Wróbel: Ciąg dalszy unijnej opery mydlanej. Kto otrzyma stanowiska ważne dla energii i klimatu?

8 lipca 2019, 07:30 Energetyka

– Ostatnie dni w Brukseli i Strasburgu stały pod znakiem negocjacji nt. obsady kluczowych stanowisk w instytucjach Unii na najbliższe pięć lat. Pierwsza cześć decyzji dot. nowego rozdania personalnego za nami. Jest to zatem dobry czas na ocenę – czego możemy spodziewać się w ramach unijnej polityki klimatyczno-energetycznej w latach 2019-2024 – pisze Paweł Wróbel, szef i założyciel „Gate Brussels”. Autor w latach 2010-2015 pracował w Komisji Europejskiej, w dwóch gabinetach komisarzy ds. budżetu oraz w dyrektoriacie ds. budżetu UE.

W przypadku większość najważniejszych regulacji dot. klimatu i energii obowiązuje ścieżka legislacyjna, w której Rada Europejska, Komisja Europejska i Parlament Europejski biorą bardzo aktywny udział. Stąd warto spróbować ocenić czego możemy się spodziewać po każdej z tych instytucji. W tym miejscu należy zaznaczyć, że decyzja dot. nowych przewodniczących – Rady Europejskiej (Belg Charles Michel) i Komisji Europejskiej (Niemka Ursula von der Leyen) to na razie wyraz woli politycznej większości przywódców państw członkowskich. Z formalnego punktu widzenia jest to propozycja, która wymaga jeszcze akceptacji. Michel musi uzyskać pozytywny wynik głosowania Rady Europejskiej, a nominacja von der Leyen musi zostać zatwierdzona przez Parlament Europejski. W obu przypadkach jest to prawdopodobne, ale nie gwarantowane.

Rada Europejska jest kluczowa dla wyznaczania horyzontalnego kierunku unijnych polityk. Dla przypomnienia, w ostatnich latach to w konkluzjach unijnych szczytów znajdowały się zapisy na temat tak kluczowych regulacji jak reforma EU ETS, cele OZE i efektywności energetycznej pakietu 2030, czy ostatnio zablokowany m.in. przez Polskę postulat dążenia Unii do zeroemisyjnej gospodarki w 2050 roku. Konkluzje Rady Europejskiej to bardzo często konkretna wskazówka dla Komisji Europejskiej do podjęcia inicjatywy legislacyjnej i prezentacji odpowiednich aktów, które powinny respektować ustalenia przywódców państw członkowskich. Przewodniczący Rady ma pośredni wpływ na treść konkluzji i kierunek propozycji, które są wypracowane w ramach przygotowań do szczytów. Oczywiście nie jest tak, że szef Rady Europejskiej jest autorem takiego tekstu, bowiem jest to propozycja kompromisowa, która musi uwzględniać elementy ważne dla jak największej ilości państw. Zakładam, że Charles Michel ma poglądy w sprawach klimatyczno-energetycznych spójne z prezentowanymi przez dotychczasowy rząd belgijski, na czele którego wciąż jeszcze stoi od 2014 r. Dotychczas rząd w Brukseli, jako członek grupy państw określanej jako GGG (Green Growth Group) dosyć konsekwentnie opowiadał się za zaostrzaniem ambicji klimatycznych. Belgię, w odróżnieniu do Polski, można zaliczyć do twardego jądra zwolenników zwiększania ambicji w polityce klimatycznej. Co więcej, w tematach gazowych np. Nord Stream II, rząd Michela również stał po przeciwnej stronie do prezentowanej przez polski rząd. Belg jest zwolennikiem Europy dwóch prędkości, co również może mieć zastosowanie do polityki klimatyczno-energetycznej. Jeśli potwierdzi się w/w założenie, a większość krajów UE utrzyma podobny kierunek dot. zagadnień klimatycznych to sygnały, które będą szły z konkluzji Rady będą jeszcze bardziej niż dotychczas wskazywały na potrzebę zaostrzania polityki klimatycznej.

Przecenić wpływ Komisji Europejskiej na unijne regulacje doprawdy łatwo nie jest. Do Komisji należy inicjatywa legislacyjna, to przedstawiciele Komisji „trzymają pióro”, często także na etapie uzgadniania kompromisów w czasie negocjacji z Parlamentem i Radę UE. Ci, którzy mają największy wpływ, oprócz przewodniczącej KE, która wyznacza ogólny kierunek, to przede wszystkim komisarze. W komisji Junckera 20014-2019 oba portfolia (klimat i energia) przypadły w ramach jednej teki komisarzowi M. Canete z Hiszpanii. Poprzednio były to dwie teki dla komisarz C. Hedegaard z Danii (klimat) i komisarza G. Oettingera z Niemiec (energia). Jaki będzie podział obowiązków w nowej Komisji Europejskiej 2019-2024 w dużej mierze będzie zależało od nowej przewodniczącej. Von der Leyen będzie proponować podział tek pośród kandydatów zgłoszonych przez państwa członkowskie. Nowy komisarz ds. klimatu i energii (pod warunkiem utrzymanie tego połączenia), jeśli będzie miał silna pozycję wewnątrz KE (wynikająca m.in. z pozycji państwa nominującego, własnego doświadczenia i charyzmy) będzie miał bardzo duży wpływ na przyszłość unijnej polityki w ramach swojego portfolio. W tym wypadku na kandydaturę musimy jeszcze poczekać. Ponadto, zgłoszona osoba będzie musiała przejść przesłuchanie w PE i uzyskać akceptację posłów. O tym, że nie jest to łatwe niech przypomni fakt, że 5 lat temu kandydatka na wiceprzewodniczącą KE ds. unii energetycznej – Słowenka Alenka Bratuszek została przez PE odrzucona.

