RAPORT: Opłata paliwowa – sposób na budowę dróg czy łatanie budżetu?

22 lipca 2017, 10:45 Alert

Jednym z głównych tematów, który w ostatnim czasie rozgrzewał dyskurs debaty publicznej, a zwłaszcza emocje kierowców, była tzw. opłata paliwowa mająca przysłużyć się remontom nawet do 6000 km dróg samorządowych. Po dość silnych protestach strony społecznej projekt ustawy został wycofany. Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało jednak, że poszuka innej możliwości finansowania projektu.

Opłata paliwowa

Złożony 6 lipca do Sejmu projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych przewidywał utworzenie Funduszu Dróg Samorządowych, którego zadaniem według uzasadnienia do ustawy miało być „dofinansowanie budowy i przebudowy dróg powiatowych i gminnych oraz mostów w ciągu dróg wojewódzkich”.

W projekcie ustawy zaznaczono, że głównym źródłem przychodów Funduszu Dróg Samorządowych będą wpływy z nowo wprowadzanej opłaty drogowej. Nowej opłacie podlegać będzie wprowadzanie na rynek krajowy paliw silnikowych oraz gazu. Miała ona wynosić odpowiednio 200 zł za 1 tys. litrów benzyny lub oleju napędowego i 369,69 zł za 1000 kg gazów i innych wyrobów. Z szacunków projektodawców wynikało, że stawka opłaty drogowej zapewni wpływy w wysokości ok. 4-5 mld zł rocznie. Połowa kwoty miała zostać przeznaczona na Fundusz Dróg Samorządowych, natomiast reszta wpływów miała zasilić Krajowy Fundusz Drogowy.W uzasadnieniu projektu ustawy podkreślono, że „zaproponowane zmiany mają zapewnić większą ilość oraz stabilność środków finansowych na dofinansowanie dróg samorządowych oraz zwiększenie elastyczności w wydatkowaniu tych środków dzięki rezygnacji z planowania corocznego”.

Opłata paliwowa pomoże samorządom budować drogi

10 lipca wiceminister infrastruktury i budownictwa Kazimierz Smoliński zwracał uwagę na korzyści, jakie niosłoby podnoszenie opłaty paliwowej. Mówił wówczas, że „ilość pieniędzy, które pozyskamy, pozwoli nam rzeczywiście pomóc samorządom w budowie i remontach dróg”. Pytany przez dziennikarzy o skutki projektu ustawy wprowadzającej opłatę paliwową podkreślił, że nie jest to „podwyżka cen paliw, tylko podwyżka opłaty paliwowej”. Przekonywał, że paliwa nie zdrożeją o 25 gr.

Jego zdaniem gwarancją tego, że pieniądze pozyskane dzięki nowej opłacie paliwowej zostałyby

przekazane na pomoc samorządom w budowie m.in. dróg lokalnych, byłby Fundusz Dróg Samorządowych.

– Część idzie do Krajowego Funduszu Drogowego, część idzie do nowego Funduszu Dróg Samorządowych – mówił wówczas wiceminister.

Z kolei według przewodniczącego sejmowej Komisji Infrastruktury Bogdana Rzońcy (PiS) powołanie wspomnianego Funduszu miało być „wyjściem naprzeciw oczekiwaniom wójtów, starostów i burmistrzów”. Zwrócił przy tym uwagę na bardzo zły stan dróg lokalnych.

– Od wielu lat inwestycje na tych drogach są bardzo małe i niewystarczające. Na tych drogach jest bardzo wiele wypadków, bardzo często nie ma przy nich chodników. Zauważyliśmy ten problem i wychodzimy naprzeciw temu wołaniu samorządowców. Państwo musi pomóc w realizacji tych inwestycji – powiedział szef sejmowej Komisji Infrastruktury.

W ocenie Rzońcy zły stan dróg lokalnych powoduje również wykluczenie inwestycyjne całych gmin, do których właśnie z tego powodu nie chcą przyjść żadni inwestorzy. – Inwestorzy nie przyjeżdżają do tych gmin, bo są złe drogi. To jest blokada, która hamuje rozwój regionu. Drogi gminne i powiatowe wołają o pomoc – dodaje polityk.

