Kędzierska: Niecała Polska węglem stoi (REPORTAŻ)

16 maja 2019, 07:31 Energetyka

Chociaż większość naszej energetyki i ciepłownictwa oparte jest na niekorzystnym dla środowiska węglu, istnieją w naszym kraju takie miejsca, gdzie skutecznie udało się od niego całkowicie lub częściowo odejść, nie podnosząc jednocześnie rachunków mieszkańców za prąd i ogrzewanie, a nawet je obniżając. Tych perełek na mapie Polski jest jednak wciąż mało, ale mogą one stanowić przykład dobrych praktyk i pokazywać, że jednak da się żyć bez węgla. Joanna Kędzierska redaktorka BiznesAlert.pl odwiedziła te znajdujące się na Mazowszu i Mazurach, podczas podróży studyjnej zorganizowanej przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska.

Biomasa w Nidzicy. Fot. BiznesAlert.pl
Biomasa w Nidzicy. Fot. BiznesAlert.pl

Płońsk – polska ekologiczna perła w koronie

To niewielkie miasto oddalone jest od stolicy o zaledwie 63 km na północny zachód. Przeważnie mija się je w drodze z Warszawy na Mazury. Okazuje się jednak, że warto się w nim zatrzymać na dłużej, zwłaszcza jeśli szuka się dobrego przykładu na zrównoważony rozwój.

Siedziba Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Płońsku wygląda skromnie, ale nowocześnie. Nie znajdziemy tu śladu węgla, charakterystyczny jest za to wszędzie unoszący się piękny zapach drewna, pochodzący ze zrąbków, czyli odpadów po wycince drzew, którymi zastąpiono miał węglowy. Przed 2008 rokiem, a więc przed modernizacją, był on paliwem dla kotła elektrociepłowni. Nowe urządzenie szwajcarskiej konstrukcji ma moc 2MW i spala biomasę, a cała instalacja kotłowa 10,2 MW w parze wysokoprężnej. Modernizację udało się wykonać dzięki kredytowi z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i wsparciu EkoFunduszu. Dziś już biogazownia, wytwarza ciepło i energię na bazie odpadu pościekowego.

Siedziba Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Płońsku. Fot. BiznesAlert.pl

Siedziba Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Płońsku. Fot. BiznesAlert.pl

Burmistrz miasta Andrzej Pietrasik nie kryje dumy, że jego miastu udaje się całkowicie bezemisyjnie produkować aż 80 procent potrzebnego w Płońsku ciepła, a także i energię na potrzeby przemysłowe i chwali się, że jest ono jedynym takim w Polsce i jednym z niewielu w Europie. Do tego Płońsk sprzedaje swoje limity na giełdzie, bo ich nie wykorzystuje. – Kiedyś tutaj było szaro od dymu, śmierdziało, teren przedsiębiorstwa był czarny, dziś czuć tylko zapach drewna – opisuje Pietrasik, żaląc się, że chociaż jego miasto praktycznie nie produkuje zanieczyszczeń w zimie jakość powietrza nie jest najlepsza, bo nawiewa z sąsiednich gmin, które nie mają tak jak Płońsk ekologicznej biogazowni. A tę sprawdza aż 9 sensorów rozmieszczonych na terenie miasta, bo może się ono pochwalić nie tylko biogazownią, ale i innymi „zielonymi” rozwiązaniami, jako że burmistrzowi ekologia leży na sercu. Stąd pewnie też jego popularność – Pietrasik rządzi miastem nieprzerwanie już szóstą kadencję. – Problemem są samochody, to one produkują dużo zanieczyszczeń, sam jeżdżę do pracy rowerem, namawiam do tego i innych, ludzie starsi jeszcze dają się przekonać, ale młodzi wybierają samochód – żali się. Włodarz Płońska nie ustaje jednak w wysiłkach, żeby przesadzić swoich mieszkańców z samochodów na jednoślady i inne bardziej ekologiczne środki transportu. – W mieście powstaje właśnie 15 km dróg rowerowych, budujemy także obwodnicę, jak również organizujemy komunikację miejską opartą na elektrycznych autobusach. Pojazdy wyjadą na drogi w 2021 roku, a cały koszt projektu wyniesie 60 mln złotych – wymienia.

