Sawicki: Mielizny polskiej strategii na COP24  

13 września 2018, 07:30 Energetyka

Forum Ekonomiczne w Krynicy, konferencja o Baltic Pipe i OZE w Kopenhadze oraz ImpactMobility 18 w Katowicach dają sugestie o tym, jakie argumenty przedstawi polska delegacja na szczycie klimatycznym. W jego trakcie sygnatariusze porozumienia paryskiego mają umówić warunki wdrożenia jego postulatów. Polsce trudno będzie przedstawić plan transformacje energetyczną bez busoli w postaci polityki energetycznej – pisze Bartłomiej Sawicki, redaktor BiznesAlert.pl.

COP 24. Fot. BiznesAlert.pl
COP 24. Fot. BiznesAlert.pl

Polska, jako gospodarz Szczytu, na którym państwa członkowie będą debatować o tym, w jaki sposób ograniczyć emisję CO2, aby nie dopuścić do wzrostu globalnej temperatury powyżej 1,5 stopnia C, będzie musiała zmierzyć się falą krytyki w związku ze znacznym udziałem węgla w produkcji energii pierwotnej oraz jedną z najgorszych jakości powietrza w Europie w wyniku zanieczyszczenia z transportu, ogrzewania i energetyki. Argumenty Polski na szczyt stają się coraz bardziej klarowne.

RAPORT z Krynicy: Innowacje na panelach, Ostrołęka i Jamał na językach

Elektromobilność

Podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy w prezentacji planów i projektów stacji ładowania pojazdów elektrycznych dominowały Grupa Tauron oraz Polska Grupa Energetyczna.

Grupa PGE wchodzi na rynek ładowania samochodów elektrycznych w miastach średniej wielkości oraz regionach uzdrowiskowych. Po stacji ładowania w Łodzi, uruchomiono stację w Krynicy Zdroju, a wkrótce kierowcy będą mogli naładować samochody elektryczne również w Siedlcach, Rzeszowie i Lądku Zdroju. Do końca września spółka będzie dysponować łącznie 25 punktami ładowania o całkowitej mocy 344 kW. Paweł Śliwa, wiceprezes zarządu ds. innowacji PGE wspomniał w Krynicy, że spółka ma obecnie 25 stacji, do końca roku będzie ich 50, a do 2020 roku – 200.

Tauron już teraz rozwija ofertę elektromobilną. Oprócz budowy i eksploatacji stacji ładowania, Grupa wprowadza usługę carsharingu dla mieszkańców, przedsiębiorców i turystów odwiedzających Katowice. System 22 terminali złożony z 4 szybkich stacji ładowania (DC) oraz 18 przyspieszonego ładowania (AC) umożliwi komfortowe poruszanie się po Katowicach samochodem elektrycznym. Ta bazowa infrastruktura będzie służyła m.in. do carsharingu. Już jesienią użytkownicy będą mogli wypożyczyć jeden z 20 samochodów dostępnych we flocie operatora. Podczas Impactemobility18 Tauron wspomniał nawet o 25 stacjach, oraz jednej, która ma powstać na krakowskim lotnisku Balice. Ne jest więc wykluczone, że łączna liczba stacji może sięgnąć nawet 30.

W stacje ładowania inwestuje także PKN Orlen. Zakończył postępowanie przetargowe na dostawców 150 stacji ładowania samochodów elektrycznych. W pierwszym etapie pilotażu, do końca 2019 roku, zostanie uruchomionych około 50 ładowarek. Postępowanie przetargowe obejmowało wybór dostawców stacji ładowania o mocy 50, 100 i 150 kW. Co ważne, ładowarki o takiej mocy pozwalają na naładowanie baterii pojazdu do 3/4 jej pojemności w ciągu zaledwie 20- 30 minut.

W trzecim kwartale tego roku Grupa Lotos rozpocznie instalowanie pierwszych 12 stacji ładowania na swoich stacjach benzenowych na trasie między Warszawą i Trójmiastem. Lotos ma w sumie wybrane już 50 lokalizacji pod takie stacje.

Narodowe Centrum Badań i Rozwoju na Forum Ekonomicznym w Krynicy i w Katowicach przekonywało, że dzięki podpisanym już umowom z 25 miastami oraz Aglomeracją Górnośląską, za 2-3 lata po drogach tamtejszych miast będą jeździć polskie autobusy, na które miasta przystępujące do projektu złożyły zamówienia. Chodzi o łącznie 1000 e-busów. Co więcej, prezes NCBiR zdradził w Katowicach, że chociaż obecnie przygotowywany jest autobus elektryczny, to za 10 lat będą projektowane samochody osobowe. NCBiR rusza z drugim programem poświęconym infrastrukturze ładowania w polskich miastach.

