Stępiński: Przemysł liczy na rekompensaty cen energii albo OZE

9 stycznia 2019, 07:30 Energetyka

Można było przypuszczać, że ustawa obniżająca akcyzę i opłatę przejściową przyjęta w ekspresowym tempie kończy dyskusję na temat podwyżek cen energii. Bez wsparcia pozostaje jednak branża energochłonna, która czeka na obiecany przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii pakiet osłonowy. Możliwe, że bez niego spółki zostaną zmuszone do dalszych inwestycji we własne źródła wytwórcze, np. w OZE – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Co dalej z rekompensatami?

W październiku minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz zapowiedziała, że do końca 2018 roku resort zakończy prace nad pakietem rozwiązań adresowanych do przemysłów energochłonnych. Mimo, że za nami pierwszy tydzień stycznia, nadal nie są znane szczegóły ani ostateczny kształt rządowego pakietu.

Jak przekonuje w rozmowie portalem BiznesAlert.pl biuro prasowe Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii resort pracuje nad systemem rekompensat dla przemysłu energochłonnego. – Prawo Unii Europejskiej pozwala przeznaczyć część środków, uzyskanych przez państwa członkowskie w związku ze sprzedażą uprawnień do emisji, na rekompensaty dla przemysłu. Celem takiego systemu jest zrekompensowanie kosztów ponoszonych przez przemysły energochłonne, wynikających z uwzględnienia w cenie energii faktu zakupu uprawnień do emisji przez przedsiębiorstwa energetyczne. Rekompensaty mają ograniczyć wpływ przenoszenia kosztów uprawnień do emisji gazów cieplarnianych zakupionych przez producentów energii na jej odbiorców. Należy zaznaczyć, że analogiczne rozwiązania działają w wielu państwach UE – poinformowało nas ministerstwo. Nie wiadomo jaki jest stan zaawansowania prac.Wiadomo jedynie, że trwają prace z Komisją Europejską nad notyfikacją zaproponowanych rozwiązań, o czym w połowie grudnia na Twitterze informowała minister Emilewicz.

Stępiński: Przemysł energochłonny czeka na rekompensaty cen energii

Branża energochłonna apelowała o pomoc w łagodzeniu skutków rosnących cen energii jeszcze w kwietniu ubiegłego roku, a więc zanim w mediach rozgorzała dyskusja na ten temat. Gdy pod koniec listopada okazało się, że podwyżki stają się faktem, rozpoczęto prace nad zamrożeniem wysokości rachunków dla gospodarstw domowych oraz małych i średnich przedsiębiorstw. Mimo, że branża energochłonna odpowiada za 11 proc. polskiego PKB i zapewnia miejsca pracy dla ponad pół miliona osób, została pominięta w ustawie o ingerencji w ceny energii przyjętej pod koniec grudnia przez Parlament, która obniża akcyzę i opłatę przejściową.

Bez rekompensat nie będzie przemysłu

– Wsparcie przemysłu energochłonnego w sytuacji rosnących cen energii ma kluczowe znacznie. To jest być albo nie być. Tak wysokie ceny energii, notowane od połowy 2018 roku spowodują, że w przewidywalnej perspektywie przemysł energochłonny przestanie w Polsce funkcjonować – stwierdził w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Henryk Kaliś, przewodniczący Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu.

W hutnictwie 40 proc. kosztów produkcji stanowi energia, której sektor zużywa ok. 4 TWh (ok. 3,6 proc. krajowego zużycia) rocznie. Tylko od czerwca do końca grudnia cena energii w kontraktach na 2019 rok wzrosła z ok. 210 do 294 zł za MWh. W szczytowym momencie przekraczała nawet 310 zł/MWh. Rosnące ceny energii wpływają więc na podniesienie kosztów działalności. Aby je obniżyć, spółki energochłonne staną przed wyborem: albo podniosą cenę swoich towarów, przez co będą mniej konkurencyjne cenowo, albo obniżą zużycie energii. To jednak wiązałoby się z ograniczeniem produkcji i utratą udziałów w rynku.

Według danych Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej tylko w październiku produkcja rur stalowych wyniosła 72 tys. ton, co w porównaniu z październikiem 2017 roku oznacza spadek o 6 proc. Od stycznia do października 2018 roku produkcja rur wyniosła 654 tys. ton (spadek o 3 proc.r/r)

Potencjalnie zmniejszona produkcja może wiązać się z koniecznością redukcji zatrudnienia. To z kolei mogłoby doprowadzić do protestów związków zawodowych, które, przed czekającym nas w tym roku maratonem wyborczym, nie byłyby pożądane przez partię rządzącą. Istnieje również obawa o to, że w przypadku dalszych wzrostów cen energii i braku wsparcia, przemysł mógłby przenieść produkcję tam, gdzie istnieją ulgi bądź do krajów, których nie obejmują unijne regulacje, dotyczące handlu emisjami CO2 i polityki klimatycznej. Wówczas koszty społeczne byłyby bardziej dotkliwe.

