o 85 mln ton w 2030 roku, czyli wyniesie ona nie 55 procent, a 62 procent w porównaniu z poziomem z 1990 roku. Mniejsza emisja, związana z eksploatacją odnawialnych źródeł w sektorze energii elektrycznej, mogłaby również pozwolić na zwiększenie emisji w innych sektorach, np. w transporcie.

Szybsze wycofanie węgla z Niemiec będzie miało niekorzystny wpływ na cenę uprawnień do emisji CO2 w Europie. Korzystając z swojego długoterminowego modelu cen węgla Berntsen i Norden oszacowali, że przy docelowym poziomie redukcji CO2 w 2030 roku do 50 procent 1 t tego gazu będzie kosztować 25 euro, a przy poziomie 65 procent ta wartość spadnie do kwoty 21 euro.

Zarówno w 50-procentowym, jak i 65-procentowym scenariuszu dla OZE, przyszłość węgla rysuje się dość niekorzystnie. Produkcja energii z tego surowca w elektrowniach spadnie z obecnego poziomu 250 TWh rocznie do odpowiednio 200 TWh (50 procent) i 100 TWh (65 procent). Nastąpi gwałtowne ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. Niemieckie elektrownie węglowe wypuściły w 2016 roku około 250 Mt CO2e. Według scenariusza Berntsena i Nordena pozostałe elektrownie węglowe w 2030 roku powinny emitować 165 Mt. Oznacza to, że Niemcy przekroczą cel redukcji emisji o 85 mln ton w 2030 roku, osiągając w ten sposób 62-procentową redukcję zamiast 55 procent wyznaczonych decyzją polityczną.

Niemieckim politykom znacznie łatwiej jest powiedzieć „tak” zielonej energii, niż ogłosić rezygnację z węgla. To będzie argument, którym posłużą się wszyscy uznający starania klimatyczne Niemiec za zbyt ambitne. Z drugiej strony inni mogą zastanawiać się, czy te cele zostaną rzeczywiście spełnione. Merkel i Schulz niedawno zdecydowali się zrezygnować z wyznaczonego w ostatniej dekadzie celu Niemiec, dotyczącego ograniczenia emisji. Jeśli tak łatwo rządowi powiedzieć, że cele nie zostaną osiągnięte, to co powstrzyma go przed powiedzeniem np. w 2028 roku, że cel w zakresie OZE z roku 2030 nigdy nie był realistyczny i nie zostanie osiągnięty, zastanawiają się Berntsen i Norden.

Węgiel na razie zostaje

W obu przypadkach staje się jasne, że jeśli Niemcy w nadchodzących latach będą realizowały cel w wysokości 65 procent OZE, oznaczać to będzie znaczną obniżkę udziału węgla w wytwarzaniu energii. Choć te działania nie zostaną oficjalnie uznane za próby wycofania się z węgla, efekt będzie taki sam. Najwyraźniej niemieccy politycy boją się skutków całkowitej rezygnacji z węgla w energetyce.

Energypost/Roma Bojanowicz