Paca: Od czego zależy żyzność gleby?

22 lutego 2016, 07:30 Środowisko

KOMENTARZ

Michał Paca,

ekspert branży bioodpadów, autor bloga Sortownia opinii.pl, prezes Ziemia Polska Sp. z o.o.

To, że warto badać ziemię nie ulega wątpliwości i jest dobrą praktyką. Najważniejszymi jednak czynnikami tego badania powinno być to, czy ziemia nie jest nadmiernie nawożona i czy zawiera dostateczną ilość próchnicy. Przykładem zaniedbań utrzymania równowagi pomiędzy tymi dwoma elementami niech będą Holendrzy. Doprowadzili swoje gleby do fatalnego zubożenia jeśli chodzi o zawartość próchnicy i teraz podejmują różnego rodzaju starania, aby przywrócić je do stanu pierwotnego. To czego powinniśmy się wystrzegać, to stosowanie w nadmiarze nawozów chemicznych, silnie zakwaszających gleby, jeśli nie chcemy mieć sytuacji z jaką w tej chwili walczy się w Europie Zachodniej.

To prawda, że już teraz nasze gleby są zakwaszone, ale w porównaniu z zachodnimi, stan naszych jest cały czas dobry. Dzięki temu, że przez wiele lat rolnicy niechętnie podchodzili do chemicznego nawożenia gleb, dziś możemy powiedzieć, że to je tak naprawdę uratowało. My jeszcze możemy mówić o żyznych glebach podczas, gdy w Europie Zachodniej jest z nimi poważny problem, głównie przez intensywną gospodarkę nawożenia. Zużycie nawozu w Polsce kształtuje się na poziomie około 130 kg czystego składnika czyli azotu, fosforu, potasu na hektar i to nie jest wysokie, kiedy porównujemy się z Europą Zachodnią. W Europie wynosi ono ok. 250 kg/ha. Niechlubny przykład Holendrów pokazuje jak to się może skończyć. Bardzo intensywne eksploatowanie własnych gleb, doprowadziło do tego, że obecnie Holandia importuje czarnoziemy z Ukrainy. Przez Polskę systematycznie przejeżdżają pociągi załadowane żyzną glebą naszego wschodniego sąsiada.

To co się stało w Holandii nie jest właściwie wynikiem przekraczania norm nawożenia, ale długotrwałością takiego działania. Na wiosnę, by zwiększyć wydajność gruntu, podawano tam azot i fosfor, doprowadzając tym samym do silnego zakwaszenia gleby. Natomiast jesienią, by glebę odkwasić podawano wapno. Efektem takich działań było to, że mikroorganizmy, próchnica obecne w tej glebie dwa razy w roku, doznawała szoku, wstrząsu. Część organizmów ginęła, a równowaga gleby zostawała bezpowrotnie zachwiana. Powtarzanie tej operacji przez 30 lat dwa razy do roku doprowadził do degradacji gruntów i w tej chwili jedynym ratunkiem dla jej odbudowy jest m.in. import tej z Ukrainy.

Niestety nadal bardzo powszechny i trochę mylny jest pogląd, że o żyzności gleb decydują nawozy. Żeby to zrozumieć trzeba sobie uzmysłowić czym jest w istocie żyzność gleby, bo nie jest to wyznacznik ilości zawartego w niej azotu, fosforu czy potasu. Istotą żyzności gleb jest to, ile jest w niej warstwy próchniczej, bo to ona decyduje nie tylko o utrzymaniu wszystkich pierwiastków biogennych, ale także zatrzymuje wodę. To bardzo ważna funkcja, której zachwianie jest szczególnie widoczne w okresach suszy. Gleba o małej zawartości warstwy próchniczej szybciej traci wodę i szybciej też się wyjaławia.

Podejmując badania gleb, analizę jej składu, powinniśmy zatem zwracać uwagę na kilka czynników. Dotychczas kluczowymi były ilość pierwiastków biogennych, bo to one pozwalają roślinom na wzrost. Taka jednak analiza i patrzenie na glebę jest bardzo jednowymiarowe, i czasem sprawia, że zapominamy o istocie gleby. Tym co decyduje o jakości gleby, jej istocie, jest to, że stanowi żywy ekosystem. Dlatego ważnym kryterium, które zasadniczo jest pomijane w większości polskich badań i jest zaniedbywane, jest badanie zawartości warstwy próchniczej. Co ciekawe w krajach Unii Europejskiej badanie tego czynnika jest coraz bardziej popularne. Przykładowo we Francji każdy raport z badania gleby zaczyna się od tego, że na pierwszej stronie arkusza z wynikami, zawarta jest  informacja o próchnicy. Zawartość próchnicy jest symbolem tego, ile w tej glebie jest życia, ile mikroorganizmów, ile jest węgla organicznego.

My nie jesteśmy jeszcze na tym etapie i miejmy nadzieję, że w tym krajów zachodnich nie dogonimy. To w pewnym sensie świadczy o tym, że u nas gleby są jeszcze dobre i niska zawartość próchnicy nie jest problemem. To co jest dla nas ważne, to w tym momencie zapobiegać takiemu spadkowi i podejmować działania podtrzymujące odpowiednią ilość warstwy próchniczej w glebie. Tak naprawdę, dobrze by było tym razem uczyć się na błędach innych, a nie doprowadzić nasze gleby do tak fatalnego stanu w jakim są na Zachodzie. W gospodarce nawożenia gleb jest potrzebna rozwaga i długofalowe myślenie. Mówi się, że ci którzy traktują ziemię krótkoterminowo, dużo i szybko na niej zarabiają, ale w dłuższej perspektywie, doprowadzają oni do jej wyjałowienia i do niskiej opłacalności produkcji na takiej glebie.