Jednak, jak zaznaczył przewodniczący Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu, przemysł energochłonny nie bierze pod uwagę przenoszenia działalności za granicę. – Wierzymy rządowi. Oczekujemy realizacji ustaleń, które zostały poczynione do tej pory. Nie bierzemy czegoś podobnego (emigracji – przyp. red.) pod uwagę. To by oznaczało akceptację końca przemysłu energochłonnego w Polsce – mówił. – Zakładam, że nowelizacja ustawy o podatku akcyzowym, a w szczególności rozporządzenie do tej ustawy, uprawni odbiorców przemysłowych do renegocjowania zawartych po 1 czerwca 2018 roku umów i pozwoli na obniżenie kosztów energii w 2019 roku. Jeżeli nie do poziomu z 2018 roku, to przynajmniej w istotny sposób. Środki na ten cel pochodzą również z derogacji, czyli uprawnień, które dostała a nie wykorzystała głównie energetyka systemowa. To jest zupełnie inna pula przeznaczenia niż ta, której oczekujemy na system rekompensat dla odbiorców przemysłowych. Chcemy wierzyć w to, że te rozwiązania będą funkcjonować równolegle i w przewidywalnym czasie dowiemy się, że system rekompensat dla odbiorców przemysłowych został zaakceptowany i skierowany do Komisji Europejskiej – powiedział prezes Kaliś.

Na razie rekompensat i ulg nie ma, a sektor samodzielnie mierzy się z rosnącymi cenami energii elektrycznej. Jednym z mechanizmów, który miał ograniczyć wzrost cen było podniesienie tzw. obliga giełdowego, czyli obowiązku wytwórców energii jej sprzedaży na Towarowej Giełdzie Energii, z 30 do 100 proc. Według założeń pomysłodawców podwyżka miała przyczynić się do ograniczenia ewentualnych wzrostów hurtowych cen energii, wynikających z czynników innych niż fundamentalne. W rzeczywistości, ze względu na liczne wyłączenia, de facto obligo pozostanie mniej więcej na dotychczasowym poziomie, więc wpływ na zatrzymanie wzrostu cen hurtowych jest ograniczony.

Stępiński: Przemysł boi się drogiej energii

Czy OZE pomoże przemysłowi?

Możliwe jest, że w celu zmniejszenia ekspozycji na wzrost cen energii, przemysł będzie skłaniał się do budowy własnych źródeł wytwórczych. Są to jednak kapitałochłonne inwestycje, które w sytuacji, gdy spadną marże firm a przez to dochody, mogą być trudne do zrealizowania. Jednak niektóre spółki podejmują to wyzwanie, m.in. KGHM, który jest największym konsumentem energii w Polsce. Zużywa ok. 2,8 TWh, z czego 25-30 proc. zapewnia produkcja własna. W strategii opublikowanej pod koniec grudnia koncern zapowiedział, że chce zwiększać udział energii ze źródeł własnych, w tym OZE. Rozważa długofalową współpracę na wyłączność z projektami tego typu. W grę wchodzą źródła fotowoltaiczne i wiatrowe.

Po podobne rozwiązania sięgnął Mercedes-Benz Manufacturing Poland, który w sierpniu 2018 roku podpisał pierwszą w Polsce długoterminową umowę na dostawę zielonej energii z wiatru, która ma zasilić fabrykę silników w Jaworze. Czy z takich rozwiązań skorzystają następni? Przemawiają za tym względy ekonomiczne, takie jak m.in. redukcja kosztów energii i stabilność dostaw. Według wyliczeń Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, przedstawiciele przemysłu chcieliby kupować rocznie 3-4 TWh energii pochodzącej z OZE, czyli więcej niż największy jej konsument w kraju, a więc KGHM. Fotowoltaika mogłaby dobrze sprawdzić się w przypadku małych i średnich przedsiębiorstw.

Natomiast przemysł ciężki wymaga większych mocy, które mogłyby zapewnić farmy wiatrowe. Jednak ich rozwój jest ograniczony przez tzw. ustawę odległościową i wprowadzony przez nią parametr 10H (wiatrak na lądzie nie może powstać w mniejszej odległości od zabudowy mieszkaniowej niż dziesięciokrotność wysokości jego masztu – przyp. red.) Z wyliczeń ENTENEO Traders and Advisors wynika, że cena energii w 2019 roku byłaby niższa o około 12 złotych/MWh przy 2 GW dodatkowej zainstalowanej mocy z wiatru, a przy 4,5 GW cena byłaby niższa o około 27 złotych/MWh. Wraz z rozwojem tej technologii, oszczędności będą coraz wyższe. W konsultowanym obecnie projekcie strategii energetycznej do 2040 roku 21 proc. finalnego zużycia energii w naszym kraju ma pochodzić z OZE. W przyszłości rząd chce jednak postawić na morskie farmy wiatrowe i fotowoltaikę, przy braku wsparcia dla wiatraków na lądzie, które obecnie należą do najtańszych źródeł wytwórczych. Tymczasem przemysł czeka na obiecane wsparcie. Czy się doczeka?