Czy certyfikacja śladu węglowego może zagrozić polskiemu przemysłowi? OZE pomoże? (RELACJA)

17 stycznia 2019, 15:30 Energetyka

 Zielona energia z wiatru jako remedium na problemy rosnących cen energii oaz spadku  konkurencyjności polskiej gospodarki? Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej twierdzi, że to możliwe i podaje przykłady.

Wiatr konkurencyjny względem węgla

Janusz Gajowiecki, prezes Stowarzyszenia podkreślił, że przemysł jako pierwszy odczuł gwałtowny wzrost hurtowych cen energii, w efekcie zwyżki na rynku węgla i wzrostu cen na zakup uprawnień do emisji CO2. – Przemysł szuka alternatywy. Jedne firmy samodzielnie budują farmy wiatrowe i słoneczne, inne chcą kupować energię zieloną w ramach kontraktów długoterminowych. Oba warianty będą skutkować dla nich, trwałym a nie tylko interwencyjnym zmniejszeniem rachunków za energię – dodał. Gajowiecki. Mówił, że średnia cena energii, to 196 zł za MWh, a w przypadku nowego bloku węglowego to ok. 350 zł/MWh. Zastanawiali się nad tym uczestnicy konferencji prasowej zorganizowanej przez Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej.

Ślad węglowy, a konkurencyjność polskiej gospodarki

Prezes Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej przypomniał, że Unia Europejska zmierza do znakowania produktów, posiadających ślad węglowy. – To zagrożenie dla polskiego przemysłu, a polskie towary mogą stracić na konkurencyjności. Zakłady produkcyjne już wysyłają nam sygnał, że się tego obawiają. W tym momencie energia z wiatru jest najtańszą, którą możemy wyprodukować – powiedział Gajowiecki.

Podkreślił, że szansą może być też morska energetyka wiatrowa, która staje się coraz bardziej konkurencyjna, a w jej przypadku redukcja kosztów wobec energii wytwarzanej z węgla wynosi około 60 procent, jednak w perspektywie kilku – kilkudziesięciu lat, to wciąż lądowa energetyka wiatrowa będzie stanowiła podstawę generacji energii z OZE – zaznaczył. Dodał, że trwa obecnie wyścig technologiczny, w efekcie, którego nastąpił przełom, bo powstały farmy wiatrowe o mocy 5 MW, co jego zdaniem jest porównywalne do efektywności wiatrowej energii morskiej. – To zachęca przemysł do zawierania umów PPA, czyli długoterminowych kontraktów na zakup energii elektrycznej. Są one już „bankowalne” i powoli działają bez udziału subsydiów. Niestety istnieją ograniczenia natury legislacyjnej. Dziś spółki ponoszą pełne koszty przesyłowe i dystrybucyjne na rzecz operatorów sieci dystrybucyjnych, ponadto brak jest możliwości zawierania umów między wytwórcą, a odbiorcą energii bez udziału pośrednika, czyli spółki obrotu energii. Nie ma też  możliwości uzyskania zgody URE na wybudowanie własnej linii przesyłowej, łączącej elektrownię z punktem odbioru – podkreślił Gajowiecki. Dodał, że spółka obrotu, producent energii wiatrowej oraz firma VSB podpisały już umowę na zakup energii w ramach PPA z fabryką silników Mercedesa w Jaworznie i jak podkreślił była to pierwsza tego typu umowa w Europie zawarta z koncernem motoryzacyjnym.

Innym pozytywnym przykładem przedsiębiorstwa, które chce postawić na zieloną energię może być International Paper z Kwidzyna. Wiceprezes Aneta Muskała podkreśliła podczas konferencji, że ciągu 2 lat udało im się zmniejszyć emisję dwutlenku węgla o 22 procent. Produkcja w oparciu o zieloną energię jest dla International Paper koniecznością, ponieważ aż 60 procent jej produktów trafia na eksport, gdzie przykłada się dużą wagę do certyfikacji, wskazujących, że producent dba o środowisko. Muskała podkreśliła, że co prawda obniżono teraz wysokość akcyzy na energię, ale rekompensat za koszty uprawnień do emisji CO2, wciąż nie ma. Z pośród 15 – 20 procent energii jaką kupujemy, możemy rozważyć zakup części z niej w ramach PPA, zamiast budowy własnego bloku biomasowego – dodała.

Już wkrótce korzystne zmiany w ustawie OZE?

Zdaniem Janusza Gajowieckiego, aby OZE mogło dostatecznie się w Polsce rozwijać i dostarczać energię z wiatru po cenie niższej niż obecna, konieczne są zmiany umożliwiające budowę nowych farm wiatrowych na lądzie poprzez zniesienie zasady 10H (ustawa odległościowa), a także umożliwienie modernizacji istniejących instalacji wiatrowych oraz przedłużenie pozwoleń na budowę dla farm wiatrowych, jak również zawieranie umów przyłączeniowych do 2023.  –  Ustawa odległościowa trzyma nas w pułapce technologicznej, mimo, że nowe technologie pozawalają na coraz większą generację energii. Banki widzą też duże ryzyko przy kredytowaniu umów przyłączeniowych, które w niektórych wypadkach wygasają pod koniec 2019 roku, a kredyty przyznawane są na okres do 15 lat. Często tego typu projekty są skreślane na starcie. Wierzymy, że w ciągu miesiąca zostaną wprowadzone zmiany, które pozwolą na odblokowanie umów PPA – podkreślił prezes PSEW. Precyzował, że w najbliższym czasie zmiany mogą dotyczyć zapisów umów przyłączeniowych.

