RAPORT: Elektromobilność czyli rewolucja napędzana węglem

10 grudnia 2016, 08:45 Energia elektryczna

Na początku czerwca br. wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki zapowiedział przygotowanie przez rząd, we współpracy z Ministerstwem Energii, Planu Rozwoju Elektromobilności w Polsce. Program rozwoju elektromobilności ma być jednym z podstawowych elementów Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Wykorzystując już istniejące w kraju warunki oraz stwarzając przyjazne otoczenie i możliwości inwestycyjne, polski rząd dzięki wdrożeniu pojazdów elektrycznych planuje pobudzić innowacyjność i jednocześnie zwiększyć zużycie energii elektrycznej w Polsce.

Ramy programowe

Ministerstwo Energii opracowało projekt „Plan Rozwoju Elektromobilności w Polsce”. Jest on jednym z trzech elementów przygotowanego w ministerstwie „Planu na rzecz Czystego Transportu”, na który składają się również „Krajowe ramy polityki rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych” oraz „Fundusz Niskoemisyjnego Transportu”. Konsultacje społeczne tego projektu zakończyły się w połowie listopada. Zdaniem resortu za jego realizacją stoi kilka czynników, które warunkują rozwój polskiej gospodarki, w tym motoryzacji i energetyki. Pozwoli on również w pewnym zakresie ograniczyć wysoki poziom emisji wynikający z użytkowania samochodów spalinowych, szczególnie w miastach. Zdaniem resortu energii segment samochodów elektrycznych pozwoli na szybkie wykreowanie nowych rozwiązań i wypromowanie nowych podmiotów. Jednocześnie ministerstwo przypomina, że Unia Europejska rozważa przyjęcie uregulowań, które będą sprzyjać pojazdom napędzanym elektrycznie kosztem silników spalinowych. Niektóre miasta zachodniej Europy rozważają wprowadzenie lub już wprowadziły zakaz wjazdu samochód spalinowych do centrów miast. Coraz więcej państw rozpatruje także wprowadzenie w perspektywie najbliższych lat zakazu rejestracji tego typu pojazdów. Holandia oraz Norwegia już zaczęły prowadzić wewnętrzne dyskusje na temat ograniczenia sprzedaży samochodów spalinowych po 2025 roku. Jak podkreśla ME do 2020 roku pojawią się regulacje unijne, które uczynią z pojazdów elektrycznych (także z hybryd) realną alternatywę dla pojazdów spalinowych.

Cele elektromobilności:

  • Wzrost zapotrzebowania na energię jako efekt rozwoju elektromobilności oraz 1 mln aut elektrycznych w Polsce do 2025 r. będą wiązały się z wygenerowaniem dodatkowego popytu na energię na poziomie 4,3 TWh rocznie, co zapewni sektorowi dodatkowe 20 mld zł ze sprzedaży energii. Pozyskane w ten sposób środki Ministerstwo Energii planuje przeznaczyć na poprawę konkurencyjności podmiotów działających na polskim rynku. Jeśli podkreślimy, że polski rząd zakłada rozwój energetyki konwencjonalnej w oparciu o węgiel, eksperci podkreślają, że elektromobilność będzie napędzana węglem. Choć warto pamiętać, że modernizacja polskich bloków węglowych przewiduje znaczące ograniczenie emisji CO2 dzięki wysokosprawnym instalacjom spalania.
    Elektrombilność ma także pomóc nie tylko w wytwarzaniu energii, ale również w bilansowaniu oraz stabilizacji jej przesyłu.
  • Ministerstwo zakłada, że ożywienie branży samochodów elektrycznych da impuls do dalszego rozwoju także sektorowi magazynowania energii. Akumulatory samochodowe mają w przyszłości umożliwić traktowanie pojazdów elektrycznych jak zasobników energii, które oddają energię w momencie szczytowego zapotrzebowania i ładują się w tzw. dolinie nocnej. Jak podkreśla wiceminister energii Michał Kurtyka, bateria elektryczna po wyjęciu z pojazdu traci wiele na swojej jakości. W ten sposób istnieją możliwości wykorzystania tego produktu na dwa sposoby. Mają one pozwolić na stabilizację sieci elektroenergetycznych w momencie największego poboru energii. – Przede wszystkim chodzi tu o sieci niskiego i średniego napięcia, ponieważ tam jest najwięcej wyzwań związanych z faktem, że czerpią one energię z małych źródeł wytwórczych. Umożliwi to także większą optymalizację po stronie użytkownika końcowego i wprowadzenie mechanizmów zarządzania popytem. Na poziomie na którym stabilizacja sieci jest konieczna, magazyny znajdą swoje zastosowanie – argumentuje wiceminister energii.
  • Dzięki elektromobilności Ministerstwo Energii chce zwiększyć niezależność polskiego transportu i gospodarki od importowej w 97 proc. ropy naftowej. Oznaczać to będzie, że auta spalinowe zasilane produktami naftowymi zastąpimy pojazdami elektrycznymi, a energia będzie pochodzić głównie z polskiego węgla. Jak podkreśla ministerstwo, Polska jest samowystarczalna w zakresie zaopatrzenia w energię elektryczną. Postawienie na elektromobilność jest z tej perspektywy wyborem strategicznym, poprawiającym nasze bezpieczeństwo, nie tylko energetyczne.
  • Elektromobilność ma także poprawić stan i jakość powietrza w Polsce. W niektórych miastach istotna część zanieczyszczeń pochodzi z sektora transportu, na przykład w Warszawie, gdzie ma on największy wpływ na jakość powietrza. Jak przypomina resort, 63 proc. skażeń bierze się właśnie z tego sektora.

