Baca-Pogorzelska: To nieprawda, że kłócimy się ze wszystkimi

23 marca 2018, 07:30 Energetyka

Podczas gdy rząd w ogniu krytyki tłumaczy się z dyplomatycznych wtop z coraz to nowymi państwami w tle, trochę niezauważona, pozostaje poprawa niektórych stosunków. Tak, wiem, to wyjątki potwierdzające regułę, ale warto je odnotować. Takim przykładem jest Litwa – pisze Karolina Baca-Pogorzelska z Dziennika Gazety Prawnej.

Zygimantas Vaiciunas (L) i Krzysztof Tchórzewski (P) / fot. Ministerstwo Energii

Szorstka przyjaźń

Nasze sąsiedzkie stosunki z Litwinami można zwykle określać mianem szorstkiej przyjaźni (i to czasem w wersji optymistycznej). Jednak odnoszę wrażenie, że ostatnio Warszawa znalazła z Wilnem – przynajmniej w kwestiach gospodarczych – wspólny język, choć litewski i polski nijak nie są do siebie podobne. A potwierdzeniem tego wydaje się czwartkowe spotkanie w Brukseli dotyczące synchronizacji sieci państw bałtyckich z sieciami europejskimi (Bałtowie chcą desynchronizacji z systemem rosyjskim, zresztą Rosja i tak grozi im szybszym odcięciem kabla).

„Unia energetyczna: synchronizacja sieci elektroenergetycznej państw bałtyckich z systemem europejskim wzmocni solidarność oraz regionalne bezpieczeństwo dostaw energii” – mogliśmy przeczytać w czwartkowym komunikacie Komisji Europejskiej.

Głowy państw i rządów krajów bałtyckich i Polski spotkały się z przewodniczącym KE Jean-Claude’em Junckerem, aby potwierdzić zaangażowanie na rzecz synchronizacji sieci energetycznych państw bałtyckich z europejskim systemem kontynentalnym do roku 2025. Głowy państw i rządów wezwały do podjęcia wszelkich starań, żeby dotrzymać uzgodnionego harmonogramu dla ministrów, dla operatorów systemów oraz dla ekspertów. Ustaliły, że spotkają się ponownie latem w celu zawarcia porozumienia politycznego w sprawie optymalnego sposobu synchronizacji sieci państw bałtyckich z europejską siecią kontynentalną.

„22 marca 2018 r., podczas spotkania odbywającego się w siedzibie Komisji Europejskiej, przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker wraz z prezydent Litwy Dalią Grybauskaitė, premierem Estonii Jürim Ratasem, premierem Łotwy Mārisem Kučinskisem oraz premierem Polski Mateuszem Morawieckim podkreślili znaczenie procesu synchronizacji jako elementu kluczowego dla fizycznej integracji państw bałtyckich z europejskim kontynentalnym systemem energetycznym, który stanowi ogromny wkład w jedność i bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej. Podkreślili również, że jest to jeden z najbardziej symbolicznych projektów unii energetycznej oraz konkretny wyraz solidarności w ramach bezpieczeństwa energetycznego” – czytamy dalej w komunikacie KE.

Lepszy klimat

Gdy wraz z moim redakcyjnym kolegą Michałem Potockim byłam na rozmowach w Wilnie w listopadzie 2017 r. oraz na przełomie lutego i marca 2018 r. byłam zaskoczona coraz lepszym klimatem – czy to podczas rozmów oficjalnych, czy tych nie oficjalnych. Żeby nie było: litewscy politycy wytykali błędy naszej dyplomacji, spierali się o stan praworządności nad Wisłą etc. Ale gdy przechodziliśmy na tematy gospodarcze, a przede wszystkim właśnie energetyczne sytuacja była zgoła odmienna – nawet off the record, gdy na krytykę łatwiej się zdobyć. Žygimantas Vaičiunas, minister energii Litwy najpierw dziękował ministrowi Piotrowi Naimskiemu za jasne i mocne „nie” dla zakupu prądu z białoruskiej elektrowni atomowej, która powstaje przy litewskiej granicy ok. 40 km od stolicy tego kraju, potem pochwalił współpracę z ministrem energii Krzysztofem Tchórzewskim w sprawie synchronizacji. A wszyscy przecież doskonale pamiętamy, że jeszcze rok temu wydawało się, że będziemy mieć tu sytuację patową.

Nie dość, że Bałtowie nie mogli się dogadać ze sobą w tej sprawie, to osią sporu okazywała się druga nitka LitPolLink, czyli polsko-litewskiego mostu energetycznego. Nie wiem, czy to groźba blackoutu dla Litwy ze strony Rosji szybsza niż się spodziewano poprawiła klimat rozmów, czy może okazało się, że potrafimy się jednak z Litwinami w kwestiach energetycznych dogadać. Chciałabym wierzyć, że to ten drugi powód. Zwłaszcza, że coraz sensowniej brzmi nasz wspólny projekt gazowego połączenia Polska-Litwa, o którym pozytywnie wypowiadają się obie strony. Minister energii Krzysztof Tchórzewski uważa, że warta 558 mln zł budowa rury Polska-Litwa (GIPL) może ruszyć w przyszłym roku. Jak już wspominałam w DGP –  w przyszłym tygodniu możliwa jest na Litwie wizyta w tej sprawie ministra Piotra Naimskiego.

– Mamy niedawną obietnicę wiceministra Piotra Naimskiego, że wkrótce podobne pozwolenia zostaną wydane dla terytorium Polski. Kolejny krok to porozumienia regionalne, nie tylko dwustronne polsko-litewskie, ale też z udziałem Łotwy i Estonii. Pracujemy nad tym. Kolejne miesiące będą pod tym względem bardzo ważne – mówił nam niedawno Žygimantas Vaičiunas. Rolę synchronizacji sieci energetycznych przez Polskę potwierdził nam także Daivis Virbickas, prezes LitGridu, litewskiego operatora sieci energetycznych (rozmowa z nim w poniedziałkowym wydaniu DGP).

Nie bez znaczenia zresztą była też niedawna wizyta premiera Morawieckiego w Wilnie. Dobrze by było, gdyby te pierwsze jaskółki, które może wiosny nie czynią, udało się przetransponować na poprawę relacji z tymi krajami, z którymi dzisiaj mamy problem.