Piszczatowska: Premier w garści związkowców Kompanii Węglowej

26 czerwca 2014, 08:20 Energetyka

Pojawił się mocny trop wskazujący na Rosjan jako źródło afery podsłuchowej. Ostatnio rząd mocno wchodzi im w paradę – pisze Puls Biznesu. Czy problemy polskiego górnictwa są wynikiem działania mafii węglowej, która zdaniem dziennikarzy gazety, broniła się przed działaniami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zmierzającymi do ukrócenia nieprawidłowych procederów w handlu węglem w Polsce?

– Tylko prokuratura odpowie na pytanie czy rzeczywiście istnieje mafia węglowa. Doradzałabym jednak daleko idący sceptycyzm jeśli chodzi o interpretowanie kolejnych medialnych rewelacji – przekonuje Justyna Piszczatowska. – W polskim górnictwie węgla kamiennego są problemy, o których wiadomo od wielu lat. Teraz sytuacja się nawarstwia między innymi przez wzrost importu surowca, który utrudnia ratowanie krajowych kopalni. W tej sprawie premier Tusk spotyka się ze związkowcami.

– Jednak pewne patologie w sektorze węglowym nie mogą mieć związku z mafią węglową, nawet jeśli ta istnieje. Koszty wydobycia krajowego surowca rosną mimo spadających cen na zewnątrz. To nie jest tak, że cały świat sprzymierzył się przeciwko Polsce i sprzedaje węgiel po cenach dumpingowych. Po prostu takie są realia rynkowe. Rosną straty, które nie znikną wskutek dofinansowania Kompanii Węglowej – twierdzi dziennikarka WysokieNapiecie.pl. – Sprawa zalewu węgla zza granicy również nie pojawiła się dzisiaj. Importerem węgla netto jesteśmy od 2008 roku. W kolejnych latach zakupy zza granicy rosły, m.in. ze względu na rozbudowę zdolności przeładunkowych polskich portów. Techniczne ograniczenia zmalały po prostu ułatwiły wwóz węgla do kraju.

– Część importu jest Polsce niezbędna. Polskie kopalnie nie są w stanie stworzyć oferty dla małych odbiorców. Mniej więcej połowa tego importu, czyli 5 mln ton rocznie, to przeszkoda dla naszego sektora, ale wiązanie sytuacji górnictwa z nieprawidłowościami przy imporcie to może być szukanie tematu zastępczego. Wygodnie byłoby znaleźć „chłopca do bicia” odpowiedzialnego za cały bałagan, ale nie można tego problemu tak prosto wytłumaczyć – ocenia Piszczatowska. – Owszem, w składach węgla dochodziło do nieprawidłowości. O tym było już wiadomo w zeszłym roku. Z decyzji urzędu antymonopolowego dowiedzieliśmy się, że spółka skladywegla.pl sprzedaje surowiec nieodpowiadający specyfikacji, a klienci dostają produkt gorszy niż mogliby oczekiwać. To są jednak sprawy zbyt małego kalibru, by tłumaczyły wszystkie negatywne zjawiska w polskim górnictwie.

– Jedyne wyjście to urynkowienie sektora. Spółki nie są w stanie w nieskończoność walczyć z ekonomią. Kompania Węglowa ma 700 mln zł złotych strat w 2013 roku plus skumulowane straty z lat poprzednich. W sumie to już ponad 2 mld zł. Nie można tej dziury zasypać podporządkowując wszystkie podmioty dookoła interesom Kompanii – to znaczy zmusić elektrownie do zakupu jej surowca, ograniczyć import zza granicy, itp. Niestety nie pojawia się żaden postulat restrukturyzacji – przyznaje rozmówczyni BiznesAlert.pl. – Rozmowy ze związkowcami się komplikują. Było dla nich niemiłym zaskoczeniem, że prezes Mirosław Taras wyłożył kawę na ławę, oceniając, że ryzyko upadłości nie jest tylko wirtualne. Te słowa to sygnał, że same deklaracje premiera nie wystarczą by uratować Kompanię Węglową.

Czy Premier sprzeciwi się związkowcom? – Można już właściwie powiedzieć, że związkowcy mają dziś rząd „w garści” i nie można wykluczyć, że ich postulaty będą eskalowały. Premier nie jest w stanie sprostać im wszystkim, ale na pewno nie będzie działał przeciw organizacjom pracowniczym. Jeżeli rząd przestanie wspierać Kompanię, ma automatycznie tysiące strajkujących na ulicach i dużo słabszy wynik w wyborach. Dlatego z powodów politycznych pewnie się nie zdecyduje na restrukturyzację. Z drugiej strony udzielenie Kompanii poważnej pomocy finansowej w taki sposób, by nie zakwestionowała jej Bruksela, także będzie próbą pogodzenia ognia z wodą – kończy Justyna Piszczatowska.