Nord Stream 2: Gazprom chce porzucić Ukrainę. Bruksela przeciw, Berlin stawia warunki

17 czerwca 2016, 07:00 Alert

(Reuters/PAP/Wojciech Jakóbik/Bartłomiej Sawicki/Piotr Stępiński)

– Kiedy powstanie nowy gazociąg po dnie Morza Bałtyckiego, tranzyt rosyjskiego gazu do Europy przez Ukrainę spadnie gwałtownie po 2020 roku – zaznaczył podczas Forum Gospodarczego w Petersburgu, prezes Gazpromu, Aleksiej Miller. Podkreślił on, że przesył przez planowany gazociąg Nord Stream 2 będzie bardziej efektywny. Jednak Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała, że realizatorzy projektu muszą dać gwarancje  utrzymania dotychczasowego szlaku dostaw przez Słowację i Czechy.

Możliwość przerwania tranzytu gazu przez Ukrainę po powstaniu Nord Stream 2 to jedno z podstawowych zagrożeń, które wskazuje Komisja Europejska, składająca wobec tego projektu wiele zastrzeżeń. Utrzymanie przesyłu gazu przez Ukrainę to także jeden z trzech warunków, jakie postawił Berlin, aby możliwa była jego zgoda na powstanie Nord Stream 2.

Ukraina jest od czasów sowieckich głównym krajem tranzytowym, który dostarczał gaz do Europy Środkowej i Zachodniej. Przeprowadzał przez swoje gazociągi do 100 mld m3 rosyjskiego gazu rocznie. Spory z Ukrainą skłoniły Gazprom do budowy infrastruktury (Gazociąg Jamalski, Nord Stream 1), która pozwoliła mu ograniczyć tranzyt surowca przez ten kraj do ok. 50-70 mld m3 rocznie.

Po nielegalnej aneksji Krymu i agresji na wschodzie Ukrainy z 2014 roku, Rosja wielokrotnie groziła Ukrainie, że po zakończeniu obowiązującej do 2019 roku umowy tranzytowej, porzuci dostawy gazu przez jej terytorium, a tym samym pozbawi ją zysków z opłat tranzytowych sięgających wartością do 7 procent PKB. Bruksela orzekła, że utrzymanie tranzytu przez Ukrainę jest konieczne dla utrzymania stabilnej sytuacji gospodarczej i politycznej nad Dnieprem. Komisja Europejska zaangażowała się w negocjacje na temat dostaw na Ukrainę między Gazpromem, a Naftogazem. Tranzyt w latach 2014-2016 został m.in. przez to utrzymany.

Gazprom chce stopniowo graniczyć przesył gazu przez Ukrainę

Prezes Gazpromu Aleksiej Miller, przemawiając na forum gospodarczym w Petersburgu powiedział, że do 2020 roku przepustowość dostaw słanych przez gazociągi Ukrainy spadnie do 10-15 mld m3 rocznie. Dodał, że Gazprom zaoszczędzi dzięki temu 1,6 mld dolarów rocznie do 2020 r. na tym, że nie zainwestuje w modernizację ukraińskich gazociągów. Kijów stara się o zaangażowanie zachodniego kapitału w ten proces, ale firmy europejskie może odciągnąć projekt Nord Stream 2 i intratne kontrakty z nim związane, np. na położenie rur po dnie Bałtyku.

Miller argumentował potrzebę budowy Nord Stream 2 m.in. tym, że w Europie spada wydobycie gazu, więc tradycyjni klienci Gazpromu, zwłaszcza w Europie Północno-Zachodniej, kupują więcej rosyjskiego surowca. Za rzecz całkiem normalną uznał w tej sytuacji, że Gazprom przenosi uwagę z centralnych na północne trasy przesyłowe. Szef Gazpromu podkreślał, że Nord Stream 2 jest „wysoce efektywnym projektem komercyjnym”. To jego zdaniem najkrótsza i najprostsza trasa od zasobów na Jamale do kluczowych odbiorców – wskazywał. Podkreślił, że korytarz ukraiński jest półtora raza dłuższy niż Nord Stream 2. Ekonomiczna argumentacja Gazpromu może kryć w sobie cele polityczne Kremla, jak dalsza destabilizacja Ukrainy poprzez ograniczenie jej zysków z tranzytu.

Miller oświadczył, że opracowywany jest nowy plan wykorzystania infrastruktury gazowej przez Rosję. Wskazał, że Gazprom rozpoczął program optymalizacji kosztów w korytarzu centralnym, czyli na szlaku ukraińskim, który ma wolne, niewykorzystane moce. Zapowiedział likwidację 4300 km rur i zamknięcie 62 stacji kompresorowych, by zredukować koszty. -To oznacza, że do 2020 roku przepustowość tranzytowa przez terytorium Ukrainy będzie wynosiła 10-15 mld m3 rocznie – powiedział Miller.

Gaz ma być w zamian dostarczony przez planowany gazociąg Nord Stream 2, który podobnie jak Nord Stream 1 ma ciągnąć się po dnie Morza Bałtyckiego do Niemiec. Miller zapowiedział, że układanie rur Nord Stream ruszy na początku 2018. Bronił projektu, mówiąc, że jest najbardziej efektywny i przyjazny dla środowiska, biorąc pod uwagę fakt, że będzie to znacznie krótsza droga do dostarczania gazu ze złóż arktycznych do odbiorców europejskich. Argumentował również, że koszty dostaw gazu do Niemiec gazociągiem Nord Stream będą o jedną szóstą niższe, niż dostawy przez Ukrainę. Wskazywał w tym kontekście na korzyści ekonomiczne.