Trzy etapy rozwoju elektromobilności

Rynek pojazdów elektrycznych w Polsce znajduje się na początkowym etapie. Brakuje u nas infrastruktury ładowania, a sprzedaż samych pojazdów jest na bardzo niskim poziomie. Przejście do kolejnej fazy rozwoju rynku będzie wymagało stworzenia warunków do zmiany w wielu obszarach. Ministerstwo Energii zakłada, że pierwszy etap, w latach 2016-2018, będzie miał charakter przygotowawczy. Wdrożone programy pilotażowe skierują zainteresowanie społeczne na elektromobilność, co rozpocznie proces niezbędnych zmian w świadomości społecznej. Ministerstwo chce także wprowadzić zachęty do zakupu pojazdów indywidualnych, firmowych lub publicznych. W ten sposób zamierza wykreować rynek, co ma przełożyć się na intensyfikację działań w zakresie budowy infrastruktury oraz rozwoju przemysłu elektromobilności. W tym okresie ma powstać pierwszy prototyp pojazdu dostosowanego do potrzeb polskiego i europejskiego rynku. Stworzone zostaną warunki rozwoju elektromobilności po stronie regulacyjnej. Zakres niezbędnych zmian w prawie doprecyzowany zostanie w „Krajowych ramach polityki rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych”, których przyjęcie przez rząd spodziewane jest pod koniec 2016 roku.

W drugim etapie, w latach 2019-2020, przygotowane wcześniej pilotażowe projekty mają wejść do produkcji. Powstanie katalog dobrych praktyk komunikacji społecznej w zakresie elektromobilności. W wybranych aglomeracjach Ministerstwo Energii zakłada uruchomienie wspólnej infrastruktury zasilania pojazdów elektrycznych i napędzanych gazem ziemnym, wykorzystując w ten sposób potencjał tych dwóch źródeł zasilania. Zintensyfikowane zostaną zachęty do zakupu pojazdów elektrycznych. Uruchomiona zostanie produkcja krótkich serii aut elektrycznych na podstawie opracowanych wcześniej prototypów.

Ostatni etap, przypadający na lata 2020-2025, ma na celu popularyzację zarówno wdrożonej wcześniej infrastruktury, jak i samych pojazdów elektrycznych. Polski przemysł ma wytwarzać wysokiej jakości podzespoły do aut elektrycznych, produkować te pojazdy oraz niezbędne do rozwoju elektromobilności oprzyrządowanie i infrastrukturę.

