Jakóbik: Przedwyborczy zamach na Komisję z użyciem gazociągów

5 marca 2019, 07:30 Energetyka

Komisja Europejska może zrobić w sprawie Nord Stream 2 i Ukrainy tyle, na ile pozwolą jej państwa członkowskie. Rosja przekonuje je do zamachu na Komisję w obronie spornych projektów. To złe świadectwo przed wyborami do Parlamentu Europejskiego – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Siedziba Komisji Europejskiej. Fot. Wikimedia Commons

Zamach na Komisję Europejską w Niemczech

Rewizja dyrektywy gazowej pozwoliła podporządkować prawu Unii Europejskiej sporny gazociąg Nord Stream 2, który ma powstać do końca 2019 roku, łącząc Rosję i Niemcy. Sposób implementacji tego prawa jest jednak domeną państwa członkowskiego, w tym przypadku Republiki Federalnej Niemiec. Zwolennicy podporządkowania Nord Stream 2 prawu europejskiemu utrzymują, że prawo powinno obowiązywać cały gazociąg, a jego implementację na odcinku poza terytorium i wodami terytorialnymi Niemiec powinna zapewnić Komisja Europejska w toku negocjacji z Federacją Rosyjską. – To naturalna konsekwencja dyrektywy gazowej. Jeżeli będzie inaczej, będziemy mogli zakwestionować to w sądzie – zapewnia mnie polski dyplomata odpowiedzialny za ten odcinek działań ministerstwa spraw zagranicznych.

Podobnego zdania jest Dyrektoriat Generalny ds. Energii w Komisji Europejskiej. – – Zanim doszło do rewizji (dyrektywy gazowej – przyp. red.) sugerowaliśmy przyjęcie mandatu do negocjacji z Rosją. Ten mandat dalej leży na stole Rady i jeśli ona zechce go popchnąć naprzód, przyjmiemy naszą odpowiedzialność w negocjacjach, pod warunkiem, że otrzymamy taki mandat – powiedział szef DG ENER, Dominique Ristori na posiedzeniu Rady Unii Europejskiej.

Jednak inaczej patrzą na to zagadnienie Niemcy. Agencja Platts cytuje niemieckiego oficjela, który zapowiada, że Niemcy same uregulują prawnie Nord Stream 2. – Chcielibyśmy zakomunikować, że dojdzie do bezpośredniej implementacji tego kompromisowego rozwiązania i nie widzimy potrzeby dodatkowego mandatu – powiedział reprezentujący ministerstwo energetyki Niemiec Thomas Bareiss na posiedzeniu ministrów odpowiedzialnych za energetykę w Unii Europejskiej. Oznacza to, że Niemcy nie będą zabiegać o porozumienie międzyrządowe z Rosją w sprawie odcinka znajdującego się poza wodami terytorialnymi tego kraju, ale skupią się na odcinku na swych wodach, za co ma być odpowiedzialny regulator Bundesnetzagentur (BnetzA).

– W tym przypadku do niemieckiego regulatora krajowego należy wydanie odpowiednich zezwoleń dla części gazociągu na lądzie i wodach terytorialnych Niemiec pod nadzorem Komisji. Cieszę się, że udało się znaleźć europejskie rozwiązanie dla europejskiego problemu – powiedział mi ambasador Niemiec w Polsce Rolf Nikel.

Presja Niemiec może zablokować przyjęcie mandatu, ale także indukować rozłam w Komisji Europejskiej obserwowany już w sprawie Nord Stream 2 w 2017 roku, kiedy przeciwko opinii DG ENER na temat implementacji prawa unijnego wobec spornej inwestycji wystąpił DG LEGAL przedstawiający punkt widzenia zaskakująco zbliżony do tego prezentowanego przez BnetzA. Zwycięstwo tego stronnictwa w Komisji jest możliwe, czego dowodzi spór o wyłączenie spod regulacji antymonopolowych dla gazociągu OPAL, kwestionowany w sądzie przez polskie PGNiG.

Prezes tej firmy nie ma złudzeń. – Spodziewamy się, że Gazprom natychmiast zwróci się do niemieckiego regulatora o zwolnienie z wymogów dostępu dla strony trzeciej, rozdzielenia roli dostawcy gazu i operatora gazociągu (tzw. unbundling) i pozostałych uciążliwych dla nich zasad (np. przejrzystego taryfowania) – powiedział Piotr Woźniak. – Nie wiadomo, czy będziemy mieli do czynienia ze spolegliwą pozycją niemieckiego regulatora, czy nie. Dotychczasowe doświadczenie wskazuje, że raczej tak. Jednak z tego, co podkreślał prof. Buzek (Jerzy Buzek, szef negocjacji rewizji dyrektywy gazowej – przyp. red.) wynika, że Komisja Europejska może w każdej chwili wkroczyć do działania i objąć sprawę nadzorem. To dla nas duże wyzwanie. Będziemy ściśle monitorować aktywność Komisji w tej sprawie – dodał.

