Problemy Rosnieftu utrudniają ratowanie rosyjskiego budżetu

14 marca 2016, 08:00 Alert

(Wiedomosti/Wojciech Jakóbik)

Rosyjski rząd kontynuuje przygotowania do prywatyzacji 19,5 procent akcji naftowej spółki Rosnieft. Chce by sprzedaż była maksymalnie korzystna, pomimo negatywnych trendów na rynku. Za akcje powinien otrzymać ponad 600 mld rubli, ale według rozmówców Wiedomosti, będzie trudno znaleźć inwestora, bo Rosnieft ma problemy w dobie taniej ropy i sankcji zachodnich, które obejmują między innymi tę firmę.

Według dziennika brane są pod uwagę trzy opcję. Pierwsza to sprzedaż mniejszej ilości akcji, np. 4 procent. Druga to sprzedaż całego pakietu jednemu inwestorowi, który uzyskałby znaczący wpływ na działalność spółki, ale według Wiedomosti, takiego będzie obecnie trudno znaleźć. Trzecia opcja to sprzedaż obligacji zamiennych. Dają one możliwość zamiany na akcje po ściśle określonym kursie, w zdefiniowanym w umowie terminie. Nie mogą one jednak być emitowane poniżej wartości nominalnej i tutaj problemem będzie dług Rosnieftu z tytułu zakupu TNK-BP. Według Reutersa wartość giełdowa spółki wynosi obecnie 2,6 bln rubli (48.10 mld dolarów). To mniej niż 55 mld dolarów, które Rosnieft musi opłacić za przeprowadzone już w 2013 roku kupno od brytyjskiego BP mniejszej spółki – TNK-BP.

Formalnie jednak dług netto firmy Igora Sieczina wynosił w październiku 2015 roku 24,5 mld dolarów. Jednak jeśli odjąć przedpłaty za dostawy ropy naftowej, dług rośnie do 53,6 mld dolarów. Tak wysoki dług sprawia, że firma co prawda będzie w stanie dalej go spłacać, ale wszelkie obligacje będzie wypuszczać z wysokim procentem. Z tego względu Wiedomosti piszą o możliwości wypuszczenia obligacji przez Rosnieftegaz, czyli spółkę posiadającą większość akcji Rosnieftu, w stu procentach należącą do państwa. Kreml chce zachować prawo do decyzji o tym kiedy zostaną one zamienione na akcje.

Propozycji sprzeciwia się ministerstwo finansów, które wskazuje, że odroczona prywatyzacja, jaką w rzeczywistości byłoby wypuszczenie obligacji zamiennych, przyniosłaby straty zysków z jej tytułu, bo Rosjanie musieliby opłacić procent od obligacji. Oznacza to, że wzrośnie ryzyko niskich wpływów z prywatyzacji Rosnieftu, które i tak jest wysokie ze względu na złą kondycję firmy.

Kluczowe źródło dochodów Rosji jest zagrożone

Do 2035 roku wydobycie ropy naftowej w Rosji może spaść o połowę. Rosyjskie ministerstwo energetyki przyjęło generalny plan rozwoju przemysłu naftowego na nadchodzące dwie dekady. Dziennik Wiedomosti dotarł do jego szkicu.

Plan generalny ma zastąpić obowiązujący obecnie dokument z cezurą 2020 roku, który został przyjęty pięć lat temu. Cena bazowa ma wynieść 80 dolarów za baryłkę ropy Urals w 2020 roku i 97,5 dolarów w 2030 roku.

Ministerstwo ustaliło, że wydobycie z już eksploatowanych pół może zapewnić połowę niezbędnej podaży. Reszta musi pochodzić z nowych złóż, których zasoby zostaną wykorzystane dzięki dalszej eksploracji i rozwoju projektów wydobywczych. W zakresie możliwości sięgnięcia po nowe złoża plan resortu zakłada cztery scenariusze.

Pierwszy jest umiarkowanie korzystny i uwzględnia cenę ropy na poziomie gwarantującym opłacalność poszukiwań, zniesienie sankcji zachodnich nie później niż w 2016 roku i optymalizację obciążeń podatkowych. Drugi to scenariusz bazowy, który przewiduje niskie ceny ropy i podtrzymanie sankcji. Przy uwzględnieniu planów przedstawionych przez firmy naftowe, powinien on pozwolić na utrzymanie obecnego poziomu wydobycia do 2022 roku.

Jest to jednak założenie kontrowersyjne, bo firmy wydobywcze jak Rosnieft i Gazprom Nieft przez sankcje ograniczające dostęp do kapitału oraz technologii, oraz tanią ropę naftową, zamrażają swoje programy poszukiwawcze. Nie zdołały dotąd znaleźć partnerów do projektów nowego wydobycia jak Wankor (najbardziej perspektywiczny projekt Rosnieftu) czy Bażenow (zagłębie łupkowe). Gazprom Nieft planuje zwiększać wydobycie z arktycznego złoża Prirazłomnoje, a w przyszłości uruchomić prace na polu Dolginskoje. Oba złoża znajdują się na szelfie arktycznym.

Na co wskazują Wiedomosti, żaden ze scenariuszy nie bierze pod uwagę wzrostu wydobycia ropy w porównaniu z 2015 rokiem. W wypadku utrzymania sankcji i niskich cen ropy Rosja spodziewa się jednak spadku wydobycia do 2035 roku, który ma wtedy sięgnąć w zależności od scenariusza od 1,2 do aż 46 procent. Wydobycie ma spadać ze względu na wyczerpywanie istniejących zasobów i niekorzystne otoczenie podatkowe. Ma za to rosnąć wydobycie kondensatu gazowego, w zależności od scenariusza o od 37 do 74 procent.

Rosjanie nie spodziewają się wzrostu zapotrzebowania na ropę w kraju, ale liczą na większe zakupy Chińczyków, którzy do 2035 powinni zwiększyć zamówienia o od 1,8 do 2,2 razy, czyli o 90-110 mln ton.

Eksport produktów ropopochodnych ma się rozwijać szczególnie w zakresie paliwa diesla. Problemem będzie jednak konkurencja z USA i Bliskiego Wschodu, która obniży ceny a razem z nimi marżę dla rosyjskich firm, które będą musiały walczyć o rynek.

Ministerstwo energetyki proponuje, aby firmy państwowe pomogły rozwijać wydobycie, któremu grozi znaczny spadek, a co za tym idzie możliwy jest istotny spadek dochodów do budżetu rosyjskiego, w ponad 70 procentach zależnego od sprzedaży węglowodorów. Resort zaleca rozdanie prywatnym firmom koncesji poszukiwawczych na szelfie arktycznym, poluzowanie regulacji na ich korzyść i preferencyjne akcyzy na paliwo.

Zgodnie z cyklami ekonomicznymi okres taniej ropy, jak to bywało w historii, także tym razem zostanie zakończony. Jeżeli potrwa dłużej niż dwa lata, a Rosja pozostanie w izolacji, może zakończyć się problemami z utrzymaniem reżimu Władimira Putina. Jeżeli potrwa krócej, a Rosjanie wyjdą z izolacji, Putin wyjdzie z kryzysu obronną ręką.

Więcej: Putin ma dwa lata, których nie zamierza zmarnować