Sawicki: Czy będzie zwrot Danii w sprawie Nord Stream 2?

12 lutego 2019, 15:00 Energetyka

– Jeszcze nie opadł kurz po kompromisie dotyczącym nowelizacji dyrektywy gazowej, mającej na celu zlikwidowanie luki prawnej przy budowie gazociągów z państw trzecich do UE i obowiązku ujęcia takich inwestycji liberalizującym trzecim pakietem energetycznym, a niektórzy komentatorzy w Danii zaczynają przekonywać o bezcelowości dalszego blokowania projektu. Czy zapowiadają zwrot w polityce duńskiej? – pisze Bartłomiej Sawicki, redaktor portalu BiznesAlert.pl.

Nord Stream 2. Grafika: BiznesAlert.pl

Jest kompromis ws. dyrektywy gazowej. Ulga dla Danii?

Ambasadorowie krajów Unii Europejskiej przegłosowali kompromisową wersję projektu nowelizacji dyrektywy gazowej, która będzie dotyczyć m.in. gazociągu Nord Stream 2. Jednak wprowadzone poprawki zawężają stosowanie unijnego prawa, liberalizującego rynek gazowy, tylko do wód Niemiec. Prawu unijnemu będą podlegały te elementy morskiego gazociągu, które przebiegają przez wody terytorialne ostatniego państwa członkowskiego na trasie gazowej magistrali. Oznacza to, że dyrektywie będzie podlegała tylko ta część gazociągu Nord Stream 2, która przebiega przez wody terytorialne Niemiec. O stosowalności tej dyrektywy miałby decydować niemiecki urząd regulacyjny (Bundesnetzagentur) w porozumieniu z Komisją Europejską. Niemiecki urząd w 2018 roku uznał już, że zapisy trzeciego pakiety energetycznego nie powinny być stosowane względem Nord Stream 2.

Warunki prawne dla pozostałej części przebiegającego przez Morze Bałtyckie gazociągu (poza wodami terytorialnymi Niemiec) będą musiały zostać wynegocjowane przez Niemcy z Rosją w ramach międzyrządowej umowy. Jednak i tu na treść porozumienia będzie musiała się zgodzić Komisja Europejska.

Finalnie jednak oznacza to, że dyrektywa gazowa nie będzie obowiązywać na morzu terytorialnym i wyłącznej strefie ekonomicznej Danii.  Dwa wnioski o zgodę na przebieg gazociągu, jakie trafiły do do Duńskiej Agencji ds. Energii będą rozpatrywane na gruncie obowiązującego prawa.

W 2017 roku Nord Stream 2 AG skierowało do Duńskiej Agencji ds. Energii wniosek o wydanie zgody na przebieg gazociągu trasą południową, wzdłuż wyspy Bornholm, ale przez morze terytorialne Danii, gdzie jurysdykcja jest znacznie szersza niż na obszarze wyłącznej strefy ekonomicznej. W sytuacji, kiedy UE ustosunkowała się do wątpliwości prawnych, o których jeszcze w 2017 mówiła Kopenhaga, można przypuszczać, że Dania zgodzi się na pierwotny wniosek spółki córki Gazpromu, dotyczący przebiegu południowej trasy gazociągu Nord Stream 2.

Dania obawia się rosyjskiej ekspansji na Bałtyku i w 2017 roku wprowadziła prawo odmowy wydania decyzji dla tego typu projektów przechodzących przez morze terytorialne, w razie zagrożenia dla bezpieczeństwa kraju z tytułu takiej inwestycji. W sierpniu ub. roku Nord Stream 2 AG złożyło do tej samej agencji drugi wniosek o zgodę na przebieg gazociągu trasą północną przechodzącą przez wyłączną strefę ekonomiczną Danii, w której przepisy nowego prawa już nie obowiązują.

Warto jednak zaznaczyć, że rzecznik prasowy Duńskiej Agencji ds. Energii Ture Falbe-Hansen powiedział w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl, że rozpatrzenie wniosku może zająć do dwunastu miesięcy, co może mieć wpływ na opóźnienie projektu. W tym wypadku Dania także nie podjęła decyzji.

