Prosument w Smart City – szansa czy mrzonka? (FELIETON)

26 kwietnia 2019, 07:31 Energetyka

O tym jak rozwijać Odnawialne Źródła Energii w miastach przyszłości piszą Konrad Janiszewski, Piotr Kleinschmidt, Anna Kozubal, Damian Marczak, Krzysztof Szczęśniak i Aleksandra Węgrzyn, uczestnicy VIII edycji Akademii Energii organizowanej przez Fundację im. Lesława A. Pagi pod patronatem BiznesAlert.pl.

Ambitne plany unijne napędzają zmiany w systemach energetycznych w Europie. Transformacje energetyczne dążą przede wszystkim do zwiększenia mocy zainstalowanej z OZE, a co za tym idzie – również decentralizacji tych systemów. Taka decentralizacja pozwala na większe zaangażowanie obywateli w energetykę. Coraz bardziej powszechne stają się rozwiązania prosumenckie, szczególnie na wsiach i w małych miejscowościach. Dzieje się tak dlatego, że najbardziej powszechną mikroinstalacją OZE są panele fotowoltaiczne montowane na dachach. Tu zatem przewagę mają ci, którzy posiadają swój własny dach, czyli na przykład mieszkańcy domów jednorodzinnych.

Czy jednak jest możliwe, by prosumentami mogli zostać także mieszkańcy miast, w większości mieszkający w blokach? Na ten moment brakuje takich rozwiązań systemowych, jednak my podczas Akademii Energii, podjęliśmy próbę opracowania kilku pomysłów, które idą z pomocą osobom, które chciałyby zostać prosumentami w miastach.

Dachy budynków miast to ogromne powierzchnie, które mogłyby zostać zagospodarowane jako lokalizacje instalacji fotowoltaicznych. W Warszawie znajduje się blisko 1 mln mieszkań, będących częścią około 100 tys. budynków mieszkalnych. Umieszczając na każdym dachu 10 modułów fotowoltaicznych o mocy 300 W otrzymalibyśmy łączny potencjał bliski 300 MW. Na koniec 2018 roku łączna moc mikroinstalacji fotowoltaicznych w Polsce wynosiła natomiast 339,5 MW. Mając na uwadze powyższe, pierwsze rozwiązanie, nazwane przez nas współdzieleniem dachu, skupia się przede wszystkim na ułatwieniu zagospodarowania tych przestrzeni.

Współdzielenie dachu

Koncepcja współdzielenia dachu polegałaby na dzierżawie powierzchni dachu bloku pod budowę farmy fotowoltaicznej. Wydzierżawiającym w takim przypadku byłaby wspólnota mieszkaniowa, dzierżawcą natomiast inwestor planujący budowę farmy. Korzyścią dla inwestora byłby niższy koszt dzierżawy powierzchni dachów niż dzierżawy takiej samej powierzchni zlokalizowanej na gruncie. Korzyścią dla mieszkańców bloku byłyby obniżone opłaty mieszkaniowe, potocznie zwane czynszem. Obniżka wynikałaby oczywiście z opłat, jakie wspólnota otrzymywałaby z tytułu dzierżawy. Aby takie rozwiązanie było atrakcyjne dla inwestorów, musiałaby zostać im umożliwiona agregacja kilku instalacji zlokalizowanych na różnych dachach bloków w jedną wirtualną elektrownię. Byłaby ona układem wzajemnie powiązanych jednostek wytwórczych, sieci teleinformatycznych oraz systemu zarządzania. Z punktu widzenia systemu elektroenergetycznego wirtualna elektrownia stanowiłaby zamkniętą sterowalną jednostkę. Nasz pomysł zakłada, że taka elektrownia mogłaby brać udział w aukcyjnym systemie wsparcia lub sprzedawać całą wyprodukowaną energię na zasadach w pełni rynkowych. Inwestor, a więc właściciel takiej elektrowni, miałby dokładnie takie same uprawnienia jak właściciel tradycyjnej farmy wybudowanej na gruncie.

W obecnym stanie prawnym realizacja takiego przedsięwzięcia byłaby trudna nie tylko ze względu na niejasny status wirtualnych elektrowni w Polsce, lecz także kłopotliwy byłby sam proces decyzyjny ze strony wspólnoty. Korzystna byłaby zatem zmiana przepisów, która pozwoliłaby w przypadku takich inwestycji na zawarcie umowy, nawet jeżeli zgodę wyrazi określony, ale mniejszościowy odsetek właścicieli lokali, o ile pozostali współwłaściciele nie przedstawią uzasadnionych powodów do odmowy – np. innych planów co do tej części budynku.