Burmistrz Płońska. Fot. BiznesAlert.pl

Burmistrz Płońska. Fot. BiznesAlert.pl

Pietrasik zapowiada też rozwój OZE, chciałby zainwestować w onshore i fotowoltaikę, bo jak mówi Płońsk ośmiokrotnie był już liderem w produkcji odnawialnych źródeł na mieszkańca i chce tę pozycję utrzymać, a w ciągu 25 lat miasto nie wydało tak wiele środków na żadną inną dziedzinę życia ile na ekologię.

Słowa te potwierdza wizyta w nowoczesnej biogazowni, gdzie wszystko zostało skonstruowane z wielką pieczołowitością. Jej pracownicy zwracają uwagę, że instalacja składa się z części z całego świata, kocioł jest ze Szwajcarii, a turbina produkcji czeskiej i powstała w Brnie. Chodziło o to, by konstrukcja składała się z jak najwyższej klasy urządzeń. Koniec końców w 93 procentach i tak zbudowana jest z polskich elementów.

Iławskie perpetuum mobile

Z Płońska przenosimy się do położonej w sercu Żuław Iławy, gdzie znajduje się niemal całkowicie samowystarczalna energetycznie oczyszczalnia ścieków. Jest klasycznym przykładem projektu GOZ (gospodarka o obiegu zamkniętym). Chociaż na początku trudno się znaleźć w labiryncie basenów i szklarni, to po krótkim objaśnieniu przez pracowników obiektu okazuje się, że system działa w bardzo prosty sposób. Idea, która mu przyświeca jest jedna – nic ma się nie zmarnować.

Suszarnia. Fot. BiznesAlert.pl

Suszarnia. Fot. BiznesAlert.pl

Oczyszczalnia przyjmuje 6 tys. metrów sześciennych ścieków na dobę, mogłaby i 30, ale ze względu na ich bardzo ciężki ładunek to ilość optymalna. Pochodzą one bowiem nie tylko od mieszkańców Iławy, bowiem 30 procent z nich wysyłają także liczne, okoliczne zakłady drobiarskie, których okolice miasta są zagłębiem. Chociaż mogłoby się wydawać, że ścieki to coś czego każdy chce się jak najszybciej pozbyć, nie jest tak w przypadku iławskiej oczyszczalni, wykorzystującej je na dwa sposoby. Po pierwsze pozyskuje ona z nich biogaz, który pozwala być obiektowi aż w 98 procentach samowystarczalnym, jeśli chodzi o produkcję energii. Oznacza to, że oczyszczalnia praktycznie nie musi kupować prądu z zewnątrz, żeby móc działać. Biogaz produkują aż 3 jednostki kogeneracyjne, jednak w przyszłości ma być ich więcej, tak by obiekt był nie tylko w 100 procentach samowystarczalny, ale jeszcze zarabiał na sprzedaży energii do systemu, czyli stał się istnym perpetuum mobile.

Teren oczyszczalni. Fot. BiznesAlert.pl

Teren oczyszczalni. Fot. BiznesAlert.pl

Jednak po oczyszczeniu ścieków mechanicznie, chemicznie i biologicznie pozostaje nie najlepiej pachnący osad i to w całkiem sporych ilościach. Z nim też nie ma problemu. Oczyszczalnia suszy go w specjalnych, zmechanizowanych suszarniach, przypominających szklarnie, by zmniejszyć ich masę, a potem bardzo chętnie wykorzystują go lokalni rolnicy. Obiekt oddaje go im za darmo. Osad jest bogaty w azot i fosfor więc w znacznym stopniu użyźnia glebę. Ci którzy go używają przyznają, że plony są bogatsze i rosną szybciej. Dyrekcja obiektu zapewnia, że żadne badania nie wykazały szkodliwego wpływu osadu na jakość płodów rolnych. Iławska oczyszczalnia jest więc przykładem na to, że nawet ścieki mogą być ekologiczne. 