Jakóbik: Zaklinanie Nord Stream 2

Alternatywna trasa jest dłuższa i droższa, ale pozwoli Gazpromowi ominąć ryzyko duńskiego weta w sprawie pierwotnego szlaku, które jest możliwe na mocy prawa uchwalonego w ubiegłym roku. Nord Stream 2 AG uzyskała analogiczne zezwolenia w Rosji, Finlandii, Szwecji i Niemczech. Partner Gazpromu – Allseas twierdzi, że ominięcie Dani zwiększy koszty budowy o pięć proc. (ok. 0,5 mld euro), natomiast według wyliczeń dyrektora ds. finansowych Nord Stream 2 AG, Paula Corcorana, mogłyby one wzrosnąć o 10 proc. Na podstawie kalkulacji nowa trasa prowadząca przez terytorium Danii ma mieć długość 175 km, co oznacza o 36 km więcej niż wcześniej planowano.

Ważą się losy duńskiego odcinka Nord Stream 2. Dania może opóźnić projekt

Dania razem ze Szwecją zabiegała w Komisji Europejskiej jeszcze w 2017 roku o zabranie głosu w sprawie zgodności projektu z prawem UE. W efekcie Komisja przygotowała projekt nowelizacji dyrektywy gazowej, która miała objąć tego typu gazociągi prawem UE. Po przyjęciu kompromisowej wersji projektu głosy dobiegające z Danii, dotąd bardzo wstrzemięźliwe i krytyczne, stały się przychylne względem wydania pozytywnej decyzji dla Nord Stream 2.

Analityk Danish Institute for International Studies – Hans Mouritzen napisał analizę, z której wynika, że Dania powinna wydać pozytywną decyzję dla pierwotnej trasy Nord Stream 2 (przez morze terytorialne tego kraju). Podał przy tym wiele kontrowersyjnych argumentów. Podkreślił on, że Dania powinna liczyć się ze swoimi interesami w Europie i nie patrzeć na USA, które są krytyczne wobec Nord Stream 2. Zaznaczył, że Dania powinna także pamiętać o swoich interesach w Arktyce.

Sawicki: Ocieplenie w Arktyce pozostaje wątpliwe choć Rosja się stara

Niemcy będą potrzebować coraz więcej gazu

Mouritzen podkreśla, że Europa i Niemcy w najbliższych latach staną w obliczu niedoboru gazu ziemnego. Dla Niemiec jest to ważne w związku z transformacją energetyczną zmierzającą w stronę zielonej energetyki przy jednoczesnym wycofaniu się z energetyki węglowej i jądrowej. Jednak według ostatniej analizy niemieckiego ośrodka analitycznego DIW (Deutsches Institut für Wirtschaftsforschung) Nord Stream 2 AG ma na celu zaopatrzenie Niemiec w gaz i tym samym zapewnienie zabezpieczenia energetycznego dla gospodarki niemieckiej i europejskiej. Ośrodek sygnalizuje, że zakładałoby to istnienie luki pomiędzy prognozowanym zapotrzebowaniem w przyszłości a przewidywaną podażą surowca. Jednak dostępne analizy pokazują, że taka luka nie powstanie i tym samym nie ma konieczności budowy Nord Stream 2. Scenariusze energetyczno-gospodarcze dla Niemiec prawie jednomyślnie wychodzą z założenia o zmniejszeniu udziału paliw kopalnych w tym gazu ziemnego w zaopatrzeniu tego kraju w energię. Biorąc pod uwagę możliwe do przewidzenia niskie ceny energii oraz nadpodaż energii dzięki pracy konwencjonalnych elektrowni, szybkiemu rozwojowi OZE i technologii magazynowania energii, będzie się to przekładać na mniejsze tempo przyrostu popytu w niemieckiej gospodarce.

Sawicki: Suma wszystkich strachów przed Nord Stream 2

Europa na łasce Gazpromu?

Duński analityk podkreśla ponadto, że w ciągu najbliższych 20 lat zmniejszą się dostawy gazu z Norwegii, Afryki Północnej i pól gazowych UE. Europie brakować będzie ok. 30 proc. zapotrzebowania na gaz ziemny do 2035 roku, z czego maksymalnie 7–8 proc. może być zaspokojone dostawami LNG. – Krótko mówiąc, potrzebna jest dodatkowa zdolność przesyłowa między największymi na świecie złożami gazu w północno-zachodniej Rosji i Niemczech, gdzie znajduje się największa sieć gazowa w Europie – stwierdza.