Wyzwania

Prawdziwym wyzwaniem w procesie rozwoju elektromobilności będzie stworzenie warunków do zdynamizowania rynku oraz wykreowanie popytu na samochody elektryczne. Przekonywanie do tego rodzaju pojazdów poprzez argument poprawy jakości powietrza nie wystarczy. Elektromobilność musi się opłacać, a by tak się stało Ministerstwo Energii chce wprowadzić system zachęt. Planowane jest zwolnienie pojazdów elektrycznych z VAT i akcyzy. Do przemyślenia tego pomysłu zachęca jednak Ministerstwo Finansów, sceptycznie nastawione do takich rozwiązań, które będą skutkować uszczupleniem dochodów państwa. Ponadto resort w przedstawionej opinii do projektu elektromobilności wątpi w możliwość wynegocjowania z KE takiego zwolnienia. Wymagałoby to zmian w ustawie o VAT, a także, co znacznie trudniejsze, przemodelowania przepisów w unijnej dyrektywie dotyczącej tego podatku. Co więcej zdaniem resortu finansów, zwolnienie z VAT zachwiałoby konkurencyjnością na rynku wspólnotowym. Ministerstwo twierdzi, że przy obecnej stawce akcyzy – 3,1 proc. oszczędność wynikająca z zakupu drogiego pojazdu byłaby mała, duża natomiast byłaby strata dla budżetu, na straży którego stoi MF. Zakładając, że do 2025 roku udałoby się wypromować elektromobilność na polskich drogach (co przełożyłoby się na ok. 1 mln takich pojazdów), strata dla państwa oscylowałaby w graniach 500 mln zł. Podobnie Ministerstwo Finansów wypowiada się o zwolnieniach dla stacji ładowania pojazdów. Zdaniem strażników polskiego budżetu stratne byłyby samorządy.

Polskie spółki energetyczne, widząc światowy trend oraz dostrzegając fakt, że polski rząd chce położyć szczególny nacisk na elektromobilność, szykują grunt pod rozwój tego sektora w Polsce. PGE, Tauron, Energa i Enea stworzyły spółkę ElectroMobilityPoland (EMP). Jej celem ma być stworzenie podstaw do rozwoju elektromobilności, a nie budowa prototypu i uruchomienie masowej produkcji samochodów elektrycznych, jak podawano we wtorek. Zadaniem spółki ma być stworzenie podstaw ekonomiczno-organizacyjnych, technologicznych i naukowych do kreacji i rozwoju elektromobilności w Polsce. – Działalność spółki ma stymulować rozwój rynku pojazdów elektrycznych i rynków powiązanych, umożliwić polskim przedsiębiorcom konkurowanie na rynku unijnym i światowym, co powinno przynieść korzyści ekonomiczne, społeczne i ekologiczne dla gospodarki kraju, podnosząc konkurencyjność krajowych przedsiębiorców – argumentowały zainteresowane strony we wrześniu, kiedy otrzymano zgodę UOKiK-u na koncentracje. Spółki podkreślają jednak, że wbrew wcześniejszym informacjom nie będą one odpowiedzialne za produkcję pierwszego w Polsce samochodu elektrycznego.

W październiku minister energii zapowiedział ogłoszenie konkursu na karoserię pierwszego polskiego samochodu elektrycznego. Prototyp pojazdu ma być gotowy w 2017 roku, a jego cena ma wynosić maksymalnie 70 tys. zł. Pojazd w co najmniej 60 proc. składać się będzie z polskich części. Jak na niewielki samochód elektryczny kwota ok. 70 tys. zł to znaczący wydatek, choć jego zaletą maja być koszty użytkowania. Minister Tchórzewski zakłada, że koszt przejechania stukilometrowego odcinka wahałby się między 2 a 4 zł. Szef resortu dodał, że samochód przeznaczony byłby przede wszystkim dla osób, które będą dysponowały miejscem parkingowym z możliwością ładowania, i którym jedno ładowanie wystarczy na okres ok. trzech dni. Wielką zaletą takiego pojazdu byłby – zdaniem ministra – niski koszt przejechania stukilometrowego odcinka (2-4 zł). To ambitne plany, których realizacja nie będzie jednak łatwa ze względu na liczne przeszkody, które mogą wszystko zniweczyć. Pierwszym krokiem ma być ustawa, a proces konsultacji tego projektu to prawdziwy test i zmierzenie się z rzeczywistością, zwłaszcza finansową, o czym mówił resort finansów.

