Rosja mówi o South Stream, ale buduje Turkish Stream

17 lutego 2017, 06:15 Alert

Tej zimy Rosja jasno dała do zrozumienia, że po zakończeniu kontraktu tranzyt gazu przez Ukrainę może zostać przerwany. Według rozmówcy agencji Regnum, Bułgaria jest zainteresowana wznowieniem projektu gazociągu South Stream. Projekt został zablokowany przez Komisję Europejską i nie ma faktów na potwierdzenie tezy o możliwości jego wznowienia.

Opinia: Rosja mogłaby wrócić do South Stream

Zdaniem dyrektora generalnego Funduszu Rozwoju Energetycznego Andrieja Litowskiego Rosja jest gotowa się na to zgodzić. Jednak teraz zajmuje bardziej wyważone i stanowcze stanowisko w tej sprawie.

Litowski przypomina, że tydzień temu prezydent Rosji Władimir Putin wypowiadając się na temat South Stream, stwierdził, iż strona rosyjska jest gotowa powrócić do tego projektu. Zastrzegł jednak, że warunkiem jest otrzymanie gwarancji zabezpieczających przed ponowną stratą pieniędzy, tak jak było poprzednio, kiedy to Bułgaria nieoczekiwanie wycofała się z projektu. Rosja prowadziła już wtedy przygotowania do budowy: zakupiono rury, powstawały magazyny. W ostatecznym rozrachunku okazało się, że Moskwa poniosła straty.

– Obecna zima pokazuje, że Rosja ma dość poważne zamiary zaprzestania tranzytu przez Ukrainę. Rozważane są różne warianty. Zrozumiałym jest, że południowa Europa jest zainteresowana tym, aby przejąć część tego tranzytu. Po pierwsze, chodzi o miejsca pracy. Po drugie, o opłaty tranzytowe, a poza tym dostawy energii są pewniejsze. Dlatego też teoretycznie wszyscy są gotowi do wznowienia South Stream. Przy czym Rosja ma znacznie bardziej wyważone i twarde stanowisko. Jest ona gotowa wznowić projekt, ale przy mocnych gwarancjach, że pieniądze nie przepadną, wszystkie ustalenia będą wcześniej realizowane, a wszelkie konsekwencje finansowe, o ile wystąpią, nie dotkną Rosji. Takie jest jej stanowisko. Jest ono bardzo racjonalne oraz uzasadnione pod względem ekonomicznym i politycznym – powiedział ekspert.

Blokada Komisji

Budowa gazociągu South Stream po dnie Morza Czarnego do Bułgarii o przepustowości 63 mld m3 rocznie została porzucona w 2014 roku ze względu na orzeczenie Komisji Europejskiej o niezgodności projektu z prawem unijnym.

Sukcesorem South Stream stał się gazociąg Turkish Stream do Turcji. W założeniu ma składać się z dwóch nitek o przepustowości 15,75 mld m3 każda. Pierwsza z nich ma być przeznaczona wyłącznie na potrzeby rynku tureckiego i zostać ukończona do końca 2019 roku. Drugą docelowo rosyjski gaz miałby płynąć do Europy. Przy czym Rosjanie żądają od Brukseli gwarancji zapotrzebowania, od której uzależniają budowę drugiej nitki Turkish Stream.

Novinite/Piotr Stępiński

Stępiński: Syndrom sztokholmski Bułgarii wobec Rosji