Jeśli chodzi o dostawy gazu z Norwegii, to jak podał w styczniu Norweski Dyrektoriat ds. Ropy (NPD), po niewielkim spadku w 2019 roku. wydobycie ropy i gazu na norweskim szelfie kontynentalnym od 2020 roku. będzie rosnąć, a w 2023 roku. zbliży się do rekordowego poziomu z 2004 roku. NPD zaznaczył jednak, że tempo odkrywania nowych zasobów jest zbyt niskie, by utrzymać wysoki poziom wydobycia po 2025 roku.

Między Berlinem a Waszyngtonem

Mouritzen podkreśla, że Dania stoi przed wyborem. Albo podążać za USA, sojusznikiem Danii w zakresie polityki bezpieczeństwa i dalej sprzeciwiać się Nord Stream 2, albo iść za Niemcami, najważniejszym partnerem handlowym Danii.

Duńczyk przypomina, że Nord Stream 2 AG, spółka zależna w 100 proc. od Gazpromu, w 2017 roku skierowała do Duńskiej Agencji ds. Energii wniosek o wydanie zgody na przebieg trasy gazociągu tzw. południową trasą – wzdłuż wybrzeży duńskiej wyspy Bornholm. Zgodnie z Konwencją ONZ o prawie morza Nord Stream 2 AG złożył wniosek do kilku państw bałtyckich o zezwolenie na trasę – oprócz Rosji i Niemiec, także do Finlandii, Szwecji i Danii. Gazociąg ma przebiegać przez strefę ekonomiczną Finlandii i Szwecji, a zatem kraje te musiały udzielić aprobaty środowiskowej, co uczyniły w ubiegłym roku. Pierwotna trasa gazociągu miała jednak przechodzić przez duńskie morze terytorialne. W związku z tym, w przeciwieństwie do Finlandii i Szwecji, Dania może odrzucić wniosek złożony w kwietniu 2017 roku. W sierpniu 2018 roku. Nord Stream 2 złożyło kolejny wniosek uzupełniający o alternatywną trasę na północ od Bornholmu, który dotyczy tylko duńskiej strefy ekonomicznej. Tutaj Dania musi wyrazić zgodę środowiskową w odniesieniu do żeglugi, rybołówstwa i zatopionej w czasach II wojny światowej amunicji. Dania, podobnie jak Szwecja i Finlandia wcześniej, nie może odmówić w oparciu o aspekty inne niż środowiskowe.

To Gazprom jest monopolistą, nie Ukraina

Naukowiec zadaje pytanie. Czy Dania powinna zdecydować się na północną czy południową trasę? – Trasa północna opóźni projekt o 3–4 miesiące, a koszty projektu wrosną o ok. 750 mln duńskich koron. Za co zapłacą konsumenci europejscy? – zastanawia się Duńczyk.

– Wokół Nord Stream 2 są różne interesy państwowe. Dla Danii to gaz, którego potrzebujemy. Jest to jedna z najważniejszych decyzji w duńskiej polityce zagranicznej po zimnej wojnie. Zasadniczo chodzi o to, jak pozycjonujemy się w odniesieniu do interesów niemieckich, amerykańskich i rosyjskich. Ukraina, ochoczo wspierana przez Polskę i kraje nadbałtyckie, zabiegała w Kopenhadze o nie wyrażanie zgody. Argumentem przeciwko Nord Stream 2 było to, że połączenie to zmniejszy dochody tranzytowe Ukrainy z istniejącej sieci gazowej prowadzącej przez Ukrainę. Być może nie co spadnie wolumen gazu przesyłanego tą drogą, ale można zapytać, kto dał Ukraińcom gwarancję dalszego przychodu z tranzytu? Nawiasem mówiąc, część rosyjskiego gazu do Europy Południowo-Wschodniej i Turcji musi przechodzić przez Ukrainę. Przed budową Nord Stream 1 Ukraina wielokrotnie wykorzystywała swoją monopolistyczną pozycję jako jedynego kraju tranzytowego, który naciskał na negocjacje cenowe z Gazpromem. A kiedy nowa umowa tranzytowa wejdzie w życie po 2020 roku, ukraiński minister energetyki ma podwoić opłaty tranzytowe – podkreśla.

