Raport: Droga ropa może podbić ceny paliw

21 czerwca 2018, 17:00 Energetyka

Od ponad pół roku na światowych rynkach cena ropy naftowej zwyżkuje. Tylko na londyńskiej giełdzie ICE jej baryłka jest już wyceniana na 76-78 dol. za baryłkę, czyli o ok. 20 proc. więcej niż w grudniu ub. roku. Notowania surowca zapewne nie wyhamują, przez co za polskich odbiorców może czekać podwyżka cen paliw. Instytut Polityki Energetycznej im. Ignacego Łukasiewicza wyjaśnia dlaczego – piszą Stanisław Gędek, Anna Kucharska i Mariusz Ruszel w raporcie Instytutu Polityki Energetycznej im. Ignacego Łukasiewicza.

Na wszystkich liczących się giełdach ropa naftowa w dostawach na najbliższe miesiące jest najwyższa od lat. W Nowym Jorku za baryłkę ropy West Texas Intermediate jej dostawcy muszą już płacić po 66,02 dol., a w Londynie za odmianę Brent nawet 77,24 dol. To odpowiednio o 6,8 i 10,8 więcej niż w lutym. Coraz droższy surowiec jest też na Międzynarodowej Giełdzie Energii w Szanghaju,  gdzie jego cena dobiła już do 473,4 juanów (ok. 73,9 dol.) za baryłkę. W dużej mierze za wzrost notowań ropy naftowej odpowiada sytuacja geopolityczna. 

Ropa drożeje przez sytuację na świecie

Długofalowo na wahania cen ropy wpływa sytuacja w Wenezueli. Jeszcze dwa lata temu była ona największym wydobywcą surowca na świecie z jego dzienną produkcją na poziomie ponad 2,1 mln baryłek (mb/d). Od kilku lat kraj jednak pogrąża się w kryzysie gospodarczym, politycznym i humanitarnym, co spowodowało spadek tamtejszej podaży ropy do poziomu 1,1 mb/d. W efekcie Wenezuela przestała wywiązywać się ze swoich zobowiązań eksportowych. Dodatkowo jest ona odcięta od pomocy zagranicznej i zmaga się z sankcjami ze strony USA. Zdaniem Międzynarodowej Agencji Energetycznej w kolejnych miesiącach nie uda się zatrzymać trendu spadkowego i jeszcze w tym roku Wenezuela będzie produkować mniej niż 1 mln baryłek dziennie. 

Na cenach ropy odbija się też sytuacja w Libii. W marcu doszło do wstrzymana produkcji na największych tym kraju polach naftowych Sharara oraz El-Feel, przez co kraj popadł problemy z utrzymaniem obecnego poziomu eksportu surowca wynoszącego ok. 1 mb/d. Dodatkowo w Libii od dłuższego czasu nasila się aktywność organizacji terrorystycznych, które w lutym próbowały wysadzić pole naftowe Dhara, a miesiąc temu przeprowadziły udany zamach na siedzibę komisji wyborczej w Trypolisie. Rosnące w tym kraju napięcie polityczne może spowodować, że w przyszłości Libia zmniejszy eksport ropy, co spowoduje spadek jej podaży na światowych rynkach.

Na notowania ropy wpływa też polityka Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie. W kwietniu jej ceny na londyńskiej giełdzie na kilka dni poszybowały o blisko 10 proc. w górę (do ówczesnego poziomu 72,9 dol. za baryłkę), po tym jak prezydent Donald Trump zapowiedział odwetowe uderzenie w Syrię. Miało być one odpowiedzią na przypisywany Damaszkowi atak z użyciem broni chemicznej. W ten sposób inwestorzy dali wyraz obawom o bezpieczeństwo eksportu ropy z Iraku, gdyż surowiec z tego kraju jest przesyłany m.in. właśnie przez terytorium Syrii. Sytuację geopolityczną w regionie dodatkowo skomplikowała decyzja prezydenta Donalda Trumpa, który w połowie maja 2018 r. ogłosił przeniesienie amerykańskiej ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy. Stawia to pod znakiem zapytania stabilność dostaw ropy z całego Bliskiego Wschodu.