Co ciekawe komisarz Canete uzyskał akceptację posłów, ale panowała opinia, że będzie zwolennikiem bardzo zachowawczych działań, wręcz oskarżano Canete, że będzie „adwokatem paliw kopalnych” w Komisji. W czasie 5-letniej kadencji pokazał się z zupełnie innej strony zyskując powszechną akceptację większości PE. Oceniając możliwy wpływ von der Leyen na kierunek KE w ramach polityki klimatycznej i energetycznej, należy wskazać, że dotychczas Niemka nie była zbyt aktywna w tej dziadzinie. Należy się spodziewać, że jako długoletnia członkini rządu z ramienia CDU będzie miała zrozumienie zarówno dla globalnych wyzwań klimatycznych jak i dla roli jaką przemysł odgrywa w europejskiej gospodarce. Te dwie siły zazwyczaj maja przeciwstawne wektory, więc na obecnym etapie niełatwo wyrokować, jaką postawę będzie prezentować nowa szefowa KE. Pamiętać, jednak należy, że rząd niemiecki od dawna stoi po stronie zwolenników ambitnej polityki klimatycznej. Warto dodać, że w KE ważna rolę pełnią również dyrektorzy generalni w dyrekcjach ds. klimatu oraz w dyrekcji ds. energii. Formalnie to urzędnicy, są podporządkowani komisarzowi, ale w praktyce ich silna pozycja w strukturze KE pozwala odgrywać znaczącą rolę kreującą, bądź co najmniej wpływającą na procesy regulacyjne. W tym wypadku, im słabszy komisarz, tym silniejsi dyrektorzy generalni.

W przypadku Parlamentu Europejskiego poglądy wybranego w środę 3 lipca br. przewodniczącego – włoskiego socjalisty Davida Sassoli – nie będą miały istotnego wpływu na stanowisko PE na politykę klimatyczno-energetyczną. O tym decydować będzie większość parlamentarna w głosowaniach w komisji ENVI i ITRE oraz na sesjach plenarnych. Ta w przypadku wymienionych polityk zazwyczaj budowana będzie wokół socjalistów, liberałów i dwóch grup zielonych, co sprawi, że Parlament utrzyma „zieloną koszulkę lidera” w unijnych procesach legislacyjnych. Istotne natomiast będą wybory personalne w ramach komisji, tj. kto stanie na czele komisji ENVI ds. środowiska naturalnego, zdrowia i bezpieczeństwa żywności oraz komisji ITRE ds. przemysłu, badań naukowych i energii. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że kierownictwo ENVI trafi do liberałów z grupy Renew Europe (dawne ALDE), a ITRE do grupy chadeckiej EPP. Mam wrażenie, że niedocenianą, acz bardzo wpływową funkcją są również koordynatorzy komisji w ramach grup politycznych, szczególnie tych największych. Decydują oni o stanowiskach swoich grup, dzięki czemu współtworzą kierunek prac komisji oraz decydują o konkretnych zapisach w propozycjach legislacyjnych komisji i poszczególnych głosowaniach. Miejmy nadzieję, że te funkcje uzyskają posłowie z Polski, ew. podzielający wrażliwość na kluczowe dla Polski tematy w ramach polityki klimatyczno-energetycznej.

Podsumowując – w drugiej części opery mydlanej pt. „EU top jobs” czekamy na rozstrzygnięcia dotyczące:

1) Rady Europejskiej (prawie pewna nominacja Michelsa),
2) Komisji Europejskiej (budząca wątpliwości w PE nominacja dla von der Leyen – co może skutkować politycznym osłabieniem tej kandydatury, a nawet jej odrzuceniem, oprócz tego w dalszej kolejności rozdział tek dla komisarzy i przesłuchania w Parlamencie, który zapewne będzie chciał „zaznaczyć swoje terytorium” w procesie i z tego powodu niektórych kandydatów będzie „grillować”, a w ostateczności kogoś odrzuci, co będzie wymagało ponownego zgłoszenia kandydata/tki i nowego przesłuchania.
3) Parlamentu Europejskiego (obsada stanowisk szefów komisji, a także koordynatorów w grupach – te pozycje pozwalają kształtować wpływ na procesy legislacyjne. W odróżnieniu od innych stanowisk w Parlamencie, oprócz prestiżu dają bardzo konkretny wpływ na najważniejsze procesy regulacyjne.

Obsada personalna wysokich stanowisk w UE ma znaczenie. Szczególnie przedstawiciele politycznej „wagi ciężkiej” – ci z dużą charyzmą i prestiżem mają możliwość realnego wpływania na procesy. Jednak wiele z nich ma swoją własną dynamikę. Niezależnie od poglądów i działań najwyższych przedstawicieli, którzy mogą globalne procesy jedynie przyspieszać, starać się opóźniać lub korygować. Lecz nie mogą tworzyć ich po swojemu, wbrew większości i dotychczasowym trendom. A te, które od lat mają w Unii priorytetowe znaczenie – to m.in. dekarbonizacja, rozwój OZE i efektywności energetycznej, a od niedawna wspieranie prosumentów. Te zjawiska wciąż będą nadawać ton pracom Rady Europejskiej, Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiemu – niezależnie od tego, kto będzie stał na ich czele. Dla Polski ważne jest, aby w ich pracach pojawiały się istotne akcenty dot. m.in. sprawiedliwej transformacji, a także finansowego wspierania wysiłków modernizacyjnych w naszej części Europy.