Riley: Nord Stream 2 czekają same problemy

19 czerwca 2019, 14:15 Energetyka

Nord Stream 2 rozpoczął jednak budowę rurociągu bez otrzymania wszystkich zezwoleń, dlatego nie ma jeszcze nawet ostatecznej trasy. Jeśli prezes Nord Stream 2 AG Warnig zaangażuje się w jeszcze więcej sporów, Komisja Europejska prawdopodobnie zareaguje stanowczo. Będzie mogła wskazać, jak nieregularne jest w normalnej praktyce handlowej kontynuowanie inwestycji bez wszystkich zezwoleń na trasę. Prawdopodobnie stwierdzi też, że operacje komercyjne wiążą się ze znacznym ryzykiem przy inwestowaniu w projekty, w przypadku których trasy nie zostały jeszcze zatwierdzone w ramach procesu udzielania pozwoleń – pisze dr Alan Riley z Atlantic Council Global Energy Center.

Dostawa rur do Nord Stream. Fot Nord Stream 2
Dostawa rur do Nord Stream. Fot Nord Stream 2

Rainer Seele, dyrektor generalny austriackiego koncernu energetycznego OMV i korporacyjny sojusznik Gazpromu, niedawno wezwał Europę do obrony przed proponowanymi sankcjami USA, których celem było powstrzymanie Nord Stream 2. Nie jest jasne, co dla Seele oznacza „Europa”. W grudniu 2018 roku Parlament Europejski głosował większością 433 do 105 głosów za przyjęciem rezolucji wzywającej do anulowania budowy Nord Stream 2. Dwadzieścia cztery z dwudziestu ośmiu państw członkowskich były gotowe głosować formalnie nad rozszerzeniem unijnej dyrektywy gazowej z 2009 roku o import z rurociągów, takich jak Nord Stream 2, z powodu niepewności co do obecnego finansowania, struktury biznesowej i logiki handlowej z projektu.

W związku z przyjęciem nowej dyrektywy gazowej Nord Stream 2 boryka się obecnie z problemami. Ma na przykład do czynienia z koniecznością uwolnienia rurociągu. Gazprom, który ma sto procent udziałów w Nord Stream 2, może być właścicielem rurociągu lub dostarczać gaz; w każdym razie dostęp do rurociągu będzie musiał zostać otwarty za pośrednictwem unijnych zasad dostępu stron trzecich i należałoby zastosować przejrzysty, odzwierciedlający koszty system taryfowy – pisze ekspert.

Proces certyfikacji dostaw, wymagany na mocy art. 11 dyrektywy gazowej, wymaga przeprowadzenia oceny, czy właściciel może podważyć bezpieczeństwo dostaw w Unii Europejskiej. Według Larssona i Hedenskoga, Rosja nadużyłz politykę spójności energetycznej w państwach Europy Środkowej i Wschodniej (CEE) ponad pięćdziesiąt razy w latach 1991–2006. Takie polityki energetyczne obejmują cięcia dostaw, przymusowe polityki cenowe i sabotaż – wylicza Riley.

Nawet po przystąpieniu do UE państwom Europy Środkowo-Wschodniej nadal grożą odcięcia dostaw. Stało się tak przede wszystkim w 2014 i 2015 roku, kiedy Polska, Węgry i Słowacja wysłały gaz, aby pomóc Ukrainie, a Gazprom zagroził zmniejszeniem dostaw gazu do tych krajów, a następnie podjął kroki w tym kierunku. W konsekwencji Nord Stream 2 napotkałby znaczne przeszkody praktyczne i prawne w uzyskiwaniu certyfikacji na mocy art. 11.

To, jak zaniepokojony jest Gazprom, można zobaczyć w liście dyrektora generalnego Nord Stream 2 Matthiasa Warniga z 12 kwietnia 2019 roku do Jeana-Claude’a Junckera, przewodniczącego Komisji Europejskiej. Warnig zagroził pozwaniem UE w ramach systemu ochrony inwestycji Traktatu Karty Energetycznej. Twierdził, że przyjęcie zmienionej dyrektywy było ukierunkowane na rurociąg w sposób dyskryminujący. W piśmie stwierdzono, że Nord Stream 2 został celowo objęty przepisami i był jedynym rurociągiem podlegającym nowej ustawie, w której podjęto już ostateczną decyzję inwestycyjną.

