Qatargas: Bez dostaw LNG nie będzie bezpieczeństwa energetycznego w Europie

3 sierpnia 2015, 08:40 Energetyka

KOMENTARZ

Tankowiec LNG firmy Qatargas

Bernard Luka Baraka

Ekspert produkcji ropy i gazu

Koordynator kontraktów Qatargas Operating Company Ltd.

LNG jest energentem odpowiadającym aktualnym i perspektywicznym potrzebom rynku globalnego, bardzo ważnym dla bezpieczeństwa zaopatrzenia w gaz, jako surowiec energetyczny. Czyli bardzo atrakcyjnym dla państw europejskich dążących do dywersyfikacji dostaw gazu. Obecnie na rynek europejski prawie 80 proc. Importu tego surowca pochodzi z Rosji i z Norwegii. Import LNG do Europy stanowi tylko 6,5 – 7 proc. całego przywozu europejskiego. Jednak w skali globalnej te proporcje są zupełnie inne, handel gazem skroplonym stanowi 28 proc. światowych obrotów tym surowcem, obecny 10 procentowy udział LNG w globalnym zużyciu gazu w ciągu najbliższych 3 – 4 lat zwiększy się do 40 proc.

W Europie koniecznością jest zwiększenie dostaw LNG do państw Europy Wschodniej, Środkowej oraz Południowowschodniej. Takie państwa jak Bośnia I Hercegowina, Serbia, Węgry, Bułgaria, Czarnogóra, Słowenia, Austria i znaczna część Włoch są wręcz uzależnione geopolitycznie od rosyjskiego gazu i utrzymywanie nadal tego stanu jest dużym zagrożeniem. Z takiej perspektywy musimy patrzeć na terminale LNG, zarówno ten w Polsce, jak i na projekt Adria LNG. Stanowią wejścia/wyjścia Korytarza Gazowego Północ-Południe.

Projekt terminala LNG musi przede wszystkim odpowiadać potrzebom rynku i przemysłu.

Posłużę się przykładem chorwackiego terminala, który naturalnie znam najlepiej. W Chorwacji ani zwykły rozsądek, ani doświadczenie rynkowe nie potwierdzają, że obecne prace nad projektem terminala LNG idą w dobrym kierunku.  Nie ma żadnego sensu określać najpierw zdolność regazyfikacji i pojemność zbiorników terminala, a dopiero potem ogłaszać przetarg publiczny na zakup gazu skroplonego. Skutek jest taki, że mamy w Chorwacji zaprojektowaną pojemność 6 mln m3, a oficjalne zainteresowanie przyszłych nabywców wynosi 4 mld m3. Moim zdaniem, jeśli rynek wykazuje zainteresowanie mniejsze niż zaprojektowana pojemność – należy skorygować projekt.  Jeśli takiej korekty nie będzie – inwestycja nie zamknie się finansowo. Nie można wykluczyć, że po ostatecznym zaprojektowaniu terminala, zainteresowanie przyszłych nabywców będzie większe niż przewidziana pojemność. Stąd wynika, że projekt musi być wielowariantowy. Do tego moim zdaniem projekt terminala na Krku ma dość dużo jeszcze technicznych rozwiązań, które należy poprawić. Bez tego trudno go będzie zrealizować.

Tymczasem dla Chorwacji czas ucieka, konkurencja nie śpi. W Trieście terminal o przepustowości 8 mld m3 realizuje doświadczona firma włoska Enagas, a na małym odcinku wybrzeża dwa terminale LNG będą niepotrzebnie konkurować z sobą.  Amerykanie doradzają nam, aby zrezygnować z koncepcji terminala lądowego. Uważam, że mają rację.  Chorwacja powinna wybrać tańszą opcję, z tzw. technologią FSRU (Floating Storage & Regasification Unit – jednostka pływająca transportująca i regazyfikująca gaz) i na mniejszą pojemność gazu. Technologia FSRU ma jeszcze jedną zaletę – pozwala na rozpoczęcie prac w ciągu dwóch – trzech lat, gdy terminal lądowy potrzebuje na to pięciu lat przy znacznie wyższych kosztach inwestycyjnych. Jednocześnie mamy obecnie dobrą porę na inwestycje, rynek  gazu ma duże rezerwy, spadają ceny surowca, więc należy się spodziewać, że w perspektywie czeka nas wzrost. Jeśli szybko zakończy się realizacja terminalu na wyspie Krk, Chorwacja zyska bezpieczeństwo dostaw.

Jednak uważam, że Chorwacja nie powinna stać się energetycznym hubem dystrybucyjnym gazu. Powinna się stać dużym producentem energii elektrycznej z gazu dla sieci europejskiej. Połączone inwestycje – Terminal LNG i duża elektrownia gazowa – to jest bardzo atrakcyjne, najlepsze rozwiązanie. Terminal zyskałby wielkiego i stabilnego odbiorcę gazu. Jednocześnie  wytwarzanie energii z gazu ma w Europie ogromne perspektywy.

I jeszcze jeden wątek, związany z terminalem LNG na Krku. Chorwacja ma dużą kadrę specjalistów w tej branży. W Europie i na Bliskim Wschodzie około jednej czwartej kadry kierowniczej i specjalistycznej w przemyśle LNG to Chorwaci.

My tego wszystkiego nie bierzemy pod uwagę, nasz stosunek do projektu terminala LNG obecnie jest rentierski i reaktywny, a powinien być operatywny i proaktywny. To znaczy, że czekamy na sponsorów i inwestycję, a nie robimy nic, aby inwestycja była dobrze pomyślana i wysoko opłacalna. Nie widzę chorwackiej strategii dla terminala LNG. A powinna ona polegać na tym, że będziemy sprawnie realizować projekt, przynoszący korzyści i państwu i inwestorom. Problem bierze się stąd, że Chorwacja szuka inwestora, a powinna szukać partnera.