Dania może zmusić Nord Stream 2 do zmiany trasy. Ukraina chce się włączyć

Gazprom podkreśla, że jest w stanie nadal transportować gaz przez Ukrainę, nawet po powstaniu Nord Stream 2. Jest to też jeden z warunków Niemiec. Wątpliwości dotyczą jednak wolumenu. W kwietniu ub. roku prezes Gazpromu Aleksiej Miller zaznaczył, że jeżeli zostaną oddane do użytku rurociągi Nord Stream 2 oraz Turkish Stream, to tranzyt gazu przez Ukrainę spadnie do 10–15 mld m sześc. Tymczasem możliwości przesyłu gaz na Zachód poprzez Ukrainę wynoszą ok. 140 mld m sześc. W 2018 roku było to ok. 86 mld m sześc. Granica opłacalności systemu gazowego na Ukrainie wynosi ok. 40 mld m sześc., a opłaty tranzytowe stanowią 3 proc. krajowego PKB. Kryzysy gazowe, jakie pojawiały się w Europie, nie wynikały z monopolistycznej pozycji Ukrainy jako kraju tranzytowego, ale monopolistycznej pozycji Gazpromu w Europie Środkowo-Wschodniej, często jedynego dostawcy gazu, co udowodniła w 2017 i w 2018 roku Komisja Europejska w prowadzonym śledztwie antymonopolowym.

https://biznesalert.pl/gazprom-ke-sledztwo-antymonopolowe-ugoda-dowody-naduzyc-wyciek-dokumentow/

Nord Stream 2 nie grozi „zakręcaniem kurka”?

Duńczyk przypomina, że kolejnym argumentem przeciwko Nord Stream 2 jest to, że zapewni on Rosji nowe możliwości wywierania presji. – Rosja może zagrozić „zakręceniem kurka z gazem” do niektórych krajów Europy Wschodniej, mniej przyjaznych niż Niemcy. Argument ten mógł być nieco uzasadniony dziesięć lat temu w porównaniu do Nord Stream 1, ale w międzyczasie sieć gazowa UE została rozbudowana, aby gaz mógł swobodnie przepływać także na wschód, nawet na Ukrainę, która nie chciała działać bezpośrednio z Rosjanami – podaje Duńczyk. Tymczasem jak zaznacza Georg Zachmann, ekspert Instytutu Bruegla, po wybudowaniu Nord Stream 2, który ma w założeniu pozwolić na zastąpienie dostaw gazu przez Ukrainę, razem z gazem z Nord Stream 1 surowiec będzie po części trafiał właśnie do Europy Środkowo-Wschodniej oraz do Włoch. Będzie się tak działo wówczas, kiedy pełne moce przesyłowe zostaną uruchomione na lądowych odnogach Nord Stream 1 – OPAL oraz Nord Stream 2 – mającym powstać gazociągu EUGAL. Gaz z Ukrainy będzie trafiać już tylko do krajów Europy Południowo-Wschodniej.

Stępiński: Nord Stream 2 bez EUGAL będzie rurą donikąd

Zachmann przedstawił w analizie sprzed 2 lat alternatywny scenariusz ukazujący przepływ gazu do Europy w sytuacji, kiedy dostawy przez Białoruś oraz Ukrainę zostałyby przerwane, a funkcjonowałby już wybudowany gazociąg Nord Stream 2. Przesył gazu do Europy opierałby się na dwóch gazociągach, które szlakiem północnym dostarczałyby na Stary Kontynent do 110 mld m sześc.

Wówczas, jak przekonywał Zachmann, gaz ten trafiłby przede wszystkim do północno-zachodniej Europy, gdzie gaz z Nord Stream 2 będzie mógł z powodzeniem konkurować z LNG czy gazem z Holandii i Norwegii. W ten sposób rosyjski gaz będzie docierał na zachód i będzie tani, jednak przez ten fakt będzie go brakowało na Wschodzie, gdzie potrzeba ok. 152 mld m sześc. Okaże się więc, że gaz na wschodzie Europy będzie drogi.