Elektromobilność zacznie się w Polsce od autobusów elektrycznych

Ministerstwo Rozwoju kooperujące z Ministerstwem Energii w zakresie elektromobilności poszukiwało takiego sektora polskiej gospodarki, który jednoczyłby swoje potrzeby z dobrze rozwiniętą branżą krajowego rynku. Synergia wyzwań jakimi są: innowacyjność, niskoemisyjność, poprawa komfortu życia w aglomeracjach miejskich w połączeniu z już istniejącą branżą motoryzacyjną nakierowała polski rząd na rozwój elektromobilności, a w węższym zakresie – autobusów elektrycznych. Jak wynika z informacji Ministerstwa Rozwoju, polska branża motoryzacyjna to ponad 2700 firm, z których przeszło trzy czwarte to mikroprzedsiębiorstwa zatrudniające poniżej 10 osób. Duże firmy odpowiadają jednak za większość przychodów i nakładów na badania i rozwój.

Wartość nakładów na badania i rozwój w przemyśle motoryzacyjnym wzrosła ze 187 milionów zł w 2012 roku do 427 milionów złotych w roku 2013, co odpowiada ok. 0,03 proc. PKB. Dzięki temu w latach 2011-2013 przedsiębiorstwa z branży motoryzacyjnej były piątą najbardziej innowacyjną gałęzią gospodarki. Przemysł motoryzacyjny odpowiadał w roku 2014 za 12 proc. całego polskiego eksportu. Pomiędzy rokiem 2010 a 2014 wartość eksportu wzrosła z 70,4 do 78,7 miliardów złotych, a więc o 12 proc.

Jak podkreśla koordynator projektu e-Busów, wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz, w „Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju” określono 5 filarów wzrostu gospodarczego Polski. Pierwszym z nich jest reindustrializacja. Program e-Bus jest jednym z ważnych elementów tego filaru. W Europie produkuje się ok. 35 tys. autobusów rocznie. Polska jest drugim co do wielkości producentem z roczną produkcją na poziomie ok. 4 tys. autobusów. Obok rodzimych firm takich jak: Solaris, Solbus, Autosan, w Polsce działają MAN, Volvo i Scania. Dobrze rozwinięty sektor motoryzacyjny w postaci licznych zakładów produkujących w większym stopniu podzespoły, ale także samochody ciężarowe i autobusy, to zdaniem rządu idealne pole do wdrożenia innowacji, modernizacji gospodarki, ograniczenia emisji oraz stabilizacji systemu energetycznego. Ten ostatni aspekt ma wypełnić się dwojako. Po pierwsze polskie samochody elektryczne mają zwiększyć zapotrzebowanie w Polsce na energię elektryczną, co ma się przełożyć na wzrost zysków dla polskich spółek energetycznych, które inwestują w nowoczesne bloki węglowe. Po drugie baterie w pojazdach energetycznych po wyjęciu ich z wyeksploatowanych maszyn mają służyć jako stabilizator sieci przesyłowych w czasie największego zapotrzebowania na energię elektryczną w środku dnia.

Równie istotny w tym aspekcie jest rozwój polskiej innowacyjności, której elektromobilność ma być motorem napędowym. Pod względem technologicznym problemem jest bateria elektryczna. Ministerstwo Rozwoju, poprzez stymulowanie branży motoryzacyjnej, liczne nowe placówki naukowo-badawcze oraz zaplecze naukowe, zamierza dokonać przełomu w magazynowaniu energii. – Chcemy osiągnąć efekt skali, dlatego zdecydowaliśmy się na położenie takiego akcentu w „Planie na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”. Nowy model zamówień publicznych na tego typu projekty chcemy przetestować w NCBiR. Dokonaliśmy zmian w prawie zamówień publicznych, które dają szanse na rozwój. Jednym z pierwszych testów będą zamówienia publiczne związane z rozwojem e-Busów – podkreśliła wiceminister rozwoju podczas jednej z konferencji dotyczącej samochodów elektrycznych.

Elektromobilność to nie przyszłość, to teraźniejszość

Elektromobilność w Polsce powoli zaczyna się rozpędzać. Na początku jednak, ze względu na relatywnie większe koszty, ciężar zaszczepiania tej idei biorą na siebie samorządy oraz państwo, które dzięki unijnym programom operacyjnym ma środki finansowe na stymulowanie tego procesu.