Rzońca tłumaczył, że obecnie jest „dobry moment” na wprowadzenie dodatkowej opłaty za paliwo.

– Ceny paliwa za rządów PiS znacznie spadły i wynoszą obecnie ok. 4 zł (za litr), a ceny paliwa za rządów PO i PSL wynosiły blisko 6 zł (za litr). Więc mamy teraz ten dobry moment, bo mamy niską cenę paliwa. Nie chowamy głowy w piasek i odpowiadamy na apel wójtów i burmistrzów. To jest danina na bezpieczeństwo publiczne – podkreślił.

W trakcie debaty w Sejmie minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk stwierdził, że rząd nie ocenia negatywnie projektu ustawy zakładającej m.in wprowadzenie opłaty paliwowej, widzi w niej pozytywne strony.

Paliwo miało nie zdrożeć

Odnosząc się do możliwych podwyżek cen paliw, dwa największe w Polsce koncerny naftowe PKN Orlen i Lotos stwierdziły, że wprowadzenie opłaty paliwowej nie musi oznaczać wzrostu cen paliw dla klientów stacji. Gdańska spółka zaznaczyła również, że zarządzając siecią blisko pięciuset stacji, nie ma możliwości kształtowania detalicznych cen paliw w kraju. Ceny paliw na stacjach w Polsce są przede wszystkim kształtowane przez czynniki makroekonomiczne, takie jak notowania paliw motorowych na giełdzie w Londynie oraz kurs USD/PLN.

Czy na pewno?

W trakcie prac nad ustawą o Funduszu Dróg Samorządowych Platforma Obywatelska zarzuciła projektodawcom, że jedynym celem „jest ściąganie pieniędzy od Polaków”. W ocenie PO wejście w życie tej ustawy spowoduje „podwyżki wszystkiego”.

– Od kilku dni Polacy oburzeni są tym, że PiS funduje im podwyżki nie tylko cen benzyny, ale też, co wiemy, ceny benzyny spowodują podwyżki wszystkiego – produktów żywnościowych, komunikacji. Wszystko będzie musiało zdrożeć – mówiła w Sejmie wicemarszałek Małgorzata Kidawa-Błońska (PO).

– My dziś po raz kolejny żądamy, żeby PiS z tej ustawy, której jedynym celem tak naprawdę jest ściąganie pieniędzy od Polaków, się wycofał. I nie wierzę, że to prawo spowoduje poprawę jakości naszych dróg. PiS brakuje pieniędzy i chcą wyciągać je z kieszeni Polaków – oświadczyła Kidawa-Błońska.

Przeciwni opłacie paliwowej byli również posłowie ruchu Kukiz’15. Zdaniem wicemarszałka Stanisława Tyszki to „kolejna zachęta dla młodych Polaków, żeby emigrowali za granicę”. Według niego opłata paliwowa „to uderzenie w całą polską gospodarkę. Dlatego, że cena benzyny przekłada się na ceny wszystkich produktów”. Zwrócił uwagę, że ceny paliw uzależnione są od trzech elementów: cen ropy na rynkach światowych, kursu dolara oraz podatków. Podkreślił jednocześnie, że projekt ustawy był inicjatywą poselską, więc nie musiał być konsultowany ze stroną społeczną i nie musiała zostać przeprowadzana ocena skutków regulacji.

Na ten aspekt zwrócili również uwagę: Business Centre Club, Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy RP oraz Związek Rzemiosła Polskiego. W przesłanym 12 lipca do marszałka Sejmu stanowisku strony pracodawców Rady Dialogu Społecznego przekonywali, że ze względu na fakt, iż projekt ustawy dotyczy zarówno przedsiębiorstw, jak i gospodarstw domowych, powinien być przedmiotem dyskusji na forum Rady Dialogu Społecznego. Ich zdaniem partnerzy społeczni „po raz kolejny zostali pominięci w procesie prac nad ustawami, które mają istotne znaczenie dla gospodarki i społeczeństwa”. W stanowisku przedstawiciele strony pracodawców podkreślili również fakt, że „projekt regulacji jest wprowadzany ścieżką poselską, unikając konsultacji społecznych, w tym obowiązkowych konsultacji z członkami”.

Projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych mógł budzić wątpliwości co do zgodności z prawem Unii Europejskiej, na co zwrócono uwagę w opublikowanej opinii prawnej Biura Analiz Sejmowych z 11 lipca (BAS-WAPM/WASiE-1414/17). Wskazano w niej na dwie kwestie:

  • art. 13 ust. 1 projektu ustawy przewiduje możliwość określenia przez ministra właściwego do spraw budżetu kręgu podmiotów, które mogą uczestniczyć w przetargu na obligacje emitowane przez Bank Gospodarstwa Krajowego na rzecz FDS, bez określenia obiektywnych kryteriów i celu ograniczania kręgu podmiotów może być uznawany za niezgodny z art. 63 TFUE;
  • projekt przewiduje ustanowienie opłaty drogowej jako dodatkowego podatku pośredniego w rozumieniu art. 1 ust. 2 dyrektywy 2008/118/WE. Ustanowienie takiego podatku jest dopuszczalne wyłącznie dla szczególnych celów i pod warunkiem, że podatek taki jest zgodny z przepisami podatkowymi UE. Wątpliwości dotyczą spełnienia pierwszego z przywołanych kryteriów.

Przeciwni wprowadzeniu opłaty paliwowej byli również Pracodawcy RP. Ich zdaniem wpłynęłaby ona wyłącznie na kierowców. Miałaby także przełożenie na wyższe koszty firm, a to oznacza wzrost cen wszystkich towarów i usług. – Podwyżki dotknęłyby więc całą gospodarkę i każdego obywatela. Ekonomiści szacują, że z tego powodu inflacja wzrośnie o 0,4 pkt. proc. To oznacza, iż konsumpcja zmniejszyłaby się o 4 mld rocznie – ostrzegali przedstawiciele organizacji. W swoim stanowisku Pracodawcy RP stwierdzili, że podwyższenie opłaty paliwowej najbardziej uderzy jednak w branżę transportową, co byłoby kolejnym ciosem zadanym temu sektorowi.

Głos w dyskusji na temat opłaty paliwowej zabrało również Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, które zwróciło uwagę na to, że dotyczyłaby ona ekologicznych paliw gazowych. Organizacja wezwała do wyłączenia CNG i LNG z ustawy, gdyż w przeciwnym razie ich cena mogłaby wzrosnąć o 10 procent.

Pojawiły się również opinie, z których wynika, że z nowych rozwiązań mogłaby skorzystać gospodarka, a w szczególności branża budowlana. Piotr Zybała, analityk mBanku szacował, że nowa opłata pozwoli zwiększyć wydatki na budowę dróg ponad obowiązujący obecnie poziom 107 mld do 2022 roku. Wśród potencjalnych beneficjentów wymieniał Budimex, Trakcję Polską, Unibep, Mirbud i Mostostal Warszawę.

Z kolei w trakcie dyskusji toczonej wokół opłaty paliwowej Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl stwierdził, że dofinansowanie inwestycji infrastrukturalnych z kieszeni podatnika może być konieczne. Zaznaczył jednak, że dofinansowanie remontów to przerzucanie jednego z kosztów stałych z samorządów na podatników, co może rodzić oskarżenia o ukryty, populistyczny cel przed wyborami samorządowymi zaplanowanymi na 2018 rok. Według niego trwałe obciążenie podatnika droższą benzyną będzie miało negatywny wpływ na wzrost gospodarczy kraju, analogicznie do sytuacji w której ostatnie obniżki go dopingują. O ile dofinansowanie inwestycji strategicznych warto pochwalić, to pomysł subsydiowania samorządów z kieszeni kierowców wygląda jak politologiczny trik suflowany wyborcom przed wyborami samorządowymi.

Ostatecznie pod wpływem opinii publicznej i ekspertów Prawo i Sprawiedliwość 18 lipca wycofało projekt z Sejmu. Przy czym przedstawiciele partii zapowiedzieli, że będą szukać innych metod na zgromadzenie środków potrzebnych na budowę. Zaznaczyli jednocześnie, że w tym celu nie będą sięgać do kieszeni obywateli.