Pietryga: Państwo nie radzi sobie z pseudoekologami

30 października 2013, 10:46 Drogi

– Pojęcia: „szkodliwy dla środowiska”, „szkodliwe dla mieszkańców”, „inwestycja wymagająca udziału społeczeństwa” są na tyle pojemne, że z łatwością mogą być nadużywane. W ostatnim czasie bywały nadużywane tak bardzo, że w wielu wypadkach idea ekologii zwyczajnie się skompromitowała – pisze w komentarzu na portalu Rp.pl Tomasz Pietryga, szef działu prawnego „Rzeczpospolitej”.

Jak wskazuje, w przypadku zwłaszcza dużych i kosztowych inwestycji od razu pojawiają się pseudoekologiczne organizacje.

– Ich działacze szermujący szczytnymi hasłami ochrony przyrody znaleźli sobie doskonały sposób na dostatnie życie. Blokują co się da. I stawiają zdesperowanych inwestorów przed wyborem: zapłać haracz na cele statutowe naszej organizacji albo czekaj – nawet kilka lat – aż nasze skargi i protesty przemiele administracyjny aparat urzędniczy. Powodem bywa lęg nigdy niewidzianych przez mieszkańców ptaszka, żabki czy rybki (tak jak to było w przypadku blokowania obwodnicy Marek pod Warszawą). Ponieważ zaś dla inwestora każdy dzień przestoju to olbrzymie straty, wielu się poddaje, płaci, zdarzają się też przypadki rezygnacji z inwestycji – pisze Pietryga.

W ocenie dziennikarza, mimo kilku niekorzystnych dla pseudoekologów wyroków, państwo wciąż nie radzi sobie z tym problemem i ulega ekologicznej poprawności rodem z Brukseli. Tymczasem, jak podkreśla, wprowadzenie jasnych regulacji w podobnych sprawach byłoby z korzyścią dla wszystkich stron, także ekologów.

Źródło: Rp.pl