Olechnowicz: Rozwój sektora łupkowego potrzebuje finansowania w skali miliardów dolarów

2 grudnia 2013, 09:06 Energetyka

ROZMOWA

Paweł Olechnowicz

Prezes Grupy LOTOS SA

Nigdy nie miałem chęci do egzotycznych operacji, które przemawiają do wyobraźni i ładnie wyglądają w mediach – mówi w rozmowie z BiznesAlert.pl prezes Grupy LOTOS. – Kilka rzeczy potrzeba do zdynamizowania poszukiwań gazu łupkowego w Polsce. Po pierwsze, jeśli ten proces miałby odbywać się na szeroką skalę, potrzebne jest finansowanie i to nie w skali milionów, ale miliardów dolarów – ocenia.

Pan Prezes mówił niedawno o dwóch traumatycznych wydarzeniach w najnowszej
historii Lotosu: gwałtownym spadku akcji w wyniku informacji upublicznionej przez Bank Unicredit w 2008 r. oraz nieudanej transakcji nabycia udziałów na norweskiej koncesji Yme. Jak firmie udało się wyjść z obu opresji?

Są to dwa zupełnie odmienne zdarzenia różniące się swoją dynamiką, motywacją i przebiegiem. Rekomendacja analityka BankuUnicredit dotycząca wyceny Grupy LOTOS SA była kompletnym zaskoczeniem, które szybko przekształciliśmy w zdecydowane kontrdziałania, ale nie straciliśmy ani godziny rozpoczynając proces wykazywania absurdu takiej rekomendacji. Zawiadomiliśmy władze państwa, Komisję Nadzoru Finansowego, agencje i urzędy. Chyba coś się komuś nie powiodło. Bank został ukarany grzywną, a kurs akcji LOTOSU powrócił do normalnego.

Działania na obszarze norweskiej koncesji Yme podjęliśmy w konsorcjum, na którego czele stanęła bardzo znana firma naftowa, z dużym doświadczeniem w eksploracji i wydobyciu ropy spod dna morza – Talisman Energy. Konsorcjum popełniło szereg błędów w produkcji platformy eksploatacyjnej, która po zakotwiczeniu na miejscu przyszłej pracy nie zyskała akceptacji norweskiego dozoru technicznego. Wiercenia oraz eksploatacja złóż podmorskich to trudny temat. Połączone działania żywiołów: wiatru wody, temperatury, opadów atmosferycznych sprawiają, że wskaźnik trudności jest znacznie wyższy niż na lądzie. W przypadku złoża Yme nie rozpoczęto eksploatacji. Koszty, które ponieśliśmy będą zrekompensowane tarczą podatkową, jaką zaczniemy wykorzystywać po zamknięciu akwizycji złoża produkcyjnego Heimdal. Wkrótce zaczniemy wydobywać i zarabiać odliczając wcześniej poniesione na Yme nakłady.

Lotos zdecydował się ponownie zainwestować w Norwegii, tym razem w 14. koncesjach na norweskim szelfie kontynentalnym. Skąd pewność, że tym razem będzie to udana transakcja?

Podjęliśmy decyzję strategiczną inwestowania w upstream w Norwegii. Nigdy nie miałem chęci do egzotycznych operacji, które przemawiają do wyobraźni i ładnie wyglądają w mediach. Wiem, jak piekielnie trudny jest proces lokalizowania, docierania i eksploatowania złóż ropy. Wybraliśmy Norwegię, ponieważ jest to obszar bardzo wysokiej kultury prawa i cywilizacji, z doświadczeniami w poszukiwaniu i eksploatacji złóż podmorskich oraz rygorystycznie stosowanym poziomem bezpieczeństwa zarówno inwestycyjnego, jak i technicznego. Jestem przekonany, że była to decyzja słuszna. Wkrótce będziemy oglądali konkretne jej wyniki, w postaci norweskiej ropy LOTOSu.

Wartość transakcji wynosi 175,8 mln USD, z czego 80 mln USD (45%) zostanie sfinansowane bezgotówkowo – z przepływów pienięż­nych z 2013 r., poprzez wykorzystanie tzw. tarczy podatkowej Yme. W perspektywie roku 2016 transakcja pozwoli na odzyskanie 2/3 posiadanej przez LOTOStarczy podatko­wej. W ten sposób całość ceny zapłaconej za pakiet złóż powinna zwrócić się na przełomie 2014 i 2015 roku.

Wydobycie węglowodorów przypadające na przejęte przez LOTOS udziały kształtuje się na poziomie ok. 240 tys. ton przeliczeniowych rocznie. 70% tej ilości stanowi gaz ziem­ny, a 30% ropa naftowa. Dla porównania, w 2012 r. LOTOS wydobył 265 tys. ton ropy naftowej.

Dzięki nabyciu nowych udziałów w konce­sjach norweskich bardzo istotnie wzrastają też zasoby ropy naftowej i gazu ziemnego LOTOSU. 

Jakie są perspektywy rozszerzania aktywnej obecności Lotosu na Morzu Bałtyckim? W jak dużym stopniu przekłada się ona na udział w przychodach waszej spółki (obecnie i docelowo)?