– Widzimy, że koszty produkcji energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych spadają z roku na rok. Nic dziwnego, że większość firm w kampanii RE100 powołuje się na te obniżki, kiedy uzasadnia swój wybór przestawienia się w 100 proc. na zasilanie z OZE. Przemysł i korporacje w ten sposób wysyłają jasny sygnał do rynku energetycznego, że wspierają rozwój OZE. Co ciekawe coraz więcej członków RE100 wybiera również stabilność cen gwarantowanych przez długoterminowe umowy zakupu zielonej energii (tzw. umowy PPA). Widzimy, że taka forma kontraktów ma również duży potencjał w Polsce – mówi Aleksandra Mirowicz, menedżerka ds. polityki i projektów RE100, The Climate Group.

PPA to trend europejski

Z kolei zdaniem Aleksandry Mirowicz z Cliamte Group, reprezentującej grupę RE 100 (globalna inicjatywa firm, które zobowiązały się do 100 proc. konsumpcji energii między rokiem przystąpienia do tej inicjatywy  a rokiem 2050), dla firm, które chcą koncentrować się na OZE i działają na rzecz ograniczenia zmian klimatycznych, PPA to ciekawa alternatywa, pozwalająca na zwiększanie udziału OZE w Polsce, bez korzystania z systemu wsparcia. Około 70 procent firm należących do RE, chce przejść na 100 proc energii z OZE robić do 2030. Przedsiębiorstwa zrzeszone w RE 100 potrzebują 188 TWh energii rocznie, a ich przychody to 4,5 mld dolarów, co stanowi 4,5 procent światowego PKB. W Polsce również działają firmy, które należą do  RE 100. To m.in. Google, IKEA czy Tesco – powiedziała Aneta Muskała.

Dodała, że obserwujemy spadek cen kosztów fotowoltaiki na rynku globalnym o 80 procent,  co przekłada się na spadek cen energii o 75%. W 2017 roku w Wielkiej Brytanii udało się wybudować farmy słoneczne bez wsparcia rządu i subsydiów. – Warto, aby Polska zaangażowała się w zawieranie umów PPA, bo to bardzo popularny trend na Zachodzie, a także wśród części firm, działających na polskim rynku. W 2018 roku, w ramach umów PPA firmy w Europie zobowiązały się do dostarczenia energii o mocy 1,9 GW. Rok wcześniej było to 1,1 GW – podkreśliła.

Fotowoltaika ze Skandynawii pod polskie strzechy

Mariusz Podgórski, kierownik ds. energii i klimatu w IKEA Retail, powiedział, że firma wprowadziła strategię Pepole and Planet Positive, która promuje zdrowie, zrównoważone życie i gospodarkę o obiegu zamkniętym, także równość  i sprawiedliwość.  – Dla przykładu już teraz w naszych sklepach można zakupić panele fotowoltaiczne i każdy może być prosumentem. Głównym celem jest wygenerowanie do 2020 roku większej ilości energii z OZE na własne potrzeby, poprzez inwestycje w lokalne, jak również rozproszone źródła energii.  Do 2025 roku IKEA planuje w 100 procentach  zelektryfikować swoją flotę aut, których używa do transportu towarów do klientów. Z kolei do 2030 roku Grupa INGKA (obsługująca centra sprzedażowe Grupy IKEA, nie centra produkcyjne – red.)  chce zredukować o 80 procent generowane przez siebie gazy cieplarniane, również do 2030 firma zamierza produkować 100 procent  energii ze źródeł odnawialnych, zarówno w ciepłe i chłodne dni, w budynkach należących do firmy – powiedział Podgórski.

– Zgodnie z globalną strategią IKEA, o której dużo mówiliśmy między innymi podczas COP24, mamy ambicję zredukować emisję gazów cieplarnianych o wartość wyższą niż emitujemy w całym naszym łańcuchu wartości do 2030 r. Dążymy też do uzyskania 100 proc. wykorzystania energii odnawialnej w naszych działaniach operacyjnych i u bezpośrednich dostawców. W Polsce już dzisiaj ślad węglowy IKEA jest całkowicie neutralizowany. Turbiny wiatrowe będące własnością IKEA produkują więcej energii elektrycznej niż zużywamy w Polsce na potrzeby własne – powiedział Mariusz Podgórski, kierownik ds. energii i klimatu, IKEA Retail Polska.

Grupa INGKA dysponuje inwestycjami OZE na całym świecie, o łącznej mocy zainstalowanej 997 MW. Ma 441 turbin, 28 farm wiatrowych, w tym także w Polsce. Wolumen wygenerowany w 2018 to 2,7 TWh. W Polsce portfel mocy zainstalowanej wynosi 180 MW, 80 turbin i 6 farm wiatrowych. Wyprodukowały one 470 GWh energii elektrycznej, przy łącznym zużyciu przez wszystkie sklepy, centra handlowe i fabryki – na poziomie 460 GWh.

Bartłomiej Sawicki