Przybył: Partnerzy w biznesie muszą być wiarygodni

22 lipca 2013, 14:00 Drogi

KOMENTARZ

Roman Przybył,

Prezes Zarządu Trakcja S.A.

Poszukując partnerów biznesowych, np. podwykonawców, bierzemy pod uwagę czy mają kompetencje, czy są w stanie wykonać daną usługę, w jakiej cenie, w jakim terminie i czy są rzetelni, czyli czy wywiązują się ze zobowiązań. To spora ilość kryteriów, ale ich spełnienie zmniejsza ryzyko niewykonania kontraktu.

Niestety administracja publiczna w znakomitej większości z tych kryteriów wybiera tylko jeden: cenę. Pozostałe są pomijane lub ewentualnie brane pod uwagę w dalszej kolejności. Efekty widać w branży budowlanej: modernizacja infrastruktury przy okazji organizacji Euro 2012 zamiast stać się dla sektora wykonawców możliwością rozwoju rynku, okazała się być źródłem gigantycznych kłopotów. Wiele projektów zakończyło się spektakularnymi bankructwami wykonawców, zwolnieniami pracowników i opuszczonymi placami budów.

Jak w takim razie pogodzić potrzebę zapewnienia odpowiedniej jakości, ale też jak najniższej ceny? Projekty są przecież prowadzone z pieniędzy podatników, więc cena musi być istotnym kryterium.

Odpowiedzią jest przede wszystkim prekwalifikacja. Jest to proces, w którym firmy, które chcą wziąć udział w przetargu muszą udowodnić, że są w stanie poradzić sobie z realizacją projektu, czyli posiadają odpowiednie środki finansowe, techniczne oraz doświadczenie.

Prekwalifikacja jest szczególnie ważna tam, gdzie skala projektów jest duża, czyli przy budowie lub modernizacji szlaków kolejowych, czym zajmuje się Trakcja. Skala prowadzonych projektów jest ogromna: niektóre kontrakty opiewają na ponad 1 mld zł. Do prac na torach wymagany jest specjalistyczny sprzęt – pociąg do kładzenia podkładów kolejowych to koszt kilkudziesięciu milionów euro, a nawet mając środki na jego zakup nie da się go kupić od ręki. Takich urządzeń jest niewiele na rynku, nie czekają gotowe na nabywcę, a żeby mogły wjechać na tory muszą zdobyć odpowiednie homologacje urzędów kolejowych.

Również pracownicy muszą mieć bardzo specyficzne kompetencje: prace są prowadzone na szlakach kolejowych, gdzie najczęściej po sąsiednim torze odbywa się ruch z prędkością 130 km/h. Do tego typu prac potrzebni są ludzie z odpowiednimi uprawnieniami i doświadczeniem. Wystarczy w procesie prekwalifikacji zapytać ile takich osób firma zatrudnia, czy posiada odpowiedni, homologowany sprzęt i do składania ofert dopuścić tylko te przedsiębiorstwa, które posiadają odpowiednie zasoby.

Grupa Trakcja uczestniczy już w drugim przetargu organizowanym przez PKP Polskie Linie Kolejowe, w którym ma miejsce procedura prekwalifikacji. Jak widać sektor kolejowy nie chce podążać śladami sektora drogowego, gdzie w przetargach startowało po kilkanaście konsorcjów, ale w efekcie wiele projektów zostało niedokończonych. Dzięki prekwalifikacji w przetargach PKP PLK z kilkunastu zainteresowanych udziałem konsorcjów, do składania ofert zostało zaproszonych mniej niż połowa. Zdecydowanie ilość została zastąpiona przez jakość.

Druga kwestia to odrzucanie rażąco niskiej ceny. Jako firma często zlecamy pewne prace podwykonawcom. Wiemy ile możemy wydać na dany zakres robót o określonych parametrach technicznych, ale pamiętamy o tym, że w naszej branży ok. 70% wartości projektu to koszt materiałów budowlanych. Jeżeli podwykonawca deklaruje, że wykona roboty za mniej niż 50% założonego przez nas budżetu, to wiemy, że jest to niemożliwe. Ostatnio w ten sposób odrzucona została jedna z ofert na remont trasy Armii Krajowej w stolicy – jedno z konsorcjów deklarowało, że przeprowadzi remont za połowę założonej kwoty. Jako menedżer z trzydziestoletnim doświadczeniem wiem, że nie jest to możliwe.

Czy prekwalifikacja wykonawców i odrzucanie rażąco niskich ofert spowodują, że wszystkie projekty będą z sukcesem kończone, a wykonawcy przestaną bankrutować, z powodu zbyt niskich ofert? Pewnie nie, ale są to narzędzia, które w większości przypadków pozwolą wybrać najbardziej wiarygodnych wykonawców.