Pryska wiara w porozumienie naftowe. Ropa tanieje

24 kwietnia 2017, 06:15 Alert

Cena ropy naftowej na światowych rynkach spadła pod koniec zeszłego roku do poziomu niewidzianego od prawie 2 miesięcy. Rynek coraz mniej wierzy w skuteczność porozumienia naftowego, mimo że poszczególne kraje, takie jak Arabia Saudyjska, starają się ograniczyć poziom wydobycia surowca. Plany państw grupy OPEC oraz krajów spoza kartelu, które zobowiązały się do ograniczenia wydobycia ropy od początku 2017 roku, krzyżują amerykańskie koncerny, które zwiększają wydobycie ropy z łupków.

Jak podaje Financial Times, cena amerykańskiej ropy naftowej – West Texas spadła pod koniec ubiegłego tygodnia poniżej 50 dol. za baryłkę. Wartość surowca oscylowała w granicach niewiele ponad 49 dol. Cena ropy typu Brent wynosiła 51,75 dol. Ceny obu gatunków ropy spadły o ok. 7 proc. w porównaniu z cenami z początku marca.

Od momentu zawarcia przez kraje grupy OPEC porozumienia naftowego dotyczącego ograniczenia wydobycia ropy, w celu obniżenia jej podaży i w efekcie podniesienia cen, wartość surowca wzrosła o ok. 10 dol. za baryłkę. Państwa grupy OPEC spodziewały się jednak większego efektu, proporcjonalnie do wysiłku jakie włożyły w zmniejszenie wydobycia. Stosunkowo nieznaczne podwyższenie cen ropy nie spowodowało znaczącego wzrostu przypływu dochodów do budżetów naftowych krajów. Cena surowca na poziomie ok. 50 dol. za baryłkę pozwoliła zaś na uatrakcyjnienie niektórych złóż ropy łupkowej w USA, które przy cenie poniżej 40 dol. nie były atrakcyjne dla firm naftowych. Te zaś czekały z ich eksploatacją na wzrost ceny ropy, udoskonalając jednocześnie technologie łupkowe pozwalające na optymalizację kosztów.

Jak wynika z danych opublikowanych przez jedną z firm serwisowych w USA, Baker Hughes, liczba aktywnych wiertnic zwiększyła się 14 tydzień z rzędu. Ich liczba wynosiła na dzień 21 kwietnia 688, co jest najwyższym poziomem od kwietnia 2015 roku.

Analitycy Goldman Sachs twierdzą jednak, że ubiegłotygodniowe spadki cen ropy to kwestia techniczna, a nie sygnał podaży czy popytu. Eksperci obawiają się, że efekt amerykańskiej ropy łupkowej może osłabić zapał krajów OPEC oraz tych spoza kartelu do wypełniania zapisów porozumienia naftowego. Ich zdaniem jeśli Rosja zdecyduje się zmniejszyć posiadane i tak w nadmiarze zapasy ropy, to może to doprowadzić do „najgorszej zapaści cenowej w tym pokoleniu”.

Gracze na amerykańskiej giełdzie Wall Street twierdzą jednak, że przyszłość cen ropy naftowej wynika z wypadkowej kilku czynników, takich jak niepewność co do popytu na ropę w Azji, czy aktywność funduszy hedgingowych, które zmniejszają zakłady na wyższe ceny ropy naftowej. – Te czynniki łączą się ze sobą, wywierając presję na cenę ropy – uważa rozmówca Financial Times’a.

Dane Baker Hughes zostały opublikowane w czasie, kiedy pojawiły się informacje, że amerykańskie zapasy surowca (pierwszy raz od lutego) ponownie rosną. Skłoniło to analityków do obaw o przyszłość popytu na ropę.

Minister energetyki Arabii Saudyjskiej Khalid al-Falih dał do zrozumienia, że jego kraj będzie dążyć do przedłużenia obowiązywania porozumienia naftowego przez kolejne miesiące, ale podkreślił, że nie wejdzie w układ, jeżeli inne kraje nie będą go przestrzegać. Aktualne porozumienie wygasa w połowie tego roku. Zdaniem Stephena Brennocka, z firmy brokerskiej PVM, ostatnie próby rozmów dotyczące porozumienia okazały się bezowocne.

Inni analitycy wzywają do cierpliwości. Ich zdaniem popyt i podaż ropy powinina się zbalansować jeszcze w tym roku. Citigroup uważa zaś, że amerykański sektor naftowy jest nadal na zakręcie, a amerykańskie i światowe zapasy nadal będą się zmniejszać, nawet jeśli sektor łupkowy ponownie się rozwinie.

Financial Times/Bartłomiej Sawicki

investing.com

Jakóbik: Pułapka cenowa na rynku ropy