Plany spółek oraz ośrodków naukowych wydają się wreszcie konkretne, a zamierzenia przekuwane są w terminy, umowy i zamówienia. To zdaniem spółek efekt przyjęcia ustawy o elektromobilności oraz Funduszu na rzecz Niskoemisyjnego Transportu. W ciągu 10 lat w dzięki Funduszowi i opłacie emisyjnej na rozwój elektromobilności zostanie przeznaczone nawet 10 mld zł. Te środki wykorzysta m.in. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, który przyjął program, finansowania pierwszych 100 strategii rozwoju niskoemisyjnego transportu w miastach i gminach.

Przez najbliższe 10 lat Fundusz zgromadzi w pierwszej puli 4,5 mld zł rozłożone na lata. FNT będzie zasilany opłatą emisyjną w wysokości 80 zł od 1000 litrów paliwa, które trafia na rynek. 15 procent z tych pieniędzy będzie trafiać do NFOŚiGW na elektromobilność. Według szacunków rocznie będzie do dyspozycji ok. 1 mld zł. Będzie więcej, jeśli wzrosną przychody. Program ma ruszyć w pierwszych 2-3 miesiącach tego roku. Najciekawsze projekty gmin będą mogły realizować plany strategii NFOŚiGW. W jej ramach mają być finansowane infrastruktura ładowania i tankowania wodorem oraz zakup niskoemisyjnych autobusów dla transportu publicznego.

Piłka po stronie Komisji Europejskiej

Plany te dotyczą więc stacji ładowania spółek energetycznych i paliwowych oraz stworzenie stref niksoemisjnych lub projektów elektromobilnych przez jednostki rządowe i samorządowe. Plan ma jednak podstawową lukę. U progu wprowadzenia w życie ustawy o elektromobilności pojazd elektryczny miał być cenowo zbliżony (na tyle, na ile to możliwe) do pojazdu spalinowego. Miało temu służyć zwolnienie z akcyzy przy zakupie pojazdu elektrycznego, niwelujące różnice cenową. Chociaż ustawa obowiązuje od lutego to przepis pozostaje martwy. Komisja Europejska musi w takich przypadkach wyrazić zgodę na pomoc publiczną. Nadal nie podjęła takiej decyzji. Czy nadejdzie przed grudniem, aby Polska mogła pokazać światu komplementarny ekosystem elektromobilności, nie tylko na papierze, ale także w rzeczywistości?

Elektromobilność, czyli polska specjalność na COP24 (RELACJA)

Gaz zamiast węgla

Polskie spółki energetyczne promując się poprzez elektromobilność będą narażone na kolejne pytania. Zwolennicy transformacji energetycznej uważają, że auta na prąd powinny być zasilane energią z OZE. W polskich realiach będzie to jednak bardzo trudne, ponieważ spółki w Polsce w różnych proporcjach obciążone są udziałem węgla w wytwarzaniu energii.  Na COP24 będą chciały pokazać, że odchodzą od węgla na rzecz gazu w generacji.

I tak Tauron finalizuje budowę elektrociepłowni w Stalowej Woli razem z PGNiG. Polska Grupa Energetyczna posiadająca niewielkie źródła gazowe, zamierza postawić  trzy bloki parowo – gazowe o łącznej mocy 1500 MW. Pierwsze instalacje w ramach tego planu mają powstać w Województwie Zachodniopomorskim. W ubiegłym roku Komitet Inwestycyjny Grupy PGE wydał rekomendację odnośnie paliwa i technologii dla nowego bloku energetycznego w Elektrowni Dolna Odra. Istotnym graczem na rynku energii elektrycznej staje się także PKN Orlen, który już teraz posiada 1500 MW w blokach parowo – gazowych. Gaz to wciąż paliwo kopalne, ale znacznie mniej emisyjne niż węgiel. Bloki nim opalane emitują poniżej 550g CO2 na Kwh, a więc poziomu granicznego przy udzielaniu zgody na wsparcie nowych jednostek rynkiem mocy, traktowanym przez Komisję Europejską jako pomoc publiczna. Rosnącą role gazu pokazuje także przeprowadzona przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne certyfikacja instalacji w ramach rynku mocy, w której widać udział nowych jednostek gazowych. Jednostki istniejące to 2,28 GW, a planowane – już 4,37 GW.

Do zielonych argumentów po stronie spółek energetycznych warto także zaliczyć morskie farmy wiatrowe. PGE, zgodnie z niskoemisyjnym scenariuszem rozwoju, planuje do 2030 roku mieć morskie farmy wiatrowe o mocy ok. 2500 MW. Na budowę morskiej farmy wiatrowej o mocy około 1000 MW trzeba dziś wydać 12-14 mld zł. PKN Orlen również planuje inwestycje w morską energetykę wiatrową o mocy 1200 MW. Rozpoczęcie procesu inwestycyjnego zaplanowano na 2023 rok. Obecnie Orlen prowadzi prace nad wstępną koncepcją techniczną. W przypadku Taurona, poza deklaracjami o „interesującym kierunku”, na obecnym etapie brakuje konkretów.

