RAPORT: Atom znów na stole. Czy Polska podoła?

19 sierpnia 2017, 07:30 Alert

Temat budowy polskiej elektrowni jądrowej wraca na nagłówki gazet. Chociaż oficjalnie plan postawienia atomówki nad Wisłą jest nadal w mocy, to oficjalnej decyzji o tym kiedy ma powstać nadal nie ma.

Kiedy decyzja?

Dyskusję o polskim atomie wznowił artykuł Dziennika Gazety Prawnej autorstwa Karoliny Bacy-Pogorzelskiej, autorki BiznesAlert.pl, na temat rzekomej decyzji o tym, że decyzja została już podjęta, a elektrownię być może zbuduje francuska Areva. – Budowa reaktora o mocy 1000 MW to koszt ok. 16 mld zł, ale minister energii Krzysztof Tchórzewski wykluczył finansowanie z budżetu państwa oraz kontrakty różnicowe – pisze Baca-Pogorzelska.

Doniesienia DGP zdementował minister energii Krzysztof Tchórzewski. – Wielokrotnie już podkreślałem – a dziś robię to po raz kolejny – że budowa elektrowni jądrowej w Polsce to jeden ze scenariuszy rozwoju polskiej energetyki i polskiego miksu energetycznego, który poważnie rozważamy w ME. Jednocześnie podkreślam, że do tej pory nie została podjęta ostateczna decyzja w tej sprawie – podkreślił.

Decyzja o budowie elektrowni jądrowej ma zostać podjęta przed ogłoszeniem aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2030 roku zapowiedzianym na wrzesień tego roku. To w tym dokumencie znajdzie się rozpiska miksu energetycznego na nadchodzące lata. Nadal nie wiadomo, czy znajdzie się tam miejsce dla atomu.

Ile pieniędzy trzeba wydać? 

– Jeśli pójdziemy w kierunku elektrowni jądrowej, to nie będzie mechanizmu różnicowego, tylko będzie finansowanie na budżet, czyli angażuje się środki, a cena energii nie jest elementem spłaty. W ten sposób z kredytu może być co najwyżej 50 proc. kosztów budowy – powiedział innym razem minister Tchórzewski.

O tym jak działa kontrakt różnicowy opowiedział na łamach BiznesAlert.pl prof. Andrzej Strupczewski. – Kontrakt różnicowy, a dokładniej kontrakt różnicy kursowej (kontrakt CFD; ang. contract for difference) – to jest kontrakt pomiędzy dwiema stronami (sprzedającym i kupującym), w którym zakłada się, że sprzedający zapłaci różnicę między aktualną wartością (w dniu wykonania kontraktu) ściśle określonych aktywów, a ich wartością w dniu zawarcia kontraktu (jeśli różnica jest ujemna, to różnicę płaci kupujący sprzedającemu) – tłumaczy naukowiec. Polacy chcą jednak skorzystać ze środków w budżecie.

– Zmiana polega jednak na tym, że nie będzie to przetarg zintegrowany, a wiec taki, w którym dostawca będzie mógł przygotować, sfinansować, wybudować i operować. Paradoksalnie jest to najdroższy z możliwych wariantów – powiedział w wywiadzie dla BiznesAlert.pl wiceminister energii Andrzej Piotrowski.

– Do 2040 roku powinniśmy wybudować 4,5 GW. Jest to koszt około 80 mld złotych. Jest to suma niebagatelna. Do 2030 roku powinniśmy wybudować 1,5 tys. mW. Z punktu widzenia energetyki, koszt budowy elektrowni jądrowej jest bardzo duży – ocenił 17 sierpnia minister Tchórzewski.

W nadal obowiązującym Programie Polskiej Energetyki Jądrowej znajduje się zapis o 6000 MW za 100 mld zł. Oznaczałoby to, że dwie elektrownie po dwa reaktory kosztować będą 100 mld zł, czyli 25 mld za reaktor. Być może zatem jeden obiekt w dekadę można zatem zbudować za 2,5 mld zł rocznie. Jeśli jednak, zgodnie z innymi danymi przytoczonymi przez resort energii, elektrownia kosztuje 40-60 mld zł to w dekadę trzeba będzie wygospodarować co roku 4-6 mld z budżetu. Koszty zależą jednak od ilości reaktorów, kształtu kontraktu i wybranej technologii.

Skąd wziąć technologię?

– W ostatnim czasie wiceminister energii Andrzej Piotrowski odbył wiele spotkań z potencjalnymi dostawcami technologii ze Stanów Zjednoczonych, Korei Południowej oraz Francji. Wcześniej wśród potencjalnych kierunków pozyskania technologii przedstawiciele resortu energii wskazywali także na Kanadę, Japonię oraz Chiny – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Na decyzję wpłyną doniesienia z frontu budowy nowych elektrowni jądrowych. Jak informowaliśmy w BiznesAlert.pl, technologia EPR (European Pressurized Reactor – Europejski Reaktor Ciśnieniowy) rozwinięta przez francuskie firmy Areva i EDF, oraz niemiecki Siemens nie zawsze się sprawdza. Obiekty tego typu (Olkiluoto 3 w Finlandii, Flamanville 3 we Francji) notują opóźnienia przy realizacji z powodu rosnących kosztów. Jednak według planów reaktory EPR 1 i 2 w Elektrowni Taishan w Chinach mają powstać w 46 miesięcy, zgodnie z terminarzem i budżetem.

Dowodem na to, że atomówki można budować bez opóźnień i eskalacji kosztów mogą być reaktory typu ABWR (Advanced Boiling Water Reactor – Zaawansowany Reaktor Wodny Wrzący) powstałe w Japonii. Reaktory jądrowe nr 6 i 7 wybudowane przez konsorcjum Hitachi-GE w elektrowni Kashiwazaki-Kariwa zostały wybudowane zgodnie z założeniami czasowymi i terminarzem ustalonym przed rozpoczęciem budowy. Ich konstrukcja zajęła około 3 lata – 37 miesięcy w przypadku szóstki i 38 w przypadku siódemki. Podobnie było w elektrowniach Hamaoka (reaktor nr 5, 43 miesiące) i Shika (reaktor nr 2, 42 miesiące). Japończycy liczą na to, że podobnie będzie przy trwających budowach: trzeciego reaktora w Shimane (plan to 41 miesięcy) i pierwszego w Ohma (planowo 42 miesiące).

#BAwJaponii

Okazją do zebrania tych danych była wizyta studyjna BiznesAlert.pl w Japonii. Jej owocem była seria tekstów z hasztagiem #BAwJaponii autorstwa Wojciecha Jakóbika. Można się z nich dowiedzieć, że:

Dyskusja na temat polskiej energetyki jądrowej będzie trwać. Jesienią należy spodziewać się jej rozstrzygnięcia. Jeżeli państwo polskie chce udźwignąć tak ambitny megaprojekt, musi na poważnie wziąć się do pracy.