RAPORT: W sporze z PGNiG Gazprom zagra na czas

7 lipca 2018, 07:30 Alert

Dzisiaj na boisku stadionu w Soczi reprezentacja Rosji podejmie walkę o półfinał piłkarskich mistrzostw świata. Równolegle do rywalizacji sportowej Gazprom toczy batalię sądową z PGNiG i Naftogazem. O ile przygoda Sbornej z mundialem może skończyć się na meczu z Chorwacją, o tyle Gazprom nie odpuści i będzie starał się deprecjonować werdykty sądowe godzące w jego pozycję jako monopolisty.

Nie jest tajemnicą, że przez wiele lat kwestia cen gazu i dostaw rosyjskiego paliwa była pochodną relacji poszczególnych stolic europejskich z Moskwą zarówno w wymiarze politycznym, jak i gospodarczym. Europejscy klienci rosyjskiego monopolisty przestali się godzić na administracyjnie dyktowane ceny błękitnego paliwa. Z tej możliwości skorzystało również PGNiG.

Arbitraż po stronie PGNiG

Pod koniec czerwca Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie uznał argumenty PGNiG i orzekł w wyroku częściowym, że spełniona została przesłanka kontraktowa uprawniająca koncern do żądania obniżenia ceny w kontrakcie długoterminowym, na podstawie którego Gazprom dostarcza gaz do Polski. W opublikowanym komunikacie polska spółka zaznaczyła, że Gazprom przez lata odrzucał możliwość dokonania takiej zmiany, w związku z czym cena kontraktowa znacząco przewyższała ceny na rynkach europejskich.

Źródło: PGNiG

W 2014 roku PGNiG skorzystało z możliwości, jaką przewidywał podpisany w 1996 roku tzw. kontrakt jamalski, a więc z renegocjacji zawartych w nim cen. Po wyczerpaniu okresu negocjacyjnego w maju 2015 roku polski koncern skierował spór do rozstrzygnięcia przez Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie. Następnie w lutym 2016 roku PGNiG złożyło oficjalny pozew przeciwko Gazpromowi. Przypomnijmy, że kontrakt jamalski zakłada dostawy ok. 10 mld m sześc. gazu rocznie. Ponadto w kontrakcie Gazprom narzucił klauzulę „take or pay”, na mocy której PGNiG musi odebrać co najmniej 8,7 mld m sześc. zakontraktowanego gazu rocznie.

Kontratak Gazpromu

Reakcja Gazpromu początkowo była zdawkowa i ograniczyła się do wypowiedzi jego rzecznika Siergieja Kuprianowa, który jedynie zapowiedział, że spółka będzie dochodziła swoich praw. Następnie dwa dni później na stronach Gazprom Exportu ukazał się komunikat, w którym rosyjski koncern próbował przekonać, że trybunał nie orzekł na korzyść PGNiG, marginalizując tym samym znaczenie wydanego werdyktu. Jednocześnie rosyjski monopolista przystąpił do kontrataku, zapowiadając, że będzie skarżył wszystkie niekorzystne dla siebie decyzje. W tym ataku wspomagały go również rosyjskie media oraz tamtejsi eksperci, o czym szerzej informowaliśmy na łamach BiznesAlert.pl.

Stępiński: Rosja wygrywa na boisku, a Gazprom przegrywa w sądzie

Co ciekawe, na portalu Neftegaz.ru można również przeczytać, że prawdopodobnie nie jest przypadkiem to, iż po częściowym rozstrzygnięciu został opublikowany raport Najwyższej Izby Kontroli dotyczący negocjacji warunków. Jednak autor publikacji zapomniał, że klauzula tajności została zniesiona 27 czerwca. Natomiast częściowe rozstrzygnięcie arbitrażu zostało podjęte 30 czerwca.

Niemniej wzorem innych rosyjskich mediów również Neftegaz.ru wspomniał o podejmowanych przez nasz kraj próbach dywersyfikacji źródeł gazu ziemnego. Oprócz wymienionych przez portal projektów i działań takich jak Baltic Pipe, LNG oraz zwiększenie własnego wydobycia, portal wskazał również na zmniejszenie poziomu „rusofobii” i rozwiązanie problemu dostaw rosyjskiego gazu w drodze negocjacji. Jednocześnie zarzucił Polsce, że nie chce rozmawiać z Rosjanami.

Polska stawia na dywersyfikację

Polska chce rozmawiać, ale nie na warunkach jakie przedstawia monopolista. Rozwijający się rynek LNG i rozbudowa połączeń transgranicznych otwierają nowe możliwości do pozyskania gazu z alternatywnych źródeł i nie są przejawem rusofobii, o której mówi portal Neftegaz.ru. To próba budowania bezpieczeństwa i zmniejszenia zależności od dostaw z jednego kierunku. Europa, a zwłaszcza jej Środkowo-Wschodnia część, płaciła zbyt dużą cenę za brak alternatywy.

Źródło: PGNiG

Przypomnijmy, że dotychczasowe działania Rosjan pokazują, że wbrew ich zapewnieniom gwarancja bezpieczeństwa dostaw może w każdym momencie utracić ważność, co odczuło także PGNiG. Rosyjski monopolista w ciągu ostatnich lat bez uprzedzenia i podania przyczyny zmniejszał wolumen dostaw gazu dla polskiej spółki. Poza tym można przypomnieć sytuację z czerwca ubiegłego roku, kiedy to ze względu na złą jakość gazu przesyłanego przez Gazociąg Jamalski Gaz-System podjął decyzję o zatrzymaniu odbioru surowa . Nie wiadomo, czy była to usterka techniczna, ale był to kolejny, niezapowiedziany incydent związany z ograniczaniem dostaw rosyjskiego surowca. Aby nie być zakładnikiem jednego dostawcy, Polska szuka alternatyw, realizując jednocześnie aktywną politykę dywersyfikacji źródeł dostaw gazu. Chodzi m.in. o budowę gazociągu Baltic Pipe, którym od 2022 roku na polskie wybrzeże ma płynąć gaz z szelfu norweskiego, czy o zwiększenie mocy terminalu LNG w Świnoujściu.

