Paprocki: Przywrócenia transportu na Odrze nie ma co wciągać na sztandary

21 października 2014, 13:46 Infrastruktura

Po wybudowaniu Zbiornika Racibórz Dolny – jako wielofunkcyjnego zbiornika retencyjnego, a nie suchego poldera – żegluga na Odrze z parametrami klasy IV byłaby możliwa przez większą część roku. Zarówno zasoby wodne dorzecza Odry jak i jej właściwości hydrologiczne stwarzają możliwości transportowego wykorzystania rzeki oraz predestynują ją do utworzenia na niej drogi wodnej o parametrach międzynarodowych – stwierdza raport Rady Kapitanów Żeglugi Śródlądowej.

– Nie ma co myśleć o sensie ekonomicznym wznowienia żeglugi towarowej na Odrze. Bo najpierw musi być sens operacyjny. Swoją pracę doktorską pisałem na temat żeglugi śródlądowej w Polsce („Metody oceny efektywności ekonomicznej żeglugi liniowej na śródlądowych drogach wodnych”) z czasów tzw. programu Wisła, wymyślonego za Gierka, przewidującego, że stanie się ona żeglowna. Więc ten temat jest mi znany – oświadczył w rozmowie z naszym portalem prof. Wojciech Paprocki, kierownik Zakładu Ekonomiki Przedsiębiorstwa Transportowego w Katedrze Transportu, członek Kolegium Zarządzania i Finansów SGH.

Profesor poznał także jedyną wówczas naprawdę funkcjonująca żeglugę na Odrze, którą na całej długości przepłynął na barce.

– Przez ostatnie 30 lat zmieniła się polska gospodarka. Wtedy woziliśmy rudę węgla barkami w dół Odry, zaś rudę żelaza w jej górę – przypomina profesor. – Te potoki towarowe dzisiaj praktycznie nie występują. Trzeba przyznać, że w latach 50. i 60. ub. wieku żegluga śródlądowa była rozwijana. W Polsce funkcjonowały stocznie rzeczne, które produkowały tabor. Nie trzeba było nic importować. Cały łańcuch stopni wodnych był do tego zrobiony.

Jednocześnie, zdaniem Wojciecha Paprockiego, drogi były zawsze najsłabszym jego ogniwem, Bo Niemcy nie zdążyli ich porządnie zbudować, zanim opuścili Odrę.

– Jak wiadomo istnieje obecnie kilka dziur w łańcuchu stopni wodnych, a największe kłopoty na średniej Odrze – dodaje Wojciech Paprocki. – Ale wszystko to razem miało sens, gdy kolej nie była w stanie obsłużyć wszystkiego, bo była niewydolna przy tak ekspansywnej gospodarce. Natomiast dzisiaj kolej, jako gałąź transportu, którą modernizujemy, jednak ma duży, choć niewykorzystany, potencjał.

W opinii profesora, gdyby kapitanowie żeglugi śródlądowej mieli na względzie przewozy barkami kontenerów, to zła wiadomość jest taka, że żadne kontenery się nie dadzą przewieźć na polskich rzekach, bo za małe są statki. A przede wszystkim kontenery stawia się w górę, jak na statkach morskich. Wobec tego w tym kontekście rzeczywiście dramatycznie wygląda sytuacja z polskimi mostami.

– Wystarczy, że nie przepłynie się pod jednym – nie ma co mówić o przepłynięciu pod pozostałymi – dowodzi Wojciech Paprocki. – Rozumiem, że podnoszone są od czasu do czasu głosy, że gospodarka wodna i tak musi być prowadzona na ciekach wodnych – bo nie można zostawić rzek w zupełnie dzikim stanie (choć Wisła jest pozostawiona w stanie quasi-dzikim i jakoś w tym stanie istnieje). Jednak Odra wymaga więcej uwagi, zresztą historycznie była dużo lepiej zagospodarowana niż Wisła.

Tak więc – w opinii profesora – dzisiaj gospodarka wodna musi być prowadzona, ale transport stanowi jedną z siedmiu podstawowych funkcji cieku wodnego. W związku z tym transportu nie ma co specjalnie wciągać obecnie na sztandary.

– W świetle braku środków na utrzymanie infrastruktury żegluga towarowa na Odrze stanowiłaby rozpraszanie tych środków. To nie ma prawa funkcjonować. To jest brutalne, co mówię, ale tak uważam (i nie ja jeden), tylko niektórzy obawiają się powiedzieć tego wprost, a ja to mówię wprost – stwierdza na zakończenie naukowiec z SGH.