Nord Stream 2 rozpoczął jednak budowę rurociągu nawet bez posiadania wszystkich zezwoleń na trasę dla rurociągu; na przykład nie ma jeszcze zezwolenia ze strony Danii. Dlatego Nord Stream 2 nie ma obecnie nawet kompletnej ostatecznej trasy. Jeśli Warnig przeprowadzi jeszcze więcej sporów, Komisja Europejska prawdopodobnie zareaguje stanowczo. Komisja będzie mogła wskazać, jak nieregularne jest w normalnej praktyce handlowej kontynuowanie inwestycji bez wszystkich zezwoleń na trasę. Prawdopodobnie twierdzi się również, że operacje komercyjne wiążą się ze znacznym ryzykiem przy inwestowaniu w projekty, w przypadku których trasy nie zostały jeszcze zatwierdzone w ramach procesu udzielania pozwoleń – przypomina ekspert.

Proponowane sankcje zawarte w amerykańskiej Ustawie o ochronie bezpieczeństwa energetycznego Kongresu USA są właściwe i otrzymałyby znaczne wsparcie ze strony dwudziestu czterech krajów UE, które były gotowe poprzeć zmianę dyrektywy gazowej. Sankcje mogą zostać nałożone na osoby, które sprzedały, wynajęły, zapewniły lub ułatwiły dostarczanie takich statków do budowy rosyjskich rurociągów eksportowych. Niektórzy eksperci sugerują, że ustawa może mieć wpływ na zachodnich sojuszników korporacyjnych Nord Stream 2, takich jak OMV, Wintershall i Shell. Nord Stream 2 jest jednak w całości własnością Gazpromu, a zachodni sojusznicy korporacyjni pozyskali tylko część środków na ten projekt. W związku z tym wątpliwe jest, aby artykuł 2. proponowanej ustawy, która odnosi się do „osób zagranicznych, które sprzedały, dzierżawiły, zapewniały lub ułatwiały dostarczanie tych statków do budowy takich rurociągów”, rozciągał się na zachodnich sojuszników korporacyjnych – wnioskuje Riley.

Konstrukcja techniczna artykułu 2. skupia się na bezpośrednim zapewnieniu wsparcia dla statków i układaniu rurociągów. Dlatego zaangażowanie zachodnich sojuszników korporacyjnych wygląda na zbyt odległe. W każdym razie do ustawy można by dodać przepis definiujący, aby wyjaśnić, że artykuł 2. nie ma zastosowania do zachodnich sojuszników korporacyjnych, którzy zbierają fundusze na projekt. Seele również nie popiera amerykańskich sankcji, ponieważ jest to amerykańska próba zwiększenia dostępu do europejskich rynków gazu. Jednak ten argument jest trudny do utrzymania, ponieważ Nord Stream 2 nie wprowadzi nowego gazu na rynki UE – po prostu zmieni gaz dostarczany przez sieć rurociągów Bractwa Ukraińskiego na Nord Stream 2, podobnie jak pierwszy Nord Stream – pisze ekspert.

Zachodnie firmy energetyczne wspierające Nord Stream 2 twierdzą, że gazociąg nie jest bezpośrednim substytutem ukraińskiego gazu i że pewien tranzyt gazu przez Ukrainę będzie nadal konieczny. Prawdą jest, że Gazprom nadal widzi potrzebę przepływu gazu przez Ukrainę i wzdłuż bałkańskiego korytarza gazowego, ponieważ dostawy z Nord Streamu będą miały trudności z dotarciem do tej części sieci europejskiej. Planuje jednak budowę Turk Stream 2, który mógłby zastąpić przepływy gazu bałkańskiego przez Ukrainę. Kolejną trudnością związaną z tym argumentem jest to, że gdy pojawiła się szansa, Gazprom dążył do zmniejszenia ilości gazu przechodzącego przez ukraińską trasę tranzytową i zwiększenia przepływów przez Nord Stream – pisze Riley.

Tak było w 2016 roku, kiedy nowa decyzja Komisji o zwolnieniu zezwoliła Gazpromowi na wykorzystanie większości łączącego rurociągu Ostsee-Pipeline-Anbindungsleitung (OPAL), który pobiera gaz z Nord Stream. Bezpośrednim skutkiem było zwiększenie przepływu gazu przez Nord Stream i zmniejszenie gazu przez ukraiński rurociąg. W związku z tym, biorąc pod uwagę nieodłącznie dywersyjny charakter projektu Nord Stream 2 i prawdopodobieństwo, że nie zapewni on żadnych dodatkowych dostaw gazu, amerykańskie sankcje w odniesieniu do Nord Stream 2 prawdopodobnie nie zwiększą dostępu do rynków UE dla skroplonego gazu ziemnego w USA.

Źródło: Energy Post