Jednak stanowisko Ristoriego w sprawie odcinka poza jurysdykcją Niemiec jest wyraźnie mniej stanowcze. Według prof. Buzka Komisja Europejska będzie od samego początku nadzorować negocjacje Bnetza-Nord Stream 2 AG o odcinku na terytorium i wodach Niemiec i będzie mogła je przejąć w razie zastrzeżeń, a także rozpocząć negocjacje na temat pozostałego odcinka. Berlin nie zamierza jednak dawać mandatu do takich rozmów. Czy presja Niemiec znów sparaliżuje Komisję Europejską? Byłby to zamach na jej podmiotowość w systemie instytucjonalnym Unii Europejskiej.

Jakóbik: Kto paraliżuje Komisję w sprawie Nord Stream 2? (ANALIZA)

Zamach na Komisję na Ukrainie

Okazją do kolejnego zamachu mogą być rozmowy Komisja Europejska-Ukraina-Rosja, czyli tak zwany proces trójstronny, mający doprowadzić do uregulowania warunków utrzymania dostaw gazu przez terytorium ukraińskie. Ukraińcy obawiają się, że dostawy spadną do zera po uruchomieniu Nord Steram 2 i zachęci to Rosjan do dalszej agresji nad Dnieprem. Naftogaz ostrzega przed ryzykiem eskalacji konfliktu, Gazprom przekonuje, że dostawy przez Ukrainę są za drogie, a premier Rosji Dmitrij Miedwiediew zapewnia, że uda się znaleźć rozwiązanie. – Kanclerz Angela Merkel rozmawiała z Władimirem Putinem o utrzymaniu tranzytu i jesteśmy dobrej myśli, że uda się znaleźć rozwiązanie – zapewnia mnie Rolf Nikel.

W ten sposób, na specyficzną, wschodnią modłę, toczą się negocjacje na marginesie procesu trójstronnego zarządzanego przez Komisję Europejską postawioną nieco z boku. Rosjanie proponują oddzielny układ z pominięciem Komisji Europejskiej, który nie pozwoli zastosować prawa unijnego względem ukraińskich gazociągów przesyłowych, czyli zatrzyma reformę gazową i integrację ze Wspólnotą Energetyczną, ale może dać tani gaz i zdjąć z władz w Kijowie trudny obowiązek liberalizacji rynku gazu ze stopniowym uwolnieniem cen dla gospodarstw domowych włącznie. Obecne władze odmawiają takiego układu, ale nie wiadomo co postanowią zwycięzcy wyborów prezydenckich i parlamentarnych w tym roku.

Bojanowicz: Wybory prezydenckie na Ukrainie. Co dalej z gazem dla Europy? (ANALIZA)

Zamach na Komisję w Bułgarii

Mniej spektakularny zamach na Komisję Europejską odbywa się w Bułgarii, która może być krajem docelowym odnogi spornego gazociągu Turkish Stream, który ma omijać Ukrainę od południa. Rosjanie domagają się gwarancji państw członkowskich, że Komisja nie zablokuje odnogi europejskiej gazociągu z Rosji do Turcji. Niezależnie od rozstrzygnięć w tym zakresie bułgarski operator sieci przesyłowej rozpisał przetarg na budowę połączenia z granicą turecką, do miejsca, z którego gaz Turkish Stream miałby wpłynąć do Europy. Chodzi o magistralę długą na 484 kilometry. Rosyjska TMK jest zainteresowana budową. Można sobie wyobrazić układ w którym ochrona regulacyjna państw tranzytowych odnogi europejskiej Turkish Stream pozwala Rosji sfinansować samodzielnie rozbudowę i flankować Ukrainę gazem także od południa poprzez dostawy aż do hubu gazowego w Austrii, np. przez infrastrukturę Eastring. Na drodze do realizacji tego planu może znów stanąć Komisja Europejska, przeciwko której skierowane są sugestie Rosjan o konieczności zapewnienia gwarancji o nieinterwencji. Zaangażowanie Komisji już raz zatrzymało rosyjski projekt – South Stream, który także miał dostarczać gaz z Rosji przez Bułgarię do Europy. Czy przy drugim podejściu będzie podobnie?

Kardaś: Turkish Stream dla Europy pod znakiem zapytania (ROZMOWA)

Złe świadectwo przed wyborami

Komisja Europejska może zrobić w sprawie Nord Stream 2, Turkish Stream i Ukrainy tyle, na ile pozwolą jej państwa członkowskie. Rosja przekonuje je do zamachu na Komisję w obronie spornych projektów. Namawia także Ukrainę do pominięcia Komisji w rozmowach o przyszłości dostaw gazu przez jej terytorium. To działanie destabilizuje system instytucjonalny Komisji Europejskiej i daje mu złe świadectwo przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, w których problemy z rosyjskimi gazociągami mogą stanowić istotny argument sił eurosceptycznych.