Dlaczego PGNiG wierci w Norwegii, a nie na Lewancie? Przewidywalność i przejrzystość

18 kwietnia 2018, 13:00 Energetyka

Prezes PGNiG Upstream International zdradza dlaczego firma jest tak aktywna właśnie w Norwegii. Umożliwia to atrakcyjna polityka surowcowa państwa. To dobra lekcja dla Polski, która przygotowuje własną.

Platforma wydobywcza na Morzu Północnym

– Jestem odpowiedzialny za projekt dostarczenia gazu z Norwegii przez gazociąg Baltic Pipe od strony dostawcy – wskazał prezes PGNiG Upstream International Marek Woszczyk na konferencji „Polityka surowcowa państwa. Bogactwo i zrównoważony rozwój”. To wydarzenie jest elementem konsultacji społecznych polityki surowcowej proponowanej przez ministerstwo środowiska zorganizowanych przez wiceministra Mariusza Orion-Jędryska.

– Projekt ma się dobrze. Są umowy przesyłowe na 15 lat. Do grudnia tego roku czekamy na kolejny krok milowy, czyli zgodę na powiększenie systemu przesyłowego przez rząd Danii i ostateczną decyzję inwestycyjną operatora duńskiego – wyliczał Woszczyk.

– Chcemy mieć 2,5 mld m sześc. rocznie własnego wydobycia w Norwegii w 2020 roku. To oczywiście około jedna czwarta całego wolumenu Baltic Pipe. Reszta będzie kontraktowana od producentów gazu na szelfie – przypomniał menadżer.

Prezes skomentował politykę surowcową państwa proponowaną przez resort środowiska. – Mądrze jest czerpać z doświadczeń innych krajów. Norwegia ma dwa elementy: przejrzysty system prawno-regulacyjny pozyskiwania zasobów geologicznych. Mam na myśli stabilne i rzadko zmieniające się regulacje dotyczące gospodarki zasobami, a także jasno sprecyzowany system instytucjonalny.

Jedna instytucja zarządza wydobyciem na szelfie. Poza tym jest system zachęt podatkowych dla inwestorów. To wszystko jest bardzo stabilne. Nie oznacza to niezmienności, ale każda zmiana jest poprzedzona okresem konsultacji – wyliczał Woszczyk.

– Są nowe okazje na świecie, jak basen Morza Śródziemnego. Tam trudniej o pozyskanie informacji geologicznej dostępnej publicznie. Norwegia udostępnia odpłatnie swoje informacje, co minimalizuje ryzyko porażki inwestycyjnej – dodał.