Nord Stream 2 pogłębia kryzys przywództwa Niemiec w Europie

22 grudnia 2015, 07:45 Alert

(Wojciech Jakóbik)

Niemieckie poparcie dla Nord Stream 2 ściąga gromy na Berlin z wielu powodów. Grozi kryzysem przywództwa Niemiec w Europie.

Kanclerz Angela Merkel i wicekanclerz oraz minister gospodarki Sigmar Gabriel uważają, że tranzyt gazu przez Ukrainę nie jest już pewny, ani bezpieczny. Promują zatem rozwój eksportu z Rosji przez Nord Stream. Podwojenie przepustowości do 110 mld m3 rocznie zakładane w projekcie Nord Stream 2 to umożliwi. Niemcy stałyby się wtedy głównym dystrybutorem rosyjskiego gazu w Europie. Inną opinię prezentuje niemiecki ekspert.

– Wygląda na to, że Gabriel jako przewodniczący partii SPD miał wystarczającą przewagę wewnątrz koalicji, aby przepchnąć ten projekt. Rozumiem to w ten sposób, że minister spraw zagranicznych Frank Walter Steinmeier nie był zadowolony, a Kanclerz była przeciwna, ale musiała zaakceptować projekt ze względu na konieczność utrzymania równowagi w koalicji – twierdzi Uli Speck, ekspert ds. bezpieczeństwa z Niemiec. – Uważam również, że Gerhard Schroeder użył swojej wiedzy i znajomości, by lobbować za projektem w imieniu Gazpromu. Z perspektywy Kremla Nord Stream 2 ma sens, bo może podważyć wspólny zachodni front pod przewodnictwem Merkel przeciwko oddaniu Ukrainy pod kontrolę Rosji, coś, z czym Władimir Putin walczył od lat – wskazuje ekspert.

Zdaniem Specka Nord Stream 2 przede wszystkim podważa zaufanie dla Niemiec w Unii Europejskie, co może poskutkować kryzysem przywództwa tego kraju, który jest możliwy także z innych powodów. – Projekt przedstawia Niemcy, jako potęgę sterowaną interesem ekonomicznym, cynicznie nadużywającą swojej uprzywilejowanej pozycji w relacjach z Rosją – ocenia.

Lewica uznaje, że nie ma potrzeby zmiany szlaku tranzytowego, bo istniejąca między Niemcami, Polską, Ukrainą i Rosją współzależność w sektorze gazowym daje stabilizację. Ponadto, według ekspertów lewicy Niemcy muszą bronić solidarności europejskiej i nie dawać sojusznikom powodów do obaw. Zieloni twierdzą, że dodatkowe 55 mld m3 przepustowości rocznie nie jest Berlinowi potrzebne. Rzecznik frakcji ds. gospodarczych Dieter Janecek mówi wręcz o powstaniu paralelnej polityki zagranicznej Niemiec wobec Rosji w postaci projektu Nord Stream. Przyznaje on, że budzi on słuszne obawy w Europie.

Polityka Niemiec w sprawie Nord Stream 2 została uznana za sprzeczną z sankcjami gospodarczymi wobec Rosji, na których przedłużenie zgodziły się 21 grudnia kraje Unii Europejskiej. Na ten problem wskazywały Włochy podczas zeszłotygodniowej Rady Europejskiej. Analitycy z Washington Outsider wskazują, że wsparcie Berlina dla Nord Stream 2 może być postrzegane w biedniejących krajach, jak Grecja i Włochy, jako wojna bogatych przeciwko biednym. Rozbudowa magistrali bałtyckiej przekreśliła, bowiem na dzień dzisiejszy szanse projektu Turkish Stream, na który liczyli południowi partnerzy Gazpromu w Unii Europejskiej. Szczególnie w Grecji wzmaga to nastroje antyniemieckie. Zdaniem Washington Outsider nawet po zażegnaniu kryzysu ukraińskiego wsparcie dla Nord Stream 2 będzie z powyższych przyczyn krytykowane.

Tymczasem Rosjanie nadal przekonują, że Nord Stream 2 zwiększy bezpieczeństwo energetyczne Europy. Minister rozwoju ekonomicznego Aleksiej Uljukajew twierdzi, że zablokowanie projektu podważy to bezpieczeństwo. – Działania stron na rzecz dostarczenia legalnych, technicznych, ekonomicznych i finansowych warunków porozumienia są całkiem zaawansowane. Oczywiście porażka sformalizowania wdrożenia projektu byłaby strzałem w stopę tych, którzy się na to zdecydują – mówił Rosjanin. Jego zdaniem projekt jest kluczowy dla bilansu gazowego w Europie i bezpieczeństwa dostaw.