Poprawa: Ropa łupkowa z USA zastąpi tę z Iranu

22 maja 2018, 07:30 Energetyka

Po decyzji Trumpa o wycofaniu się z porozumienia nuklearnego z Iranem, baryłka będzie droższa w krótkim okresie, jednak w średnioterminowej perspektywie ustabilizuje się dzięki ropie z łupków. Projekty te będą coraz bardziej atrakcyjne dzięki cenie ropy wyższej niż jeszcze kilka lat temu  – powiedział w komentarzu dla portalu BiznesAlert.pl Paweł Poprawa, ekspert ds. rynku energii z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Zdaniem Pawła Poprawy rosnąca cena ropy naftowej po decyzji Donalda Trumpa o wycofaniu się USA z porozumienia naftowego będzie oznaczać wzrosty na światowych giełdach, jednak będzie to raczej tendencja krótkotrwała, ponieważ wzrost cen ropy oznaczać będzie jednocześnie wzrost opłacalności projektów łupkowych w USA. – Amerykańska ropa będzie neutralizować efekt sankcji, a surowiec ten będzie jeszcze w większym stopniu eksportowany na inne kontynenty, w tym do Europy. Ten czynnik nie był obecny w 2012 roku, kiedy Amerykanie wprowadzali po raz ostatni sankcje wobec Iranu. Ropa z USA będzie neutralizować ryzyko i pozwoli na optymalizację cen ropy. Na jej wzrost składa się także rychły początek sezonu urlopowego, co tradycyjnie sprzyja wzroście cen surowca – powiedział Poprawa.

Europejskie koncerny naftowe w 2012 roku respektowały sankcje i omijały irańskich sprzedawców. Wynikało to jednak z faktu, że Europa popierała restrykcje. Obecnie jednak kraje europejskie dystansują się od decyzji USA i opowiadają się za kontynuacją respektowania porozumienia nuklearnego. – Nie oznacza to jednak, że europejskie koncerny naftowe, podobnie jak rząd, będą nadal prowadzić interesy z Iranem. Większość koncernów naftowych z europejskim rodowodem będzie respektować decyzję USA, ponieważ same prowadzą działalność za Wielką Wodą, która niejednokrotnie jest jedną z bardziej dochodowych gałęzi ich działalności. Ignorowanie decyzji USA mogłoby się skończyć dla tych firm karami lub innymi obostrzeniami prawnymi – podkreślił Paweł Poprawa.

Jego zdaniem podobnie zachowają się polskie koncerny naftowe: PKN Orlen i Grupa Lotos, a także PGNiG rozważający poszukiwania ropy i gazu w Iranie. Grupa Lotos ocenia, że decyzja prezydenta USA jest dla spółki neutralna, ponieważ nie ma zakontraktowanych dostaw z Iranu. Gdański koncern podkreśla, że realizuje plany zakupów ropy naftowej oraz politykę dywersyfikacji kierunków dostaw w oparciu o cele ekonomiczne i przy uwzględnieniu konkretnych, uwarunkowań na międzynarodowym rynku surowcowym tak argumentuje spółka. PKN Orlen zaś wskazuje, że na bieżąco reaguje na zmiany zachodzące w otoczeniu, zarówno ekonomiczne, jak i geopolityczne, a doświadczenia z lat ubiegłych pokazują, że jej się to udaje. Może więc skupić się na poszukiwaniu nowych rynków lub intensyfikacji dotychczasowych umów, jak np. z Arabią Saudyjską.

PGNiG podał, że rozważa wycofanie się ze współpracy z Iranem w zakresie poszukiwań ropy na złożu Soumar. – Podobnie zachowają się koncerny naftowe, które nie miały podpisanej długoterminowej umowy z Iranem, a dokonywały jedynie zakupów spotowych. Iran był to jedną z alternatyw dla dywersyfikacji surowca dla polskich firm, z lekkim bólem, ale będą jednak musiały one zrezygnować z z dostaw ropy z Iranu. Surowca na rynku jednak nie zabraknie, ponieważ Lotos i PKN Orlen sprowadzają go z Bliskiego Wschodu także z Arabii Saudyjskiej czy Iraku. Dodatkowo na rynku pojawi się jeszcze więcej ropy z USA – zaznaczył ekspert ds. rynku ropy.