Scenariusz z Naftogazem?

Nadal jednak obowiązuje kontrakt jamalski, który wygasa w 2022 roku, a przed trybunałem będzie się toczył spór, aby Gazprom dostosował ceny gazu dla Polaków do warunków rynkowych. Nawet rosyjski Kommiersant pisał, że monopolista mógłby zarobić więcej, gdyby powiązał cenę surowca dla PGNiG z kosztami na hubach. Ponadto powinien rozważyć odejście od długoterminowych umów na rzecz sprzedaży paliwa na rynku spot i w oparciu o kontrakty krótkoterminowe. Przy czym zdaniem gazety Gazprom nie zgodzi się na ustępstwa względem Polski, ponieważ próbuje ona zablokować wykorzystywanie przez rosyjską spółkę gazociągu OPAL, opóźnia rozmowy na temat tranzytu przez gazociąg Jamał-Europa i „prowadzi kampanię propagandową przeciwko Nord Stream 2”.

Kommiersant: Gazprom nie ustąpi PGNiG

Nie wiadomo jakie kroki podejmie samo PGNiG. W rozmowie z Polską Agencją Prasową prezes spółki Piotr Woźniak zapowiedział, że wkrótce koncern ustali harmonogram oraz agendę dalszych działań w związku z orzeczeniem w sprawie Gazpromu. Wcześniej Kommiersant podawał, że PGNiG miałoby złożyć nowy pozew, domagając się rewizji ceny zawartej w kontrakcie jamalskim. Jeszcze w listopadzie 2017 roku PGNiG informowało, że bez względu na rozstrzygnięcie arbitrażu w sprawie renegocjacji ceny dostarczanego gazu ziemnego, obowiązującej od 1 listopada 2014 roku, spółka 1 listopada ubiegłego roku złożyła wniosek o rozpoczęcie nowego, kolejnego procesu renegocjacji ceny gazu ziemnego. Warto jednak podkreślić, że te postępowania toczone są równolegle, wobec czego nie wiadomo o jakim nowym pozwie informował Kommiersant.

Z kolei ta sama gazeta kilka dni wcześniej stwierdziła, że Gazprom powinien być bardziej elastyczny wobec możliwości rosnącej konkurencji ze strony LNG. Dla monopolisty liczy się przede wszystkim możliwość sprzedaży gazu, najlepiej w oparciu o umowy długoterminowe, które zapewnią mu stały rynek zbytu. W nowych realiach Rosjanie będą musieli bardziej elastycznie podchodzić do swoich kontrahentów w Europie, oferując im rynkowe ceny paliwa i rezygnację z długoterminowych umów, które nie budzą entuzjazmu wśród klientów Gazpromu.

Niemniej jednak Gazprom będzie próbował się bronić. Działania względem PGNiG coraz bardziej przypominają taktykę, po jaką monopolista sięgnął po niekorzystnym werdykcie arbitrażu w sporze między Gazpromem a Naftogazem. Na jego mocy Rosjanie mają zapłacić Ukraińcom 4,63 miliarda dolarów za dostawy gazu poniżej wolumenu zapisanego w umowie tranzytowej. Ponadto przykład Ukrainy pokazuje, że Rosjanie źle znoszą porażkę. Gazprom próbuje za wszelką cenę „bronić swoich interesów” i nie chce zastosować się do rozstrzygnięć zagranicznych sądów. W przypadku sporu o tranzyt rosyjski monopolista usiłuje wstrzymać egzekucję decyzji arbitrażu. Gazprom próbuje uniknąć zajmowania aktywów. Po złożeniu odwołania przez rosyjski koncern, okręgowy sąd apelacyjny w szwedzkim Svea tymczasowo zawiesił wykonanie decyzji arbitrażu. Jak przekonuje Naftogaz, sąd wydał postanowienie bez możliwości przedstawienia swojego stanowiska i argumentów. Spółka ma w najbliższym czasie złożyć szczegółowe wyjaśnienia, które według Naftogazu wpłyną na zmianę decyzji sądu. Przypomnijmy również, że mimo odwołania szwajcarskie aktywa koncernu nadal pozostają zamrożone, m.in. udziały w spółkach Nord Stream 1 AG i Nord Stream 2 AG. Co więcej, Naftogazowi udało się zająć należące do rosyjskiego koncernu aktywa w Holandii, o czym szerzej można przeczytać na łamach BiznesAlert.pl 

Gazprom nie podda się bez walki i będzie starał się opóźnić spory sądowe, podważając wcześniejsze orzeczenia, który nie były dla niego korzystne. Jednak czas nie gra na korzyść Rosjan. Gazprom chce uniknąć wysokiej opłaty retroaktywnej i nieco opóźnić przejście na formuły cenowe powiązane z kosztami na hubach gazowych. Jednak zgodnie z ugodą w śledztwie antymonopolowym, jakie Komisja Europejska wszczęła wobec Gazpromu, i tak będzie musiał on dokonać rewizji cen dla PGNiG i zbliżyć je do stawek obowiązujących w Niemczech. W najbliższym czasie Gazprom stanie przed strategicznym wyborem: polityka czy ekonomia? Na odpowiedź przyjdzie poczekać dłużej niż 90 minut.