Argument, że to gaz pomoże w transformacji energetycznej w Polsce padał na konferencji energetycznej w Kopenhadze, zorganizowanej przez rządy Polski i Danii, a poświęconej projektowi Baltic Pipe, OZE, a szerzej zielonej transformacji. Polska podkreślała, że w ciągu najbliższych 10 lat ograniczy udział węgla w miksie energetycznym o niecałe 30 proc. do poziomu 50 proc. To zdaniem ekspertów za mało, aby spełnić wymogi porozumienia paryskiego oraz rygorystyczne poziomy ograniczenia emisji w UE. W ramach nowych regulacji rynku przyjęto poziom ograniczenia emisji o 40 proc. do 2030 roku. Cele te mają zostać osiągnięte poprzez zapewnienie, że cele krajowe będą spójne z celami UE, a jednocześnie umożliwią poszczególnym krajom elastyczność w dostosowywaniu się do warunków i potrzeb krajowych. Nowe zasady podkreślają znaczenie współpracy regionalnej w opracowywaniu i wdrażaniu polityki energetycznej i klimatycznej.

Cena energii z węgla zmusi do zmian

Kolejny argument przemawiający za tym, że spadek udziału węgla w miksie energetycznym będzie jeszcze głębszy, to cena energii z węgla, która za sprawą rosnących cen uprawnień do emisji CO2 będzie coraz droższa. Tych pozwoleń zgodnie z reformą systemu handlu emisjami będzie coraz mniej na rynku. Cena jednego uprawnienia do emisji CO2 wyniosła już 25 euro, a jeszcze półtora roku temu było to poniżej 10 euro. Już teraz widać tendencję w cenie kontraktowanej na przyszły rok. Dane na Towarowej Giełdzie Energii w Warszawie skłaniają do prognozy 300 złotych za  MWh na 2019 rok. 12 września kosztowała ona poniżej 290 złotych za MWh. Dzień wcześniej cena ta przekroczyła 290 zł.

Przychodzeń: Sądne dni dla spółek obrotu energią

Smog nad COP24

Wreszcie, w zieloną wizję Polski przed COP 24 może uderzyć walka ze smogiem bez widocznych efektów. Rozpoczynający się w październiku okres grzewczy będzie pierwszym, w którym będzie obowiązywać nowe rozporządzenie dotyczące norm jakości palenisk, czyli zakaz sprzedaży kotłów, w których można spalać paliwo najgorszej jakości. Na rynku mają być już obecne tylko te, które spełniają rygorystyczne normy spalania. Problemem wciąż pozostają źródła spalania. Co prawda w lipcu przyjęto ustawę o normach jakości węgla, jednak kluczowe rozporządzenie określające normy surowca wciąż nie zostało opublikowane, a wcześniejsze projekty, zdaniem ekspertów wciąż dopuszczały spalanie węgla gorszej jakości.

Zdaniem Andrzeja Guły w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl, szefa Polskiego Alarmu Smogowego Ministerstwo Energii chce dopuścić” absolutny odpad, który nigdy nie powinien być spalany w domowych paleniskach i w instalacjach poniżej 1 MW, a więc o zawartości popiołu – 28 procent i siarki – 1,8 procent”. Komisja Europejska zgodziła się, by do obrotu miały być dopuszczone wyłącznie sortymenty miałowe o zawartości popiołu poniżej 12 procent i siarki poniżej 1 procenta. Po krytyce projekt ma zostać zmieniony, jednak są już 2 miesiące opóźnienia w stosunku do przyjęcia ustawy, a zakup węgla przed zimą trwa już teraz. Opóźnienie przyjęcia rozporządzenia może skutkować kolejną zimą ze smogiem, także nad Katowicami, co źle wróży realizacji polskich postulatów dotyczących ograniczenia emisji CO2 uwzględniając specyfikę rozwoju poszczególnych gospodarek, tak aby wprowadzając nowe rozwiązania, nie uderzano w gospodarki poszczególnych państw. Bez skutecznych działań w postaci stworzenia „ekosystemu” walki ze smogiem polski plan może trafić na mieliznę.

Polski plan na Szczyt Klimatyczny zawiera elementy, które tworząc całość miałby szansę pokazać „zieloną twarz” Polski. Jednak bez polityki energetycznej będzie to trudne, a tej przed grudniowym szczytem może jeszcze nie być.

Jakóbik: Idzie zima, strategii energetycznej w Krynicy nié ma