Jakóbik: Układ korupcyjny stulecia broni Nord Stream 2

21 czerwca 2018, 07:31 Energetyka

Prezydencja bułgarska nie wsparła Polski i szeregu innych państw, które wspierały przyspieszenie prac nad zrewidowaną dyrektywą gazową. Nowa regulacja mogła usidlić Nord Stream 2, a nawet opóźnić jego realizację. Powodem może być między innymi „układ korupcyjny stulecia” – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Dyrektywa gazowa nadal stoi

Beata Płomecka z Polskiego Radia donosi, że grono państw, które tak jak Polska popierają przyspieszenie prac Rady Unii Europejskiej nad rewizją dyrektywy gazowej, wzrosło z 10 do 19. Zmiana przepisów sprawiłaby, że wszystkie gazociągi z krajów trzecich podlegałyby w całości trzeciemu pakietowi energetycznemu. To propozycja Komisji Europejskiej, która ma usunąć lukę w unijnym prawie. Konsekwencją zmiany wspartej przez Polskę i jej sojuszników byłaby konieczność negocjacji na temat sposobu implementacji prawa wobec spornego gazociągu Nord Stream 2, co opóźniłoby co najmniej jego realizację, a być może zmniejszyło atrakcyjność ekonomiczną dla partnerów finansowych z Europy: E.on/Uniper, BASF/Wintershall, OMV, Engie i Shell.

Prezydencja bułgarska miała przyspieszyć prace, aby zakończyły się przed rozpoczęciem prezydencji austriackiej. Austria i jej spółka OMV opowiadają się przeciwko rewizji dyrektywy gazowej, co oznacza, że może przeciągać prace nad regulacją do momentu, w którym straci ona wpływ na Nord Stream 2, bo – można to sobie wyobrazić – definicja projektów, które podlegają nowemu prawu wyjmie spod jego reżimu tę kontrowersyjną inwestycję.

Układ korupcyjny stulecia

Co mogło wpłynąć na bułgarską prezydencję? Na łamach BiznesAlert.pl wielokrotnie pisaliśmy o tym, że Rosja wykorzystuje projekty energetyczne do korumpowania elit europejskich w celu osiągnięcia celów politycznych, wśród których pierwszym – bez wbicia łopaty w ziemię – są podziały na Zachodzie. Więcej na ten temat można przeczytać w ciekawej analizie Ośrodka Studiów Wschodnich. Niebawem odbędzie się także premiera polskiej wersji językowej książki poświęconej korupcji wokół Nord Stream.

W przypadku Bułgarii pewną rolę mógł odegrać fakt, że Rosja proponuje jej wciąż dwa projekty energetyczne, z których jeden został nazwany przez premiera Bojko Borisowa „układem korupcyjnym stulecia”. Chodzi o projekty Turkish Stream oraz Belene.

Turkish Stream to gazociąg z Rosji do Turcji, który przy zaangażowaniu partnerów z Unii Europejskiej mógłby zostać przedłużony na terytorium Wspólnoty i zapewnić dostawy na Bałkany. Sofia sygnalizowała zainteresowanie tym przedsięwzięciem. Po tym jak poprzednik Turkish Stream – South Stream – okazał się niezgodny z prawem europejskim, Bułgaria nadal liczy na dostawy rosyjskiego gazu od południa. Turcja i Rosja wyraziły zainteresowanie przedłużeniem Turkish Stream na terytorium bułgarskie, o czym informował Borisow. Pierwsza nitka gazociągu do Turcji o przepustowości 15,75 mld m sześc. jest dedykowana dostawom do klientów tureckich. Druga mogłaby dostarczać gaz do Bułgarii. Byłaby to konkurencja Gazociągu Transanatolijskiego (elementu Korytarza Południowego) dla wspieranego przez Komisję Europejską.

Z kolei Belene to projekt elektrowni jądrowej, który miał zostać zrealizowany przez rosyjski Rosatom, ale Bułgarzy wycofali się z niego przez rosnące koszty. Borisow nazwał go „układem korupcyjnym stulecia”. Jednak teraz doszło do zwrotu. Parlament Bułgarii przyjął propozycję wznowienia projektu Belene przedstawioną przez premiera. Zainteresowanie potwierdziły Rosatm, francuski Framatome i chińskie CNNC. Paliwo miałby dostarczać rosyjski TVEL, co budzi obawy Brukseli.

W przekonaniu Financial Times powodem zwrotu Bułgarii ma być fakt, że sąd zażądał od niej 600 mln euro rekompensaty dla Atomstrojprojektu, czyli podwykonawcy Rosatomu odpowiedzialnego za dostarczenie reaktorów. Bułgaria zainwestowała w projekt 1,5 mld euro. Natomiast przedłużono funkcjonowanie elektrowni Kozłoduj do 2049 roku, co będzie oznaczać w przyszłości mniejsze zapotrzebowanie na energię z Belene. Nie ma zatem przesłanki rynkowej za realizacją projektu. Ponadto, może on zakłócić rozwój Odnawialnych Źródeł Energii. Jednocześnie przysłuży się interesom politycznym Chin i Rosji, które wykorzystałyby inwestycję do wzmocnienia wpływu politycznego w Bułgarii i regionie. Mimo to, projekt może posłużyć Sofii do gry o przedłużenie Turkish Stream na jej terytorium.

Te uwarunkowania sprawiają, że Bułgaria może być niechętna sankcjom wobec Rosji, a także inicjatywom takim, jak rewizja dyrektywy gazowej, którą także krytykuje Moskwa. Jest to kolejny dowód na to, że Nord Stream 2 i inne projekty energetyczne Rosji korumpują Europę i uzależniają ją politycznie od Moskwy. Okazuje się też, że podobne metody może stosować Państwo Środka, o czym także pisaliśmy w BiznesAlert.pl.

Polska potrzebuje sojuszników

Wobec takiego wpływu zabiegi polskiej dyplomacji będą o tyle skuteczne, o ile silny będzie nasz głos w Komisji Europejskiej i zdolność koalicyjna wśród państw członkowskich. Z tego punktu widzenia za niekorzystne należy ocenić spory z Brukselą i Berlinem, które ograniczają siłę naszych urzędników.