Miller nawiązał także do „sugestii, by pozostawić 30 mld metrów sześciennych rocznie tranzytu przez Ukrainę”, i powiedział, że z wyliczeń Gazpromu wynika, że kosztowałoby to rosyjski koncern od 25 do 43 mld dolarów w ciągu 25 lat. – Kto zrekompensuje nam te koszty? – spytał.

Czy Komisja Europejska i Niemcy zablokuje Nord Stream 2? 

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. Unii Energetycznej, Marosz Szefczovicz zwrócił uwagę, że Rosja forsująca budowę Nord Stream 2, chce ograniczyć dostawy przez Ukrainą, z którą znajduje się w konflikcie.

„Musimy trwale zabezpieczyć tranzyt gazu przez Ukrainę” – podkreślał w swoich wypowiedziach wiceszef KE. Za absurdalną uznał potencjalną sytuację, w której UE wspiera Ukrainę miliardami euro, a równocześnie odbiera jej 2 mld euro rocznie z opłat za tranzyt gazu z Rosji. Słowacki polityk zwrócił uwagę, że niemiecki minister gospodarki Sigmar Gabriel „podziela ten pogląd”.

– Niemcy określiły trzy warunki wsparcia projektu: Nord Stream 2 musi spełniać wymogi prawa, nie może zagrażać tranzytowi gazu przez terytorium Ukrainy, ani obniżyć poziomu dostaw gazu do Europy Wschodniej – powiedział Gabriel cytowany przez agencję Bloomberg. – Z naszego punktu widzenia ocena prawna jest jasna i jestem przekonany, że podzielają ją służby prawne Komisji Europejskiej. Gazociąg ten nie podlega unijnym przepisom (trzeci pakiet energetyczny – przyp. red.) – dodał niemiecki wicekanclerz.

Podobne deklaracje wygłosiła także Kanclerz Niemiec Angela Merkel w czwartek 16 czerwca 2016 r., podczas spotkania w Berlinie z premierem Słowacji Robertem Fico. Według Merkel projekt nie powinien szkodzić interesom Ukrainy ani Słowacji.Zdaniem niemieckiej kanclerz konieczne są gwarancje, że budowa Nord Stream 2 nie nie doprowadzi do porzucenia dotychczasowych tras dostaw. Podkreśliła także, że kwestia przedłużenia nałożonych na Rosję sankcji nie ma związku z budową gazociągu. Ponownie zadeklarowała, że postrzega Nord Stream 2 jako projekt ekonomiczny.

Rosjanie kuszą zachodnią Europę nowymi umowami 

Podczas Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu doszło także do roboczego spotkania prezesa Gazpromu Aleksieja Millera z prezesem spółki Uniper Klausem Schäferem. Uczestnicy spotkania omówili kwestie związane z dostawami rosyjskiego gazu do Niemiec oraz pozostałych państw europejskich. Strony podkreśliły istotna rolę Nord Stream w zapewnieniu bezpieczeństwa eksportu rosyjskiego na europejskie rynki. Zauważono, że w porównaniu z 2014 rokiem w 2015 roku o 9,8 proc. wzrósł wolumen dostaw surowca poprzez wspomniany gazociąg, co ma potwierdzać celowość budowy nowej magistrali omijającej dotychczasowe państwa tranzytowe, czyli Nord Stream 2. Pod koniec marca negocjacje pomiędzy Uniper (spółka w pełni zależna od E.On – przyp. red.) a Gazpromem w sprawie zmiany ceny doprowadziły do osiągnięcia porozumienia, które zakończyło postępowanie arbitrażowe.

Przed rozpoczęciem Forum, w rozmowie z dziennikarzami Jurij Uszakow, główny doradca prezydenta Rosji ds. międzynarodowych stwierdził, że podczas niego dojdzie do podpisania przez rosyjskie oraz włoskie spółki energetyczne kilku umów. Spekulacje na ten temat trwają od kilku miesięcy. Zdaniem Uszakowa odpowiednie dokumenty mają zostać podpisane pomiędzy Rosnieftem a Eni. W tym samym czasie Novatek oraz Saipem mają przedłużyć współpracę w sektorze LNG. Do tej pory nie doszło do podpisania żadnych dokumentów.

Nord Stream 2 to projekt nowej, dwunitkowej magistrali gazowej o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Na początku września 2015 roku przedstawiciele Gazpromu, niemieckich E.On i BASF/Wintershall, brytyjsko-holenderskiego Royal Dutch Shell, francuskiego Engie (dawniej GdF Suez) i austriackiego OMV podpisali prawnie wiążące porozumienie akcjonariuszy w sprawie budowy gazociągu. Jest on krytykowany przez Komisję Europejską oraz państwa Europy Środkowo-Wschodniej jako projekt polityczny mający na celu osłabienie Ukrainy i poprzez nasycenie surowcem blokadę dywersyfikacji na rynku gazu w regionie poprzez dalszą ekspansję Gazpromu.

Więcej: Nord Stream 2 zagraża Polsce wrogim przejęciem rynku gazu