Stępiński: Polski atom jak K2 zimą. Nie do zdobycia?

19 kwietnia 2018, 07:31 Read in english Atom

Energetyka jądrowa ma być, według Ministerstwa Energii, jednym ze sposobów na zmniejszenie emisyjności polskiej energetyki i uratowania sektora górniczego. Tymczasem droga do rozstrzygnięcia wydaje się być coraz bardziej kręta i powoli przypomina wspinanie się zimą na himalajski szczyt K2 – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Wspinaczka na K2. Fot. Wikipedia
Wspinaczka na K2. Fot. Wikipedia

Bez atomu nie będzie obniżki emisji

W trakcie ostatniego Ogólnopolskiego Szczytu Energetycznego w Gdańsku jego uczestnicy po raz kolejny usłyszeli o konieczności budowy elektrowni jądrowej, ale w ślad za nimi, po raz kolejny, zabrakło konkretów. Obecny na wydarzeniu minister energii Krzysztof Tchórzewski zwracał uwagę na potrzebę transformacji polskiego sektora energetycznego, którą determinuje m.in. zaostrzająca się polityka energetyczno-klimatyczna Unii Europejskiej, dążąca do dekarbonizacji gospodarek państw członkowskich. W trakcie wystąpienia podkreślał, że bez energetyki jądrowej niemożliwe jest osiągnięcie wskaźnika emisyjności na poziomie 550g/MWh. – Bez atomu tego nie osiągniemy. Aby po roku 2040 udział węgla w miksie spadł znacznie poniżej obecnego poziomu 80 procent, atom powinien się w nim znaleźć – mówił, dodając jednocześnie, że elementem wspierającym transformację energetyczną jest budowa polskiego atomu.

Decyzji nadal nie ma

Tymczasem nadal nie wiadomo, kiedy poznamy ostateczne rozstrzygnięcie w tej sprawie. Terminy były przesuwane wielokrotnie. Według ostatnich zapowiedzi przedstawicieli resortu energii, decyzja w tej sprawie ma zostać podjęta do końca roku, o ile ,,chcemy dotrzymać porozumień z Komisją Europejską”. Z kolei w Gdańsku, dopytywany przez dziennikarzy o bardziej precyzyjną datę, minister Tchórzewski  stwierdził, że powinna zostać podjęta w tym roku, albo wcale. Choć sam wcześniej przyznał, że przez ostatnie dwa lata ,,nie mogliśmy się zdecydować” na atom. Czy jesteśmy już gotowi?

Stępiński: Czy Polska zapali zielone światło dla atomu?

Tym bardziej, że w opublikowanym na początku roku raporcie Najwyższa Izby Kontroli krytycznie odniosła się do realizacji Polskiego Programu Energetyki Jądrowej (PPEJ). Jej zdaniem ,,zabrakło realizacji zadań określonych w PPEJ, związanych z przygotowaniem budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Ministrowie gospodarki, a następnie energii (w latach 2014-2017), posiadając wystarczające argumenty za rozwojem energetyki jądrowej, nie kierowali wniosków do Rady Ministrów o podjęcie strategicznych decyzji w sprawie uruchomienia inwestycji budowy elektrowni jądrowej”. Czy teraz może być inaczej? Według informacji BiznesAlert.pl, 17 kwietnia miało dojść do spotkania, po którym miała zapaść ostateczna decyzja w sprawie losów polskiego atomu. Jednak mogło ono nie rozstrzygnąć tak kluczowych zagadnień, jak znalezienie modelu finansowania, czy dostawcy technologii jądrowych.

Jakóbik: Atomowe przesilenie wiosenne

Polska mogła mieć atom, gdyby nie Sowieci

Nie zmienia to jednak faktu, że, zdaniem ministra Tchórzewskiego, Polska mogłaby mieć atom, gdyby nie komunizm, ,,który odcisnął piętno na naszym miksie energetycznym”. – Dostaliśmy od Związku Sowieckiego energetykę węglową. Pod koniec lat 80. mieliśmy energetykę w 95 procentach opartą na węglu. Zamiast atomu, Stalin wybudował nam Pałac Kultury i Nauki – mówił podczas szczytu w Gdańsku. Dla przypomnienia dodam, że elektrownię w Żarnowcu próbowano bezskutecznie zbudować jeszcze w latach osiemdziesiątych. Natomiast Pałac Kultury i Nauki otwarto w 1955 roku.