W maju ceny ropy na światowych giełdach podbiła decyzja prezydenta Donalda Trumpa o ponownym nałożeniu sankcji na Iran. Kraj ten jest trzecim po Arabii Saudyjskiej i Iraku największym producentem surowca w OPEC, eksportującym dziennie 2,5 mln jego baryłek i zaspakajającym w ten sposób ok. 3 proc. światowej konsumpcji. W skutek sankcji dzienna produkcja surowca w Iranie może jednak spaść nawet do 1 mln baryłek, co zachwiałoby światową koniunkturą. Reala groźna wycofania z rynku takiej ilości surowca spowodowała, że ceny ropy wzrosły do poziomu powyżej 79 dol., czyli najwyższego od listopada 2014 r. W niedługim czasie przekroczą zaś zapewne barierę 80 dol., gdyż Trump zapowiedział też, że sankcje obejmą również inne kraje utrzymujące z Iranem wymianę handlową. Zniechęci to największych europejskich importerów do kupowania tamtejszej ropy.

Na sytuacji geopolitycznej tracą mocarstwa i państwa OPEC. Od września 2017 r. do końca kwietnia produkcja ropy przez kartel spadła poniżej ustalonego przez nie minimum, do poziomu 31,9 mb/d, czyli o 2,4 proc. W efekcie na światowym rynku maleje nadpodaż surowca, a zapotrzebowanie krajów na jego dostawy rośnie. Powodem jest coraz szybszy wzrost gospodarczy największych gospodarek, w tym głównie krajów UE, Chin i USA, które już naciskają kraje OPEC na zwiększenie produkcji ropy. Byłaby to obecnie jedyna szansa na obniżenie jej cen.

Drożejąca ropa uderzy w odbiorców gazu

Coraz wyższe notowania ropy z czasem odbiją się na cenach gazu dostarczanego do odbiorców końcowych. W zeszłym roku za granicą Polska kupiła łączne 13,7 mld m3. Z tej liczby większą cześć gazu (9,6 mld m3) odebrano  z kierunku wschodniego w ramach obowiązującego do końca 2022 r. tzw. kontraktu jamalskiego. Tymczasem określona w nim formuła uzależnia cenę za rosyjski gaz od stawek na rynku ropy z ostatnich 6-9 miesięcy. Na podobnych zasadach określona jest też cena surowca w zawartym w 2009 r. na 25 lat tzw. kontrakcie katarskim z Qatargas. W jego ramach Polska odbiera rocznie przez terminal LNG w Świnoujściu 1,35 mld m3 LNG. Oznacza to, że już perspektywie kilku miesięcy obecne ceny ropy zostaną uwzględnione w rachunkach za gaz wystawionych przez rosyjski koncern.

Drożeje  gaz, który PGNiG kupuje na europejskich giełdach. Spółka nabywa go od państw unijnych w ramach tzw. obrotu wewnątrzwspólnotowego. Tymczasem jego średnia cena przez ostatnie 9 miesięcy systematycznie wzrasta. O ile jeszcze w III kwartale 2017 r. wynosiła ona 68,47 zł/MWh, a trzy miesiące później 73,89 zł/MWh, o tyle w już I kwartale tego roku było to 84,72 zł/MWh. Negatywny trend cenowy na gazowym rynku transakcji bieżących utrzymuje się. W ciągu ostatniego miesiąca na wszystkich najważniejszych giełdach surowca (Gaspool, NCG, TTF, TGE oraz CEGH), jego ceny za MWh osiągnęły poziom ok. 100 zł wobec ok. 85 zł w pierwszej połowie kwietnia.

Źródło: Instytut Polityki Energetycznej im. Ignacego Łukasiewicza