Nidzica idzie na rekord szybkości  

To urocze mazurskie miasteczko znane jest przede wszystkim ze swojego pięknego krzyżackiego zamku, zbudowanego w XV wieku. Okazuje się jednak, że jego włodarzom daleko do mroków średniowiecza i postanowili postawić na nowoczesność i ekologię. Nidzica zbudowała kotłownię biomasową w zaledwie 7 miesięcy, bijąc w ten sposób absolutny rekord w skali kraju, jeżeli nie Europy. Obiekt jest nowoczesny i posiada dwa kotły o mocy 2,5 oraz 5 MW wraz z instalacją odzysku ciepła ze spalin o mocy 1,15 MW. Podobnie jak w Płońsku nie poczujemy duszącego dymu, powstającego w wyniku spalania węgla. Wszędzie unosi się przyjemny zapach zrębków, a z komina wydostaje się tylko biała para. Co ciekawe muszą one mieć aż 49 procent wilgotności, żeby nadawały się do palenia. System został skonstruowany tak, że to właśnie para wytwarza ciepło. Zbudowali go Polacy razem z Litwinami. Efektem powstania kotłowni jest nie tylko znacznie czystsze powietrze, ale również o 20 procent niższe rachunki za energię.

Biomasa w Nidzicy. Fot. BiznesAlert.pl

Biomasa w Nidzicy. Fot. BiznesAlert.pl

Burmistrz miasta Jacek Kosmala przyznaje, że gdyby nie one prawdopodobnie trudno byłoby przekonać mieszkańców do tego, że ekologiczna inwestycja jest zasadna. Żali się również, że na razie nie wszystko w Nidzicy może być ekologiczne, ponieważ ma ona poważny problem ze ściekami. – Póki co nie stać mnie na budowę systemu kanalizacji przez co mnóstwo ścieków trafia do pobliskiego jeziora, to ogromne wyzwanie, niestety regulacje ułożone są tak, że nie mam, jak pozyskać środków – tłumaczy Kosmala.

Teren biociepłowni Nidzica. Fot. BiznesAlert.pl

Teren biociepłowni Nidzica. Fot. BiznesAlert.pl

Problemem burmistrza jest za mała liczba potencjalnych przyłączeń do kanalizacji, która nie pozwala mu pozyskać funduszy na budowę kanalizacji. Jednak rzecznik prasowy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska Sławomir Kmiecik pociesza, że jest światełko w tunelu w związku z uruchomieniem przez jego instytucję nowych programów, w tym tego poświęconego gospodarce wodno-ściekowej, który pozwoli pozyskiwać pieniądze na modernizację samorządom i będzie faworyzował mniejsze projekty.

Do Działdowa idzie nowe

Wchodząc na teren działdowskiego przedsiębiorstwa ciepłowniczego w jasnych butach, wychodzi się w czarnych. Na razie króluje tu miał węglowy, ale już niedługo, o czym dobitnie świadczą wykopane wokół ciepłowni rowy. Praca wre, bo już niedługo węgiel zastąpi biomasa. Działdowo buduje swoją pierwszą zeroemisyjną ciepłownię. Po ukończeniu pokryje ona około 40 procent zapotrzebowania miasta na ciepło. Mogłaby więcej, ale część mieszkańców ogrzewa się we własnym zakresie i nie jest podłączona do miejskiego systemu. Jednak nie od razu Rzym zbudowano. Inwestycja i tak będzie oznaczać poważną zmianę dla miasta, bo pozwoli na znacznie efektywniejsze i czyste wytarzanie ciepła. Koszt biociepłowni to niemal 12,9 mln złotych. Część środków (ponad 1,4 mln zł) to kredyt udzielony przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska. Mieszkańcy Działdowa odetchną czystszym powietrzem już w 2022 roku. kiedy inwestycja zostanie ukończona.

Stara elektorociepłownia. Fot. BiznesAlert.pl

Stara elektorociepłownia. Fot. BiznesAlert.pl

Plac budowy w Działdowie. Fot. BiznesAlert.pl

Plac budowy w Działdowie. Fot. BiznesAlert.pl

Materiał powstał w wyniku podróży studyjnej zorganizowanej przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska.