Ratownicy w Zofiówce pracują m.in. z nadciśnieniowymi aparatami oddechowymi

8 maja 2018, 17:00 Alert

Z nadciśnieniowych aparatów, umożliwiających teoretycznie oddychanie do czterech godzin w niezdatnej do tego atmosferze, korzystają ratownicy, którzy już czwartą dobę starają się dotrzeć do trzech górników zaginionych po sobotnim wstrząsie w kopalni Zofiówka.

Aparat taki zaprezentował we wtorek po południu dziennikarzom w Jastrzębiu-Zdroju mechanik sprzętu ratowniczego z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu Krystian Krakowczyk.Jak zaznaczył, czas pracy ratowników w określonych warunkach ściśle limitują odpowiednie przepisy. Czas ten zależy m.in. od składu, temperatury i wilgotności powietrza. Im warunki lepsze, tym czas może być dłuższy – według wcześniejszych informacji w trakcie akcji w Zofiówce był on ograniczony do 105 min.; obecnie to 120 min.

Warunki takie osiągnięto dzięki zabudowywaniu przez kolejne zastępy ratowników lutniociągów, doprowadzających w coraz dalsze udostępniane rejony akcji świeże powietrze. Wypiera ono m.in. znajdujący się w wyrobiskach metan, schładza też atmosferę i obniża jej wilgotność.W najdalszych miejscach akcji, w zaciśniętym wyrobisku, ratownicy muszą jednak korzystać ze specjalistycznych aparatów. Krakowczyk, prezentując we wtorek aparat regeneracyjny BG 4 Plus zaznaczył, że to jeden z kilku modeli, jakich ratownicy górniczy używają – w zależności od bieżących potrzeb i warunków.

Używany m.in. podczas akcji w Zofiówce nadciśnieniowy model nowej generacji o obiegu zamkniętym BG 4 Plus może działać do czterech godzin. Jego waga z całym wyposażeniem, w tym m.in. chłodzącym powietrze wkładem lodowym i pochłaniaczem, wynosi do 20 kg. Ratownicy noszą go na plecach, jednak w miejscach gdzie prześwit jest – jak podczas akcji w Zofiówce – niewielki, muszą zdejmować go i np. pchać przed sobą.Krakowczyk zaznaczył, że jednym z plusów tego modelu jest zastosowanie wkładu lodowego, schładzającego mieszankę, którą oddycha ratownik. Temperatura pod ziemią jest bowiem zwykle wysoka – według podawanych we wtorek rano danych w miejscach, do których w rejonie akcji doprowadzano świeże powietrze, wynosiła ok. 28 stopni Celsjusza

Nadciśnieniowość aparatu osiągana jest przez zabudowę na tzw. worku oddechowym dwóch sprężyn. Zwiększa to ochronę ratownika: gdyby np. w warunkach niezdatnych do oddychania, rozszczelniła mu się maska oddechowa, podawane przez aparat powietrze będzie wypychało z maski powietrze niezdatne.W aparacie mieści się też m.in. pochłaniacz – oczyszczający powietrze wydychane przez ratownika z dwutlenku węgla i wilgoci. Powietrze z niego płynie do worka oddechowego, z którego przy wdechu ratownika – poprzez chłodnicę z wkładami lodowymi – dociera dalej wzbogacone tlenem z butli do łącznika przy masce.

Choć aparat zapewnia powietrze oddechowe do czterech godzin, zgodnie z przepisami najdalej po dwóch godzinach pracy ratownicy podczas akcji muszą wrócić do bazy i m.in. przezbroić aparat, czyli wymienić butlę z tlenem i pochłaniacz. Stosowane w BG 4 plus butle mają pojemność 2 litrów, jednak dzięki sprężeniu tlenu do 200 bar, zapewniają go ok. 400 litrów.Całość pracy aparatu monitorowana jest elektronicznie. Ratownicy mają informacje m.in. o zapasie tlenu. Zabudowany czujnik bezruchu – po wyciągnięciu odpowiedniej zawleczki – pozwala na automatyczne wszczęcie alarmu, gdyby ratownikowi coś się stało. Również sam ratownik może wezwać pomoc korzystając z odpowiedniego przycisku.

Krakowczyk zaznaczył we wtorek, że nie jest to jedyny typ aparatu stosowany przez ratowników CSRG w okręgu jastrzębskim. W zależności od potrzeb korzystają oni także m.in. z mniejszego modelu W-70 o obiegu zamkniętym czy aparatów powietrznych butlowych o obiegu otwartym, w których zużyte powietrze wydalane jest na zewnątrz poprzez zawory w maskach. Podczas popołudniowej prezentacji aparatu regeneracyjnego nie podano informacji nt. bieżących postępów akcji w kopalni Zofiówka – miały one zostać przekazane wieczorem. Według informacji z rana ratownikom pozostały do spenetrowania dwa odcinki zaciśniętego wyrobiska o długościach ok. 80 m i ok. 150 m. W krótszym z nich wcześniej odebrali sygnał, jaki nadają górnicze lampki.

Łącznie w ciągu dnia w akcji miało być 40 zastępów pracujących w dwóch odcinkach wyrobiska, w których wskutek sobotniego tąpnięcia doszło do wypiętrzenia spągu (podłoża – PAP). Oznacza to, że spąg chodnika, przeciętnie przed wypadkiem szerokiego na 6,1 m i wysokiego na 4,2 m (w obudowie łukowej), został od dołu przemieszczony – wraz z całym materiałem, w tym sprzętem, jak zainstalowane w chodniku przenośniki, rurociągi itp. – w kierunku obudowy.

W wyniku sobotniego wstrząsu w kopalni Zofiówka, będącej częścią należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej tzw. połączonej kopalni Borynia-Zofiówka-Jastrzębie w Jastrzębiu-Zdroju, zginęło dwóch górników. Ich ciała ratownicy wydobyli w niedzielę. Dwaj inni, uratowani pracownicy, są w szpitalu, ich stan jest dobry.

Polska Agencja Prasowa