Morze Bałtyckie jest ważnym obszarem naszej ekspansji. Trwają tam prace nad uruchomieniem za dwa lata komercyjnego wydobycia ropa naftowej ze złoża B8. Zasoby szacuje się na poziomie 3,5 mln ton ropy. Nasza spółka LOTOS Petrobaltic kontynuuje wydobycie ze złoża B3. Zakładamy wzrost wydobycia z tego złoża na poziomie 15 tys. ton rocznie do 2026 r. Planujemy pozyskiwać ze złoża B3, po pełnym rozwinięciu wydobycia, ok. 100 tys. ton ropy rocznie.

Ważne i atrakcyjne są złoża gazu pod dnem Bałtyku. Grupa LOTOS wspólnie z firmą CalEnergy Resources Poland zagospodaruje złoża gazu określane na 4 mld m3 znajdujące się na obszarze koncesji B4 i B6. Wybraliśmy partnera, który ma wielkie doświadczenia w eksploatacji złóż ropy i gazu pod dnem morskim. Grupa LOTOS ma 51 proc. udziału w zyskach oraz kosztach jako właściciel koncesji. Przygotowywany jest harmonogram prac poprzedzających wydobycie. W jego ramach określone będzie m.in. ile odwiertów zostanie wykonanych.

Obecnie dostawy własnej ropy odgrywają stosunkowo niewielki udział w przychodach spółki. Udział ten będzie jednak szybko wzrastać, ponieważ do końca 2015 roku planujemy własne wydobycie w wysokości 1,2 mln ton rocznie. Według cen dzisiejszych, wartość tego surowca wynosić będzie ok. 1 mld dolarów.

Lotos angażuje się m.in. w poszukiwania gazu łupkowego w Polsce. Co według waszej firmy mogłoby zdynamizować obecny etap poszukiwań tego gazu inwestorów i właścicieli koncesji, tak by można było szybko rozpocząć jego eksploatację opłacalną biznesowo?

Kilka rzeczy potrzeba do zdynamizowania poszukiwań gazu łupkowego w Polsce. Po pierwsze, jeśli ten proces miałby odbywać się na szeroką skalę, potrzebne jest finansowanie i to nie w skali milionów, ale miliardów dolarów. Po drugie konieczne jest takie „wyprostowanie” i usprawnienie prawa, żeby nie było najmniejszych, niepotrzebnych przeszkód urzędowych opóźniających jakikolwiek etap prac. Ich prowadzenie wymaga znacznego natężenia wysiłku finansowego. Każdy dzień stracony to dla firm poszukujących dodatkowe koszty.

I nie tylko koszty. W każdej działalności biznesowej, trudnej technicznie i niepewnej, jeśli chodzi o skutki finansowe (a poszukiwanie gazu łupkowego w Polsce niewątpliwie do tej kategorii należy) ważny jest pozytywny potencjał psychologiczny, swoista biznesowa energia, która ułatwia pokonywanie przeszkód i daje satysfakcję uczestnikom procesu. Kilka firm już się z Polski wycofało, co jest wynikiem tak niejasnego nastawienia do gazu łupkowego ze strony władz Unii Europejskiej, jak i braku tej pozytywnej energii otaczającej sprawę w Polsce.

Czy odbiorcy gazu w Polsce, w tym gospodarstwa domowe, mogą liczyć w
najbliższej przyszłości na obniżki jego cen? Jakie widzi Pan Prezes szanse dalszej dywersyfikacji pozyskiwania/importu gazu w naszym kraju?

Wszelkie prognozy przyszłych obniżek cen gazu czy paliw płynnych obarczone są wielkim marginesem błędu i dlatego nigdy ich nie czynię. Jest tyle czynników zmiennych: polityczne, finansowe, makroekonomiczne, wojskowe, wpływających na zmienność tych cen, że odpowiedzialne określanie ich poziomu w przyszłości jest niemożliwe. Jeśli chodzi o koszt gazu dla gospodarstw domowych zależy on nie tylko od notowań na rynkach światowych, ale także od wysokości opłat akcyzowych, VAT, opłat z tytułu różnych technicznych części składowych dostaw gazu itd.

Można sobie wyobrazić takie zestawienia tych czynników, które skutkowałyby obniżeniem cen płaconych przez gospodarstwa domowe, ale to zależy nie od biznesu. Nie sądzę, żeby przy dzisiejszym stanie budżetu perspektywy istotnych obniżek były bardzo realne.

Czy Lotos myśli – w zakresie stałego poszerzania portfela koncesji – o swojej aktywności poza Europą? Czy istnieją jakieś konkretne plany waszej firmy w tym zakresie?

W naszej strategii dotyczącej poszukiwań i wydobycia węglowodorów stosujemy żelazne zasady realizmu i odpowiedzialności. Biznes naftowy silnie oddziałuje na wyobraźnię, łatwo czynić odważne plany, szczególnie jeśli zaniedbuje się liczenie ich kosztów. My tego nigdy nie robiliśmy i nie będziemy robić.

Nie ciągną nas egzotyczne lokalizacje, gdzie podobno jest ropa, ale na pewno występuje korupcja, chaos cywilizacyjny i bałagan techniczny. Tam nie ma dla nas miejsca i na pewno nad tym nie ubolewamy.