Resort infrastruktury i budownictwa oraz Ministerstwo Rozwoju chcą ułatwić dostęp do programów termomodernizacyjnych

20 kwietnia 2017, 16:45 Alert

Resort infrastruktury i budownictwa wraz z Ministerstwem Rozwoju pracuje nad tym, by programy termomodernizacyjne były bardziej dostępne dla właścicieli domów jednorodzinnych – zapowiedział w czwartek podczas debaty w NIK wiceszef MIB Kazimierz Smoliński.

Budownictwo energooszczędne, fot. STEICO

Smoliński, a także przedstawiciele ministerstw energii, środowiska i rozwoju brali udział w zorganizowanej w siedzibie Najwyższej Izby Kontroli debacie pt. „Zrównoważone Miasta i Zrównoważona Energia”. Dyskusja dotyczyła przede wszystkim sposobów na walkę z zanieczyszczeniami powietrza i odpowiedniego wykorzystywania energii cieplnej.Wiceszef resortu infrastruktury i budownictwa zapowiedział podczas debaty, że trwają prace nad stworzeniem programu termomodernizacyjnego dla domów jednorodzinnych.

Smoliński podkreślił, że od 1999 r. na poprawę termomodernizacji wydano ponad 1,7 mld zł, co pozwoliło uruchomić inwestycje warte ponad 20 mld zł. Zwrócił on jednak uwagę, że w ponad 90 proc. dotyczyły one termomodernizacji budynków wielorodzinnych. – Wraz z ministrem rozwoju pracujemy nad tym, żeby termomodernizacja była bardziej dostępna dla domów jednorodzinnych – powiedział wiceminister.

Przypomniał, że w tym roku na projekty termomodernizacyjne resort przeznaczył 220 mln zł. Według Smolińskiego te pieniądze powinny pokryć zapotrzebowanie rynku. Zapowiedział jednak, że jeśli zajdzie potrzeba, finansowanie ma zostać zwiększone. Dodał, że jego resort zwiększy też kontrolę jakości spalin z samochodów. „Mamy bardzo złe doświadczenia jeśli chodzi o kontrole pojazdów, jeśli chodzi o ich stan techniczny i (emitowane przez nie – PAP) spaliny” – podkreślił.

Na ten problem niedawno wskazywała też NIK. Jak podała Izba, ponad połowa skontrolowanych Stacji Kontroli Pojazdów (SKP) wykonywała badania samochodów powierzchownie – w niepełnym zakresie lub urządzeniami, które nie spełniały wymagań. W dużej mierze wynikało to ze słabego nadzoru starostów nad przedsiębiorcami prowadzącymi stacje kontroli pojazdów i zatrudnionymi w nich diagnostami.

Uczestniczący w debacie wiceminister energii Andrzej Piotrowski „strzałem w stopę” nazwał apele organizacji pozarządowych, które postulują o zakaz sprzedaży mułów węglowych. Podkreślił, że generalnie mułów węglowych nie sprzedaje się w obrocie detalicznym, ponieważ praktycznie nie da się nimi palić w indywidulanych kotłach. Wskazywał, że muły z powodzeniem są wykosztowane przez przemysłowe piece, które są do nich przystosowane.

Jego zdaniem, głównym problemem jest to, że odbiorcy indywidulani zapomnieli, jak efektywnie palić węglem, co powoduje, że nie jest on całkowicie spalany, a także uwalniają się z niego zanieczyszczenia. Dodał, że palimy też tym, co jest najtańsze, czyli m.in. plastikowymi butelkami, uwalniając przy okazji do powietrza „całą tablicę Mendelejewa”.

Dlatego też – jak mówił Piotrowski – resort energii chce „przywrócić do łask” indywidulane ogrzewanie elektryczne, które mogłoby być substytutem dla obecnych technik palenia w indywidulanych piecach.

Wiceminister środowiska i pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej Paweł Sałek ocenił z kolei, że Polska w Europie „ma łatkę” kraju węglowego, zanieczyszczającego. Podkreślił, że problem zanieczyszczenia powietrza oprócz Polski dotyczy 16 państw europejskich. Przypomniał, że sprawy w tej kwestii w ETS prowadzone są m.in. przeciwko Niemcom, Francji czy Polsce. Niedawno ETS uznał, że Bułgaria nie przestrzega prawa unijnego w kwestii redukcji smogu. To rozpoczyna procedurę, która zmierzać ma do nałożenia kar.

– Zobaczymy, jaki będzie wyrok dla Polski, być może podobny” – powiedział Sałek. Dodał, że zobaczymy też, jak ETS zachowa się wobec Francji i Niemiec, wobec których takie postępowania są prowadzone.

Wiceminister podkreślił, że Polska jako jeden z liderów europejskich znacznie zredukowała emisję CO2, a także podniosła efektywność energetyczną. Dodał ponadto, że resort uruchomił też program – niespotykany w UE – dotyczący tworzenia planów adaptacji do zmian klimatu dla dużych i mniejszych miast.

Indywidulane plany mają być przygotowane dla 44 miast powyżej 100 tys. mieszkańców. Dzięki nim aglomeracje mają skuteczniej przeciwdziałać negatywnym skutkom np. suszy, nawalnych deszczów, smogu czy wysokich temperatur. Takie działania mają też przynieść oszczędności. Według analiz rządu, jeśli nie podejmiemy działań adaptacyjnych, do 2030 r. będzie to nas kosztowało nawet 120 mld zł.

Sałek przypomniał ponadto, że przygotowywane są też dwa rozporządzenia dot. norm jakości dla paliw i pieców grzewczych.

Wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński, którego resort jest odpowiedzialny za nowe prawo dot. kotłów, zapowiedział, że powinno ono wejść w życie jeszcze przed tegorocznym sezonem grzewczym. Wyjaśnił, że zakłada ono, iż jeżeli do 1 października br. producent wyprodukuje kocioł grzewczy o niższej klasie niż piąta (najwyższa), to będzie można go jeszcze sprzedać i zainstalować do końca czerwca 2018 r. Po tej dacie nie będzie można zainstalować innego kotła niż o najwyższej, piątej klasie emisyjności (najbardziej ekologiczny).

Resort informował też, że w nowych kotłach wprowadzony ma być zakaz stosowania tzw. rusztów awaryjnych. Często takie instalacje są wykorzystywane do spalania śmieci.

Polska Agencja Prasowa