Polskie aglomeracje wyrażają zainteresowanie tym programem. Wynika to z kilku czynników. Po pierwsze miasta wymieniają wyeksploatowany już tabor autobusów, a wsparcie ze strony funduszy unijnych pozwala na dofinansowanie takich inwestycji. Finalnie oznacza to, że miasto nie straciło, wybierając autobusy elektryczne kosztem spalinowych. Po drugie rośnie także społeczna presja ze strony coraz bardziej świadomych mieszkańców, którzy domagają się poprawy komfortu życia w miastach, w tym ograniczenia emisji spalin. Pula środków, jaka jest dostępna w całej unijnej perspektywie na lata 2014-2020, rozdzielona jest na poszczególne projekty. W działaniach rozwoju publicznego transportu zbiorowego w miastach, w ramach POIiŚ 2014-2020, łączna kwota dofinansowania UE zarezerwowana na projekty związane z zakupem autobusów niskoemisyjnych wynosi ponad 906 mln zł. Miasta i operatorzy zbiorowego transportu publicznego mogą składać wnioski o dotację do końca 2016 r. Poziom tego dofinansowania zależy od szczegółowych założeń poszczególnych projektów. Może on sięgać nawet 75 proc.

Całkowite koszty inwestycji w ramach tych projektów wynoszą 1,6 mld zł. W tym przedsięwzięciu udział bierze 11 miast. Każde z nich ma własny projekt. Dla przykładu Zielona Góra chce wymienić 60 proc. taboru na pojazdy elektryczne. Oczywiście na początkowym etapie wiąże się to z wysokimi kosztami wejścia. Jednak z biegiem czasu koszty jednostkowe będą coraz niższe, co pozwoli na szersze zastosowanie takich rozwiązań. To jest dla nas bardzo ważny moment. Jeśli nie będziemy aspirować do klubu tych, którzy chcą technologicznie wyprzedzać obowiązujące na świecie standardy, zostaniemy w tyle, zamiast wytyczać własne trendy rozwoju. Szansą na uczestnictwo w wyścigu technologicznym jest rozwijanie innowacji w oparciu o ideę źródeł niskoemisyjnych. Ma ona zapewnić komfort mieszkańcom i zmniejszyć negatywny wpływ na środowisko, szczególnie w miastach. Polska ma szansę na uczestnictwo w tym wyścigu technologicznym, także dzięki wsparciu funduszy UE – argumentował w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Przemysław Gorgol, dyrektor Centrum Unijnych Projektów Transportowych.

Podsumowanie

Podsumowując wszystkie aspekty związane z elektromobilnością w Polsce, nasuwa się konkluzja, że samochód elektryczny nie jest celem a środkiem, który ma unowocześnić polską gospodarkę. Po pierwsze dzięki stymulowaniu i wdrażaniu nowych trendów w sferze elektromobilności utrzymana będzie atrakcyjność polskiej branży motoryzacyjnej. Po drugie współpraca z ośrodkami naukowymi, uczelniami, a także z prywatnym sektorem w kraju może przyspieszyć rozwój magazynowania energii, co będzie służyć samochodom elektrycznym, a także całej polskiej energetyce, która wkracza w okres modernizacji. Wspominana energetyka będzie zaspokajać popyt na energię elektryczną, a rosnące przychody z tego tytułu pozwolą na zwiększenie rentowności bloków węglowych w Polsce, które wciąż będą podstawą dostaw energii elektrycznej. Dzięki technologiom energetyka skorzysta także na udoskonalanych magazynach energii, które mogą bilansować sieci energetyczne w sytuacji ich największego obciążenia. Plan w swej argumentacji jest spójny i zrozumiały, a jego zaletą jest powszechność i szansa jaką daje wielu sektorom gospodarki. Brakuje jednak realnych narzędzi do uczynienia pojazdów elektrycznych tanimi, a system zachęt ma luki, na które zwrócił uwagę resort finansów. Bez innego modelu, który zachęciłby do nabywania droższych pojazdów elektrycznych, elektromobilność w Polsce może rozpocząć się na transporcie zbiorowym i na nim zakończyć.