Plany zakazu sprzedaży diesli zmuszą Niemcy do działania

16 sierpnia 2017, 14:45 Alert

W ciągu ostatnich miesięcy do Norwegii i Francji w kwestii zakazu sprzedaży samochodów wyposażonych w silniki Diesla dołączyła Wielka Brytania. Rok 2040 może być zatem schyłkiem tak popularnej dziś technologii. Liderem w produkcji samochodów z silnikami wysokoprężnymi są Niemcy i to one będą prawdopodobnie musiały też ugiąć się presji i zrezygnować z dalszej produkcji.

Spaliny. Fot. Wikimedia Commons
Spaliny. Fot. Wikimedia Commons

Na razie przedstawiciele władz kraju (będącego udziałowcem koncernu Volkswagen) nie podają konkretnej daty kiedy miałoby dojść do zmiany w produkcji. Branża motoryzacyjna w Niemczech zatrudnia 800 000 osób, władze nie mogą ryzykować, że pracownicy poczują, że ich pozycja na rynku pracy może zostać zachwiana.

Oskarżenia kierowane pod adresem niemieckich władz w związku z aferą „Dieselgate” pozostają bez komentarza. Angela Merkel nie odnosi się do kolejnych ujawnianych szczegółów, za to mówi, że „przemysł motoryzacyjny musi upewnić się, że błędy, które popełnił są naprawione”. Kanclerz w obecnej sytuacji bardziej martwi się o sytuację klientów chcących za kilka lat sprzedać swoje auta a nie o miliony ludzi, którzy byli narażeni na wdychanie trujących substancji.

Wydaje się, że rząd niemiecki zbyt mocno w swoich komunikatach koncentruje się na przemyśle motoryzacyjnym i kosztach, które będzie musiał ponieść w związku z ograniczeniami możliwości sprzedaży swoich aut w kolejnych krajach.

Według portalu Electrek Niemcy powinny wykorzystać moment i przyspieszyć elektryfikację transportu. Choć już znaczący to jeszcze nie wystarczający spadek kosztów produkcji baterii nie pozwala na zbliżenie cen samochodów elektrycznych ze spalinowymi. Wydaje się, że jak tylko ceny zaczną się zrównywać kierowcy z chęcią zmienią swoje spalinowe auta na elektryczne. Póki co koncerny powinny intensywnie przygotowywać się na lata 2020 i 2025 kiedy to w Europie elektromobilność się upowszechni.

Electrek.co/Agata Rzędowska