Co więcej, według szefa resortu energii, Polska nie dostała elektrowni jądrowej, bo Związek Sowiecki uznał, że jest zbyt niebezpiecznym państwem, gdyż może tę technologię wykorzystać do innych celów. Przypomnę tylko, że blisko rok temu, podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego, minister w podobny sposób tłumaczył się z braku atomu w Polsce. Jednak obecnie to już nie Sowieci są odpowiedzialni za brak atomu w Polsce, lecz brak efektywnych działań naszych decydentów. Od czasu, gdy ostatni żołnierz sowiecki opuścił nasz kraj, minęły 24 lata.

Finansowanie potrzebne od zaraz

Budowa elektrowni jądrowej jest inwestycją kapitałochłonną. Jeszcze w maju ubiegłego roku Ministerstwo Energetyki stwierdziło, że do budowy wspomnianej instalacji potrzebny będzie partner, który dostarczy jedynie technologię. W założeniu miał odpowiadać za dostarczenie technologii oraz za zapewnienie finansowania. W tej ostatniej kwestii resort zaznaczył, że projekt ma być finansowany ze środków krajowych. W podobnym tonie wypowiedział się  minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński, który w kuluarach gdańskiego szczytu przekonywał, że Polskę stać na atom. BiznesAlert.pl opisywał różne wizje finansowania atomu – z udziałem PKN Orlen i Lotosu po fuzji. Potencjalnym inwestorem może zostać Polski Fundusz Rozwoju, co niedawno ogłosił jego prezes – Paweł Borys. Spotkało się to z pozytywnym odbiorem ze strony ministra Tchórzewskiego. Jednakże nawet ich środki mogą okazać się niewystarczające i potrzebna będzie dalsza kwesta na polski atom.

Stępiński: Atom nadal bez decyzji i modelu finansowego

Mogłyby one również pochodzić z kredytów bankowych. Banki jednak z ostrożnością podchodzą do finansowania energetyki, zważywszy na niepewność otoczenia regulacyjnego i jasno określonej strategii energetycznej, której nie ma, podobnie jak decyzji o atomie. Dla inwestorów liczy się przede wszystkim zysk z kapitału, a dla instytucji finansowych pewność spłaty zaciągniętych kredytów. Tym bardziej, że w sierpniu ubiegłego roku minister Tchórzewski mówił, że do 2040 roku za ok. 80 mld złotych powinniśmy wybudować 4,5 GW, choć wcześniej mówiono, że 3 GW mają kosztować 40 – 60 mld. Natomiast w oczekującym na aktualizację Programie Polskiej Energetyki Jądrowej mowa jest o 6 GW za 100 mld zł. Tymczasem, według ostatnich szacunków ministra energii, do 2040 roku nasz kraj chce zbudować bloki o mocy 4,5 – 5 GW, które mają kosztować 70 – 75 mld. W tej sytuacji niepewności trudno oczekiwać pewnego finansowania.

Atom jak K2 zimą

– Zbyt długie niepodejmowanie decyzji kosztuje znacznie więcej niż troszkę nietrafna decyzja – mówił ostatnio minister Tchórzewski. Dotychczasowa formuła relacji z Komisją Europejską w kontekście polityki energetyczno-klimatycznej, oparta na komunikatach i deklaracjach, zaczyna się wyczerpywać. Ten model się sprawdzał się w przeszłości i pozwalał na to, aby Polska kupowała czas na podjęcie decyzji na temat przyszłości energetyki. Czy polski atom okaże się tym, czym dla himalaistów K2 zimą, czyli górą nie do zdobycia?