Jakóbik: Czy premier Morawiecki przyniesie przełom w energetyce?

8 grudnia 2017, 07:31 Atom

Premier Beata Szydło złożyła dymisję na ręce komitetu politycznego partii rządzącej. Jej następcą ma być Mateusz Morawiecki. Być może uda mu się przełamać impas wokół Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, ale zanim nastanie nowy porządek, sektor energetyczny musi się liczyć z okresem przejściowym i nową karuzelą stanowisk. Nowy porządek może rodzić się w bólu i chaosie – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Mateusz Morawiecki, fot. flickr.com/premierrp

Karuzela kadrowa

Okres niepewności związany z kilkumiesięczną dyskusją o rekonstrukcji rządu wchodzi w nowy etap. Wiadomo już, że nowym premierem zostanie Mateusz Morawiecki, dotychczasowy minister rozwoju i finansów. Nie wiadomo, kto go zastąpi na dotychczasowych stanowiskach. Nie znamy również składu nowego rządu, który może zostać przedstawiony we wtorek 12 grudnia. Niepewność utrzyma się, co najmniej do czasu tych rozstrzygnięć.

Jednak może potrwać dłużej, bo wraz ze zmianą w fotelu premiera i w ministerstwach może nadejść karuzela kadrowa w spółkach skarbu państwa. Warto pamiętać, że partia rządząca jest podzielona na frakcje. W przekonaniu jej aktywistów politycznych wybór Morawieckiego na premiera będzie znaczącym wzmocnieniem jednej z nich, a uderzeniem w grupy skupione wokół ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ministra środowiska Jana Szyszki (środowisko Radio Maryja) i ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Nie wiadomo, jaki będzie wpływ wzmocnienia grupy Morawieckiego na siły zakonu, czyli gwardii prezesa Jarosława Kaczyńskiego z lat dziewięćdziesiątych poprzedniego wieku, jak minister energii Krzysztof Tchórzewski.

Nowy układ sił wymusi nowe konstelacje w spółkach, co w pierwszej kolejności może dotknąć elektroenergetyki. Potencjalnie może przełamać impas wokół Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju autorstwa przyszłego premiera. Zakłada ona zwrot energetyczny w oparciu o odnawialne źródła energii, walkę z zanieczyszczeniem powietrza, rozwój energetyki jądrowej. Do tej pory była koncertem życzeń. Stała się wypadkową interesów różnych resortów, które wpłynęły na jej ostateczny kształt. Najbardziej spektakularną interwencją była próba wykreślenia atomu z dokumentu przez ministra środowiska.

Przełamać impas

Spory ministerstw o energetykę wynikały z różnic w resorcie energii, gdzie ścierały się lobby węglowe i atomowe, oraz między poszczególnymi ministrami, którzy wspierali lobby OZE i biomasowe. Przykładem wymiany ciosów między tymi grupami może być spór o program Czyste Powietrze między resortami rozwoju i energii, albo najpierw zamiana projektu bloku gazowego na węglowy w Grupie Azoty Puławy, a potem zamiana bloku węglowego na gazowy (na powrót) w Elektrowni Dolna Odra należącej do Polskiej Grupy Energetycznej. Najbardziej prominentny przykład to utworzenie ministerstwa energii, które miało być superresortem ale przez grę frakcji musiało pozostawić część kompetencji innym ministerstwom.

Premier Morawiecki może wyjść ponad te podziały i wyznaczyć kierunek rozwoju energetyki, w ten sposób przełamując impas. Aby jednak przełamać podziały, będzie musiał narzucić nowy porządek. Scenariusz „zwycięzca bierze wszystko” niekoniecznie zostanie zaakceptowany przez pozostałe frakcje. Rozczarowanie odwołaniem popularnej premier Beaty Szydło widać w dołach partyjnych oraz mediach związanych z rządzącą opcją polityczną. Prawdopodobnie tylko wsparcie rzeczywistego przywódcy obozu rządzącego, czyli Jarosława Kaczyńskiego, da Morawieckiemu siłę do wprowadzania reform. W energetyce oznaczałoby to przełamanie impasu wokół strategii energetycznej oraz aktualizacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej.

Reformator czy następca?

To okazja do spekulacji na temat powodów wyboru Kaczyńskiego na przekór części partii. Burzy on małą stabilizację, która z punktu widzenia państwa rodziła niepożądaną inercję, ale dla partii oznaczała równowagę sił. Być może chodzi o przyspieszenie reform na półmetku rządu jego partii. Może jednak chodzić także o sukcesję na wypadek, gdyby chciał szybko przejść na emeryturę. Nadal nie ma następcy, który zastąpiłby go na czele partii, na przykład w razie problemów zdrowotnych. Obawy o to są także odczuwalne wśród działaczy partyjnych.

Z punktu widzenia energetyki, a szerzej biznesu, premier Mateusz Morawiecki może potencjalnie przynieść stabilność oczekiwanym reformom na rzecz innowacyjnej i czystej energetyki. Zmiany te jednak musi poprzedzić okres przejściowy, w którym możliwe są różne scenariusze i rośnie ryzyko bolesnego przesilenia w polityce kadrowej. Jeżeli Morawiecki ma przynieść nowy porządek, to będzie się on rodził w bólach. Oznacza to praktycznie, że biznes musi się przygotować na dalszą niestabilność. Zanim inercja w rządzie i spółkach zostanie przełamana, wzmocni się ze względu na oczekiwanie zmian kadrowych i strategicznych w poszczególnych podmiotach. Giełda nazwisk już ruszyła.