Ekologiczne odwierty w Norwegii

29 marca 2018, 06:15 Alert

Mimo tego, że Norwegia to jedno z państw najbardziej przyjaznych środowisku, w którym zgodnie z rządowymi planami, wkrótce przestaną jeździć samochody napędzane paliwami kopalnymi, pozostaje ona jednym z najbardziej znaczących eksporterów ropy naftowej i gazu ziemnego.

fot. ENI

Norweski Minister Ropy Naftowej i Energii Terje Soviknes odniósł się w wywiadzie do raportu Międzynarodowej Agencji Energii, w którym za główny cel najbliższych lat uznano zrównoważony rozwój, rozumiany jako utrzymanie wzrostu temperatur globalnych na poziomie dwóch stopni Celsjusza w odniesieniu do ery pre-industrialnej. Odnosząc się do tego założenia Soviknes stwierdził, że nawet przy utrzymaniu planowanego wzrostu temperatury, w 2040 zapotrzebowanie będzie pozostawać na poziomie 70 milionów baryłek ropy naftowej dziennie. Wobec tego głównym zadaniem polityków na najbliższe lata stanie się przekształcanie wydobycia na bardziej ekologiczne. Dodał, że rząd będzie sprzyjał realizacji celu z raportu, tym bardziej jako producent gazu oraz ropy naftowej.

Podatek od emisji

Norwegia już poczyniła w tym względzie znaczne postępy, dzięki czemu tamtejsze wydobycie ropy naftowej i gazu jest średnio o 50 procent czystsze niż w pozostałych państwach także wydobywających paliwa. W opinii norweskiego ministra do tak dobrych wyników przyczynił się podatek od emisji dwutlenku węgla, nałożony na firmy prowadzące wydobycie w obrębie norweskiego szelfu kontynentalnego. Zdaniem polityka opłata obowiązująca od 1991 roku zmotywowała firmy do zmniejszenia emisji z produkcji.

W zmieniających się warunkach środowiskowych istotne jest również uzasadnienie zwiększania wydobycia surowców. Norweski rząd usprawiedliwia ten wzrost stale rosnącą populacją ludzi. W związku z nim rośnie bowiem konieczność wyprodukowania większej ilości energii, w celu zaspokojenia rosnących potrzeb i poprawy poziomu życia ludności.

Paliwa kopalne, poza wytwarzaniem energii, potrzebne są również w transporcie oraz przemyśle petrochemicznym. Ponadto, Norwegia czerpie z ich eksportu istotne zyski. Szacowany całkowity dochód z tej gałęzi wyniesie, w 2018 roku 19 mld dolarów.

Wychwytywanie i składowanie CO2

Norweski minister wypowiadał się również w sprawie wychwytywania i składowania dwutlenku węgla, czyli tzw. sekwestracji (CCS), polegającej na upłynnianiu dwutlenku węgla oraz zapobieganiu uwalniania go do atmosfery poprzez uwięzienie go pod ziemią. Norwegia posiada duże doświadczenie w stosowaniu tej technologii w energetyce. Soviknes twierdzi, że będzie ona stosowana coraz powszechniej w innych gałęziach przemysłu. Już teraz trzy zakłady są gotowe wziąć udział w projekcie pilotażowym: spalarnia odpadów, fabryka wytwarzająca amoniak i cementownia. Głosowanie nad wsparciem rządowym dla projektu odbędzie się jeszcze w tym roku, a ostateczna decyzja inwestycyjna ma zostać podjęta w 2020 roku.

Przeciwnicy członkostwa, zwolennicy finansowania

Mimo, że partia rządząca w Norwegii jest przeciwna członkostwu w Unii Europejskiej, rząd popiera ogólnoeuropejską współpracę w zakresie CCS. Część realizacji projektu ma zostać bowiem pokryta ze środków unijnych. Zdaniem Soviknesa współpraca krajów europejskich w tej dziedzinie jest bardzo istotna dla przemysłu i branży energetycznej, a także dla celu, którym jest osiągnięcie założeń określonych w porozumieniu paryskim, a więc szybkiej redukcji emisji.

EU Observer/Tomasz Czech

Rosja i Norwegia biją rekordy w dostawach gazu do Europy. „Udział Rosji nie przekroczy pewnego poziomu”