Opara: Dlaczego Warszawa wybrała Gazprom?

23 grudnia 2013, 12:16 Drogi

W związku z doniesieniami medialnymi, że od początku 2015 r. w Warszawie będą wkrótce jeździć autobusy produkcji jednej z polskich firm napędzane płynnym gazem LNG; kontrakt na 114 mln zł przewiduje dostawę 35 pojazdów oraz dostawy paliwa od rosyjskiego Gazpromu przez dziesięć lat, poprosiliśmy o komentarz Jakuba Oparę, b. radnego Warszawy.

– W związku z tą informacją rodzi się szereg pytań, na które warto odpowiedzieć. Po pierwsze w jakim trybie został wybrany Gazprom, jako dostawca paliwa. Nie słyszałem bowiem, by władze miasta rozpisały przetarg na dostawy gazu. A jeśli chodzi o okres dostaw (10 lat) i kwotę wartości przetargu (ponad 100 mln zł), to zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych powinien zostać rozpisany przetarg.

– Ponadto zastanawia wybrany dostawca – mówi dalej Opara. – Nie jest tajemnicą, że Polska spośród importerów rosyjskiego gazu płaci za to paliwo – obok Słowacji i Litwy – najwięcej w Europie. O ile państwo polskie związane jest umowami długoletnimi na import gazu z Gazpromu, to nie dotyczą one przecież dostaw gazowego paliwa do warszawskich autobusów. Można przecież sprowadzać gaz od krajowych dystrybutorów importujących go taniej z Niemiec. Albo od operatora handlującego nim z polskich źródeł.

Dla Opary największym zaskoczeniem jest jednak fakt, że cała ta sprawa nie przebiła się dotąd szerzej w mediach. – Chodzi przecież o znaczącą sumę pieniędzy publicznych. A warto by się dowiedzieć czy rzeczywiście to się kalkuluje miastu ekonomicznie. Przecież autobus, przystosowany do zasilania paliwem gazowym, jest z założenia droższy w zakupie od pojazdu napędzanego dieslem.

Według Opary można to ocenić poprzez porównanie z samochodami osobowymi i ich kosztami eksploatacji. – Trzeba przecież dopłacać za zainstalowanie autoryzowanej fabrycznie instalacji gazowej w nowym aucie. A takie pojazdy z reguły wymagają znacznie częstszych przeglądów technicznych podczas ich eksploatacji. W dodatku w przypadku miejskich autobusów chodzi o ich znacznie większe, nawet 10-krotnie, przebiegi rocznie niż aut osobowych.

– Jakoś nie przekonują mnie optymistyczne zapowiedzi władz stolicy, wg których „prostota konstrukcji silnika gazowego przekłada się na niskie i przewidywalne koszty eksploatacji”, a  warszawskie MZA zaoszczędzi nawet do 35 proc. kosztów paliwa, stosując zamówione autobusy – kończy Opara.