Warunek ukraiński Nord Stream 2: ustępstwo czy plan Rosji i Niemiec?

11 kwietnia 2018, 07:15 Energetyka

Szef rosyjskiego koncernu Gazprom Aleksiej Miller powiedział we wtorek, że tranzyt gazu przez Ukrainę może być utrzymany w pewnej skali, przy czym strona ukraińska powinna uzasadnić „celowość ekonomiczną nowego kontraktu” tranzytowego – podaje Polska Agencja Prasowa. To nie jest żaden przełom – przypomina redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

fot. Gazprom

Warunek ukraiński Nord Stream 2

„Nigdy nie stawialiśmy kwestii zrezygnowania z tranzytu ukraińskiego” – zapewnił szef Gazpromu. Ocenił przy tym, że baza surowcowa Rosji teraz przesuwa się na północ i na linii centralnie położonych gazociągów „nie będzie zasobów o wielkości takiej, jak poprzednio”.

„Pewien tranzyt (przez Ukrainę) jak najbardziej może być zachowany” – dodał, wymieniając skalę 10-15 mld metrów sześciennych rocznie.

W zeszłym tygodniu Miller powiedział, że skala tranzytu przez Ukrainę spadnie do tej wielkości po zbudowaniu dwóch planowanych gazociągów: Nord Stream 2 i Tureckiego Potoku.

Rosja sygnalizowała wcześniej, że po 2019 roku zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Dostawom gazu do krajów europejskich inną trasą niż przez terytorium Ukrainy służyć mógłby Nord Stream 2, który ma biec z Rosji do Niemiec, oraz Turecki Potok, z Rosji do Turcji po dnie Morza Czarnego.

Pierwsza nitka Tureckiego Potoku ma dostarczać gaz na potrzeby Turcji, druga – docierać do granicy turecko-greckiej. Wciąż nie jest jednak jasny jej dalszy przebieg. Główny wariant to trasa przez Bułgarię, Serbię, Węgry i Słowenię, aż do Włoch i później Grecji. Jednak ani Komisja Europejska, ani europejskie koncerny gazowe nie zajęły dotąd stanowiska w sprawie drugiej nitki. Oznacza to, że najprawdopodobniej projektu drugiej nitki nie uda się sfinalizować w krótkim czasie.

Pod koniec marca Niemiecki Federalny Urząd Żeglugi i Hydrografii wydał zgodę na budowę Nord Stream 2 w wyłącznej strefie ekonomicznej Niemiec na Bałtyku. Kończy to procedurę pozyskiwania w Niemczech zezwoleń na budowę tego gazociągu, który Gazprom chce ukończyć do końca 2019 roku.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel podczas spotkania z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką oświadczyła we wtorek, że Ukraina powinna pozostać państwem tranzytowym dla rosyjskiego gazu. „Projekt Nord Stream 2 wymaga jednoznacznego wyjaśnienia, jak będzie wyglądała sytuacja z ukraińskim tranzytem” – mówiła Merkel, wyjaśniając, że rozmawiała na ten temat telefonicznie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.

To nie jest przełom

– Niektórzy zachłysnęli się obietnicą kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która powiedziała mediom, że sporny projekt gazociągu Nord Stream 2 nie będzie mógł powstać, jeżeli nie zostanie rozstrzygnięta przyszłość dostaw gazu przez Ukrainę. Domaga się ona ustalenia minimalnego wolumenu przesyłu. W odpowiedzi Gazprom powtórzył, że może się zgodzić na utrzymanie dostaw na poziomie 10-15 mld m sześc. rocznie. To żaden przełom – ostrzega Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

– Pierwszy raz takie rozwiązanie proponował jeszcze wicekanclerz Sigmar Gabriel znany z deklaracji ze stengramów Kremla, że nie pozwoli Komisji Europejskiej mieszać się do Nord Stream 2. Informowaliśmy o tym w czerwcu 2016 roku. Już wtedy Gazprom obiecał utrzymać minimalne dostawy na poziomie deklarowanym dzisiaj, dlatego dzisiaj jego prezes Aleksiej Miller nie do końca kłamie, kiedy mówi, że Gazprom nigdy nie chciał porzucić dostaw przez Ukrainę. Chciał, ale zrewidował stanowisko wskutek rozmów z partnerami niemieckimi co najmniej dwa lata temu. Niemcy i Rosja dążą więc obecnie w z dawna ustalonym kierunku, a ich deklaracje nie są żadnym ustępstwem, choć tworzą takie wrażenie. To realizacja planu, na który może nabrać się część opinii publicznej – przypomina.

Nord Stream 2: Gazprom chce porzucić Ukrainę. Bruksela przeciw, Berlin stawia warunki