Gracze obecni na rynku będą chcieli przekierować gaz w tym kierunku dzięki istniejącym połączeniom. Przesył między wschodem a zachodem w sytuacjach kryzysowych może jednak okazać się niewystarczający, ponieważ przepustowość połączeń gazowych między tymi kierunkami wynosi 110 mld m sześc., a zapotrzebowanie na gaz wschodniej Europy jest znacznie wyższe.

W efekcie spowoduje to przeciążenie przesyłu między wschodem a zachodem Niemiec, a Gazprom będzie mógł w Europie Środkowo-Wschodniej dyktować wyższe ceny i kontrolować dostawy gazu do tych krajów.

Zachmann: Nord Stream 2 pozwoli na dyktat cenowy w Europie Środkowo-Wschodniej (ANALIZA)

Rosja uzależnia się od Niemiec czy Niemcy od Rosji?

Na koniec Duńczyk argumentuje, że między Rosją a Niemcami będzie istniał stosunek wzajemnych zależności, w którym Rosjanie będą co najmniej tak uzależnieni od dochodów niemieckiego gazu jak Niemcy od rosyjskiego gazu. Argument o rosyjskiej presji nie ma zatem miejsca. USA, na czele z prezydentem Donaldem Trumpem, skrytykowały ten projekt w ramach napiętych relacji z Niemcami. Stany Zjednoczone mają swoje własne interesy, takie jak sprzedaż swojego LNG. Problem polega jednak na tym, że amerykańskich dostaw nie można przewidzieć w najbliższej przyszłości.

Jednak w zakresie współpracy rosyjsko-niemieckiej to rosyjski Gazprom zyskuje udziały w strategicznej infrastrukturze gazowej w Niemczech. Spółka córka koncernu BASF – Wintershall sprzedaje swój biznes gazowy rosyjskiemu Gazpromowi. W zamian za to otrzyma udziały w złożach gazowych na Syberii.

Umowa o wymianie udziałów między niemieckim koncernem chemicznym została zawarta w 2015 roku. Firma gazowa Wintershall z Kassel przekaże w całości na własność Gazpromu swoją sieć handlu i magazynowania gazu – chodzi o udziały w firmie Wingas. Natomiast BASF stanie się właścicielem 50 proc. udziałów w złożu gazu Urengoy na Syberii. Gazprom jest także współwłaścicielem magazynów gazu we wschodnich Niemczech – Katharina.

Jeśli zaś chodzi o import LNG z USA, to jak podaje w lutowej analizie szwedzki ośrodek Rystad Energy, światowy rynek skroplonego gazu ziemnego (LNG) jest nastawiony na znaczny wzrost podaży w tym roku, odzwierciedlając duży wzrost zdolności produkcji w USA. Apetyt Azji na LNG – choć ogromny – prawdopodobnie nie pochłonie wszystkich dodatkowych wolumenów – powiedział Carlos Torres Diaz, dyrektor ds. badań rynku gazu w Rystad Energy. – Przy rosnącej zdolności eksportowej amerykańskiego LNG może to być w tym roku poważne wyzwanie dla rosyjskiego gazu na europejskim rynku. Ceny będą pod presją ze względu na dobrą sytuację podażową, ale po 2022 roku. Oczekuje się, że rynek będzie potrzebował kolejnych decyzji dotyczących nowych projektów eksportowych, aby zaspokoić przyszłe zapotrzebowanie – dodał Torres Diaz.

Głos dobiegający z Danii, z prestiżowego ośrodka analitycznego, jakim jest Duński Instytut Spraw Międzynarodowych, może być jedną z wielu opinii pojawiających się w przestrzeni publicznej. Może być jednak czymś więcej, znakiem zmiany postawy Danii po przyjęciu projektu nowelizacji dyrektywy gazowej przez Radę Ambasadorów UE, która zaakceptowała łagodną dla Nord Stream 2 wersję projektu. Dania osiągnęła to, co pierwotnie chciała, a więc stanowisko Komisji i nadzór tej instytucji nad wdrożeniem unijnego prawa. Zakres jego stosowalności i niewiążący nadzór nad implementacją może jednak budzić obawy na przyszłość.