Innym rozwiązaniem, które od samego początku pozwoliłoby uniknąć wskazanych problemów jest wprowadzenie obowiązku montażu paneli fotowoltaicznych na określonych (np. kryterium powierzchni lub ilości lokali) nowo budowanych wielorodzinnych budynkach mieszkalnych. Dla instalacji takiej, podobnie jak dla wspólnoty powoływany byłby zarządca (przedsiębiorstwo energetyczne), który zajmowałby się eksploatacją oraz utrzymaniem paneli.

 Współdzielenie paneli, czyli tzw. wirtualny prosument

 Drugim z naszych rozwiązań umożliwiających działalność prosumencką mieszkańcom miast, głównie bloków, jest mechanizm rozliczeń nazwany przez nas wirtualnym prosumentem. Idea jego działania opiera się na obowiązującym mechanizmie wsparcia dla prosumentów polegającym na systemie opustów, a w zasadzie jest jedynie jego rozszerzeniem.

Przypomnijmy pokrótce w jaki sposób rozliczani są obecni prosumenci. Nadwyżki wyprodukowanej przez nich energii, względem bieżącego jej zużycia, wprowadzane są do sieci elektroenergetycznej. Następnie są oni uprawnieni do odbioru 70 procent, bądź 80 procent (instalacje o mocy nie większej niż 10 kW) tejże energii w ciągu 365 dni. Oznacza to, że w danym okresie rozliczeniowym ilość energii pobranej z sieci przez prosumenta jest bilansowana z ilością wprowadzoną przez niego do sieci (przy uwzględnieniu wspomnianych  70 procent lub 80 procent możliwej do odebrania wyprodukowanej energii). Przykładowo, jeśli w danym okresie rozliczeniowym prosument, którego instalacja ma moc nie większą niż 10 kW, wprowadził do sieci 1000 kWh, a pobrał z niej w tym okresie 1000 kWh, zostanie obciążony rachunkiem za zużycie 200 kWh. Jak widać na podanym przykładzie prosument miał niejako do dyspozycji 800 kWh, które obniżało jego rachunki. Idea naszego rozwiązania z wirtualnym prosumentem polega na tym, by te 800 kWh mogło być podzielone pomiędzy większą ilość podmiotów, zlokalizowanych w różnych miejscach.

Nadwyżki energii wprowadzonej do sieci przez tradycyjnego prosumenta byłyby dzielone i przypisywane do jego rachunku oraz do rachunku wirtualnego prosumenta. Wirtualny prosument partycypowałby natomiast w kosztach budowy instalacji. Kluczową kwestią byłaby umowa zawarta pomiędzy prosumentem a wirtualnym prosumentem. Musiałaby określać ona przede wszystkim udział stron w kosztach budowy instalacji, ilość nadwyżek energii wprowadzonych do sieci przynależną do każdej ze stron, a także szereg rozwiązań w przypadku wystąpienia pewnych nietypowych sytuacji. Umowa pomiędzy stronami mogłaby być zawarta maksymalnie na okres 15 lat z racji tego, że tyle wynosi właśnie mechanizm rozliczania prosumentów oparty o opusty, a formalnym właścicielem instalacji przez cały okres jej eksploatacji byłby tradycyjny prosument.

Zdajemy sobie sprawę, iż paradygmatem prosumentyzmu jest produkcja energii w pobliżu jej zużycia, dlatego konieczne jest wprowadzenie ograniczenia co do maksymalnej odległości pomiędzy prosumentem a wirtualnym prosumentem. Przedstawione rozwiązanie wymagałoby nieznacznych zmian w prawie, natomiast pod względem technicznym nie byłyby potrzebne żadne dodatkowe modyfikacje. Ciężar dodatkowej pracy spadłby jedynie na podmioty dokonujące rozliczeń. Korzyści z wprowadzenia takiego mechanizmu to przede wszystkim umożliwienie korzystania z energetyki odnawialnej podmiotom, które nie mają możliwości by zamontować instalację fotowoltaiczną w miejscu swojego zamieszkania, niższe jednostkowe koszty inwestycyjne dla inwestorów wynikające z budowy większych instalacji, a także poprawa stanu środowiska dla każdego z nas.

Przedstawione przez nas rozwiązania przyczyniłyby się do wzrostu ilości odnawialnych źródeł w kraju oraz przede wszystkim ułatwiłyby działalność o charakterze prosumenckim w miastach. Oparte są one jednak w dużej mierze na współpracy wewnątrz lokalnych społeczności. Czy jesteśmy na to fotowi?

Artykuł opublikowany w ramach partnerstwa medialnego BiznesAlert.pl i Akademii Energii.